GKS Katowice wykonał w Rzeszowie kawał dobrej roboty. "Widać było głód zwycięstwa"

Newspix / Łukasz Laskowski / Na zdjęciu: siatkarze GKS-u Katowice
Newspix / Łukasz Laskowski / Na zdjęciu: siatkarze GKS-u Katowice

Zespół Piotra Gruszki wprawił w zdumienie wielu kibiców, wygrywając 3:0 na terenie Asseco Resovii Rzeszów. - Widać w naszej drużynie dobrą chemię - ocenił szkoleniowiec siatkarzy GKS-u Katowice.

Dwa lata temu, 12 listopada 2016 roku, GKS Katowice niespodziewanie wygrał z Asseco Resovią Rzeszów 3:2, a MVP tamtego meczu został atakujący Karol Butryn. Niedawno doszło do powtórki, ale zdecydowanie bardziej zaskakującej i druzgocącej dla słynnego klubu z Podkarpacia. W poniedziałek, 22 października katowiczanie pokonali Resovię 3:0 i nie pozostawili żadnych wątpliwości, która drużyna była tamtego dnia lepsza. Dla rzeszowskiej ekipy była to trzecia porażka od początku sezonu 2018/2019 PlusLigi.

- Te najlepsze ligowe zespoły jeszcze nie są w najwyższej formie, wiadomo, że ich najlepsza dyspozycja przypadnie na końcówkę sezonu, ale wygrana i tak cieszy wyjątkowo. Zagraliśmy dobrze na zagrywce i dzięki temu czytaliśmy grę przeciwnika - mówił w rozmowie z klubową telewizją Karol Butryn, który po raz kolejny zgarnął statuetkę MVP za dobry mecz w Hali Podpromie.

- Wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Dzięki temu, jak zespół zachowuje się na boisku i poza nim, można zobaczyć w nim dobrą chemię i to mnie mnie cieszy szczególnie. Nie zawsze będziemy wygrywali, ale zanotowaliśmy naprawdę duże zwycięstwo. To była nasza dobra reakcja na mecz w Gdańsku, gdzie mieliśmy lepsze i gorsze momenty, ale mogliśmy powalczyć o więcej. W Rzeszowie widoczny był głód zwycięstwa, którego być może zabrakło nam w poprzednim meczu - skomentował zadowolony trener GieKSy Piotr Gruszka.

Najciekawszym fragmentem tego spotkania, chwilami bardzo jednostronnego, były ostatnie akcje trzeciego seta. Od stanu 21:21 trwała zawzięta walka, która decydowała o losach Asseco Resovii w tym spotkaniu. Miejscowi mieli w górze trzy piłki setowe, przyjezdni zaś dziewięć piłek meczowych. Ostatecznie nieudane ataki Damiana Schulza i Davida Smitha ustaliły wynik tej partii na 36:34 dla triumfującego GKS-u.

- W trzecim secie, od stanu 20:20, cały czas byliśmy w grze. W tej wyrównanej końcówce dotykaliśmy właściwie każdej piłki, czy to blokiem, czy w obronie, czyli byliśmy w odpowiednich strefach i nie robiliśmy niczego źle. Potem nastąpił moment przełamania, zmuszenie rywala do błędu i mogliśmy świętować zwycięstwo - ocenił szkoleniowiec GKS-u, który zapowiedział, że świętowanie wiktorii na Podromiu nie będzie trwało długo. Jego drużyna rozegra kolejny mecz już w piątek, 26 października, a do hali w Szopienicach przyjedzie tym razem Cuprum Lubin.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga przerywa milczenie. "Długo gryzłem się w język. Tym ludziom powinno być wstyd i głupio" [cały odcinek]

Komentarze (1)
avatar
wezyr
23.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Panie Kowal - już czas na Pana !!! Definitywny !!!