Wojciech Żaliński z trzecią już statuetką MVP. "Miło się ją trzyma"

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Wojciech Żaliński
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Wojciech Żaliński

Cerrad Czarni Radom pokonali ONICO Warszawa 3:0, a już trzecią nagrodą MVP w bieżącym sezonie PlusLigi został wyróżniony Wojciech Żaliński. - To są miłe koszty - mówi o wydatkach na pizze i napoje dla kolegów, z racji otrzymania kolejnej statuetki.

Drużyna Cerradu Czarnych Radom jest świetnie dysponowana na początku sezonu 2018/2019 PlusLigi. Po przegranej z Jastrzębskim Węglem na inaugurację rozgrywek, podopieczni Roberta Prygla odnieśli trzy zwycięstwa z rzędu za trzy punkty i znajdują się obecnie na drugim miejscu w tabeli. Po meczu z ONICO Warszawa już trzecią statuetkę MVP odebrał Wojciech Żaliński. Zgodnie z umową, będzie musiał postawić kolegom pizze i napoje bezalkoholowe. - Po trzeciej to już może alkoholowe - powiedział z uśmiechem po zakończeniu piątkowego spotkania. - Budżet się uszczupli, ale to są miłe koszty. Ta statuetka ma naprawdę drugorzędne znaczenie, ale muszę przyznać, że miło się ją trzyma - dodał.

Wojskowi bardzo gładko pokonali przeciwnika ze stolicy, choć w trzeciej partii przytrafił im się słabszy fragment. - Myślę, że nie mam co za długo się cieszyć z tego występu, bo przestój w trzecim secie wziął się z tego, że to ja miałem największe problemy z przyjęciem zagrywki Vigrassa - podkreślił przyjmujący. - Pokazaliśmy jednak charakter, podobnie jak w Lubinie, chociaż tym razem było to chyba jeszcze trudniejsze do zrealizowania, jeszcze mocniejszy rywal, więc to zwycięstwo ma jeszcze większą wartość - nawiązał do starcia z Cuprum. - Z 15:19 za chwilę było 24:21. Fragment seta wygrany więc wysoko, i to taki kluczowy dla punktacji w tabeli. Myślę, że to było duże osiągnięcie i najważniejsze dla naszego zespołu, jeśli chodzi o przebieg meczu - zaznaczył Żaliński.

Przed tygodniem Czarni pokonali Cuprum także 3:0, lecz w trzecim secie musieli mocno się namęczyć z rywalem. Można powiedzieć, że na własne życzenie, gdyż roztrwonili wysokie prowadzenie. - Już po meczu w Lubinie mieliśmy analizę i jeśli kiedykolwiek przytrafią nam się takie przestoje i w taki sposób będziemy tracić przewagę, to nie zawsze będziemy tę stratę odrabiać. Drugi raz się udało i mam nadzieję, że to na tyle tych przestojów - skomentował skrzydłowy.

Piątkowe starcie miało rozpocząć się o godz. 20:30, jednak w ostatniej chwili spiker zawodów poinformował, iż start zaplanowano na 20:45. Szczelnie wypełniający Halę MOSiR-u w Radomiu kibice zostali na swoich miejscach i bardzo głośno dopingowali swoich ulubieńców, zwłaszcza w trudnych momentach trzeciego seta. - Hala "odleciała", duży szacunek dla kibiców, bo piątek, późna godzina, mecz telewizyjny, szczerze powiedziawszy, to nie wiem, czy chciałoby mi się przyjść - stwierdził Żaliński z rozbrajającą szczerością.

Cerrad Czarni byli kapitalnie dysponowani w kontrataku. - Był taki moment w meczu, w którym trener przedstawił nam statystykę mówiącą o tym, że w kontrze jesteśmy skuteczniejsi niż ONICO w pierwszej akcji. Ciężko byłoby przegrać z takim poziomem gry w kontrze. Mówię to z dużym szacunkiem dla zespołu z Warszawy, ale graliśmy po prostu bardzo dobrze, jeśli chodzi o taką głębszą analizę - nie ukrywał przyjmujący.

Radomski zespół miał nieco ułatwione zadanie, ponieważ bardzo słabo spisali się atakujący ONICO, Rafael Araujo i Sharone Vernon-Evans. - Araujo zaczął dobrze, od takiego ataku na potrójnym bloku, że mało nam Maksima Żygałowa nie zabił - przypomniał Żaliński. - Po takich uderzeniach zawodnik rośnie, wiem z własnego doświadczenia. Skończenie trudnej piłki na początku spotkania mocno podnosi morale na kolejne fragmenty. Później wyłączaliśmy po kolei Araujo, Vernona, Araujo i tak dalej - zakończył lider Czarnych.

ZOBACZ WIDEO Wielkie emocje w Dortmundzie. Decydująca bramka w ostatniej minucie meczu! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)