Łukasz Kadziewicz: Bardzo fajnie to w siatkówkę grałem ja. Bartek Kurek uprawia inną dyscyplinę

- Bartek Kurek gra w siatkówkę zjawiskowo. Przed wyjazdem na MŚ nie kończył 13 ataków na 14, wylała się na niego fala krytyki. Pojechał na mistrzostwa i pokazał, co potrafi - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Łukasz Kadziewicz.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
Łukasz Kadziewicz WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Łukasz Kadziewicz
Jacek Pawłowski, WP SportoweFakty: Za nami pięć kolejek PlusLigi. Czy można w tej sytuacji pokusić się o pierwsze wnioski, jeśli chodzi o formę poszczególnych ekip?

Łukasz Kadziewicz, wicemistrz świata 2006 z reprezentacją Polski, obecnie komentator Polsatu Sport: Nie, nie, jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Pierwsze prognozy, najwcześniej, będzie można przedstawić w styczniu. To będzie taka realna data, kiedy będzie  można powiedzieć, jak drużyny zareagowały na transfery i na to, że się pojawiło wiele nowych nazwisk. Niektóre zespoły zmieniły mocno swoje oblicze, do tego doszły długie mistrzostwa świata, gdzie mamy wielu reprezentantów. Potrzeba czasu, żeby każdy doszedł do siebie. Pięć kolejek to jednak jest trochę za krótko.

Czy to oznacza, że kibice w Rzeszowie mogą spać spokojnie? Cztery porażki, zmiana na stanowisku szkoleniowca, zwolnienie Andrzeja Kowala, którego zastąpił Gheorge Cretu i kolejna przegrana, tym razem niespodziewana z MKS-em Będzin. 

- Wierzę w Gianniego. Moim zdaniem to człowiek, który jest w stanie pomóc ekipie z Rzeszowa. Z pewnością to zrobi.

Czy taka seria porażek na starcie sezonu wpływa jakoś mentalnie na zawodników? Mateusz Mika ostatnio stwierdził, że zawodnicy wyglądają tak, jakby przeszkadzali sami sobie na boisku.

- To nie jest fizyka kwantowa, to jest sport, show biznes. Jest grupa bardzo dobrych zawodników z jeszcze lepszymi CV i prężnie działający klub, płacący na czas, co w dzisiejszych czasach jest rzadkością. Jak się ktoś źle czuje, to niech się zastanowi nad tym, czy nie powinien zmienić pracy. Bycie siatkarzem i zawodowym sportowcem, człowiekiem ze środowiska, gdzie ta siatkówka nas wszystkich karmi, to wcale nie jest trudne i skomplikowane zajęcie. Jak komuś zagotuje się głowa, warto się obłożyć lodem. To jest sport, ja jestem pewien, że Resovia niedługo zacznie grać siatkówkę, do której jest predysponowana, a jest predysponowana do dużych rzeczy.

Pan osobiście był zaskoczony słabym początkiem Asseco Resovii. Czy można było się tego spodziewać, biorąc pod uwagę, jak wielkie zmiany zaszły w tym zespole w okresie letnim? Może potrzeba czasu, aby się zgrać?

- W pytaniu zawarta jest odpowiedź. Potrzeba czasu i kilku spotkań rozegranych pod prądem, aby nauczyć się siebie, nauczyć się funkcjonować nie tylko w szatni, ale i na boisku. W tym wypadku czas odgrywa kluczową rolę.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga przerywa milczenie. "Długo gryzłem się w język. Tym ludziom powinno być wstyd i głupio" [cały odcinek]

Zaskoczeniem in minus jest także PGE Skra, choć w tym wypadku chyba ewidentnie brakowało czasu na poukładanie zespołu po mundialu.

- Zgadza się, zresztą tam jest Mariusz Wlazły, który trzyma tę ekipę od wielu wielu lat. Od niego zależy, jak to wszystko będzie wyglądało. Na miejsce Srećko Lisinaca przyszedł Jakub Kochanowski, jest "Szalupa" (Artur Szalpuk - dop. aut.), który zna klub i środowisko, dlatego mniej obawiam się o PGE Skrę Bełchatów niż Asseco Resovię Rzeszów. Przegranie trzech meczów na pięć to jednak zaskoczenie.

Na plus z kolei możemy zapisać Cerrad Czarnych Radom i Stocznię Szczecin, która powoli zaczyna się rozpędzać.

- Stocznia to norma, bo chyba nie było w historii polskiej siatkówki graczy z tak poważnym CV, jak Kurek, Żygadło, Kazijski i na stanowisku dyrektora sportowego Radostin Stojczew. W PlusLidze rzadko się spotyka takie rzeczy, więc brawo. Co do Radomia to Robert Prygiel ma świadomość, że ostatnie dwa-trzy sezony były słabsze. W tym roku zespół musiał i fajnie się dozbroił. Ta drużyna z Maksem Żygałowem, który dobrze się wkomponował w naszą ligę, postawiła na doświadczenie i faktycznie mogą być bardzo mocni.

Kibiców siatkówki szczególnie chyba cieszy bardzo fajna gra Bartka Kurka, który utrzymuje wysoką formę z mistrzostw świata.

- Bardzo fajnie to ja grałem w siatkówkę, Bartek Kurek gra zjawiskowo. Obejrzałem mecz z Cuprum Lubin, gość na potrójnym bloku zapina po ciasnym skosie... On nie gra w siatkówkę, on gra w inną dyscyplinę.

Wracając do tematu rozgrywek ligowych, niespodzianek w tym sezonie nie brakuje. To powinno cieszyć kibiców, bo każdy może wygrać z każdym.

- Jasne, o to chodziło. Odchudziliśmy ligę, ale ja bym się zastanowił, czy jeszcze jedna lub dwie drużyny mniej nie dodałyby jeszcze więcej pikanterii i dynamizmu naszym rozgrywkom. Mimo wszystko jednak fajnie, że się troszeczkę odmuliliśmy, teraz powinniśmy się zastanowić nad spadkami - ostatnia leci od razu, przedostatnia gra w barażu, wtedy by był prąd od samego początku do samego końca. W każdym razie fajnie, że idziemy w delikatne zmiany, małymi krokami. Początek ligi pokazuje co znaczy wyrzucić dwie ekipy, które dosyć łatwo rozdawały punkty. To całkowicie zmienia tabelę.

Poruszył pan dość istotny temat awansów i spadków w PlusLidze. Czy nie powinno być tak, że ostatni zespół automatycznie spada z elity, dzięki czemu drużyny czułyby na sobie tą presję?

- Oczywiście, że tak, ale to po drugie. Pierwsza sprawa jest taka, że gracze muszą otrzymywać pieniądze na czas. To ma być profesjonalna liga. Tymczasem zawodnik nie może się odezwać, bo ma taki zapis w kontrakcie, chory zapis w kontrakcie. Mówmy więc najpierw o tym. Ja osobiście muszę kolegów krytykować lub ich chwalić, bo jestem komentatorem stacji Polsat Sport. Czasami mam jednak świadomość, że klub nie płaci trzy, cztery, pięć, sześć miesięcy. Może panowie prezesi uważają, że jest ok, ale niech w takim razie zaczną od siebie i sami nie wezmą przez pół roku wypłaty, a później mają pretensje do zawodników. Więc najpierw niech będzie profesjonalizm przez duże "P". Weryfikujmy te kluby, czy je stać na granie w najwyższej klasie rozgrywkowej, a dopiero później szukajmy jakości w rozgrywkach, ponieważ jesteśmy bardzo ciekawym produktem.

Spore problemy w ostatnim sezonie miał chociażby Chemik Bydgoszcz. Jakie są pana wrażenia na temat gry tej ekipy w obecnych rozgrywkach?

- Jak usłyszę, że mają uregulowane wypłaty za dwa lata, rok i w obecnym sezonie biorą pensję na bieżąco, to będzie można rozmawiać. To jest tajemnica poliszynela, kiedy ostatnio zawodnicy dostali trzy kolejne wypłaty dziesiątego, żeby mogli zapłacić ze swoich pieniędzy za wynajęte mieszkania, kiedy im starczyło na ZUS, VAT i opłaty związane z księgowością i wszystko, co związane z prowadzeniem działalności. Dla mnie niektóre sytuacje są słabe, po prostu słabe. Od kogo mam dostać za to w głowę, od prezesów, którzy nie płacą? Wymagajmy od wszystkich, skoro wymagamy od zawodników. Bartek Kurek przed wyjazdem na mistrzostwa świata nie skończył 13 ataków na 14. Wówczas wylała się na niego fala krytyki, po co jedzie na mistrzostwa. Tam pojechał i wszystkim udowodnił... Skoro rozliczamy zawodników za grę, to ja pójdę krok dalej, niektóre kluby powinniśmy zapytać, jak dostały licencję i kiedy uregulują długi w stosunku do swoich zawodników.

Czy PLPS powinna w sposób rygorystyczny weryfikować płynność finansową klubów aspirujących do gry w PlusLidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×