Stocznia Szczecin postara się dokończyć sezon. Warunkiem koniecznym ugody z byłymi gwiazdami

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: siatkarze Stoczni Szczecin
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: siatkarze Stoczni Szczecin

Głównym problemem Stoczni Szczecin jest konflikt z tytularnym sponsorem. Klub postara się jednak skompletować skład i dokończyć rozgrywki - mówił w programie Polsatu Sport "7 strefa" prezes klubu, Jakub Markiewicz.

Stocznia, niedoszła potęga polskiej siatkówki klubowej, walczy o pozostanie w Polskiej Lidze Siatkówki po tym, jak zniecierpliwieni brakiem wypłat czołowi gracze jeden po drugim rozwiązali kontrakty. W czwartek prezes klubu wydał oświadczenie, w którym poinformował, że walka o dokończenie sezonu jeszcze się nie zakończyła.

Szczecinianie starają się o przełożenie dwóch najbliższych meczów ligowych, ponieważ w tej chwili mają w kadrze tylko pięciu graczy i muszą uzupełnić skład. Chemik Bydgoszcz, z którym Stocznia miała zagrać w sobotę, już wyraził na to zgodę. Musi się na to zgodzić również MKS Będzin, ale zdaniem Markiewicza szanse na pozytywną odpowiedź to 99 procent.

Pomóc Stoczni chce też PLS, o czym Markiewicz usłyszał w środę, na spotkaniu z radą nadzorczą ligi. - W drodze na radę myślałem, że jadę zgasić światło. Natomiast nadzieja, którą wlał we mnie prezes i członkowie rady, deklaracja pomocy w pozyskaniu zawodników, którzy będą się u nas ogrywać, spowodowała, że podjęliśmy ostatnią walkę o utrzymanie siatkówki w Szczecinie i dokończenia sezonu - powiedział prezes klubu w rozmowie na żywo w magazynie Polsatu Sport "7 Strefa".

Markiewicz dodał, że klub jest w stanie zbudżetować "tani" zespół, który dokończy rozgrywki, warunkiem sine qua non dla dogrania sezonu jest zawarcie ugody z graczami, którzy odeszli z klubu (kontrakty rozwiązali do tej pory Bartosz Kurek, Nicholas Hoag, Lukas Tichacek, Aleksander Maziarz, Nikołaj Penczew, Nicolas Rossard, Matej Kazijski, Asparuch Asparuchow, Łukasz Żygadło, trener Dario Simoni oraz dyrektor sportowy Radostin Stojczew).

ZOBACZ WIDEO Świderski o sytuacji Stoczni: To nie tylko problem Szczecina, ale całej polskiej siatkówki

- Przede wszystkim musimy podpisać porozumienia z zawodnikami, którzy odeszli, żeby nas nie zwindykowali. Jeśli do klubu wejdzie komornik, będzie "po jabłkach". Jesteśmy w sporze z naszym tytularnym sponsorem. Nie wiem, ile to potrwa, mam nadzieję, że zdrowy rozsądek zwycięży i sprawa rozstrzygnie się dość szybko. Natomiast takie zobowiązania, jakie mamy na dzień dzisiejszy, jeśli będą próby ich egzekwowania, daleko nie zajedziemy - podkreślił.

Markiewicz stwierdził też, że głównym problemem klubu jest konflikt z tytularnym sponsorem. Według niego Stocznia Szczecińska nie wypełniła swoich zobowiązań. - Budowaliśmy projekt na bazie Stoczni, która za kilka lat może mieć świetlaną przyszłość. Mamy podpisaną umowę, w której jest jasno określone, za co odpowiada klub, a za co sponsor. Według mnie wywiązaliśmy się w stu procentach wobec tego, co zostało zadeklarowane. Budżet klubu był znany od samego początku, każda informacja docierała do prezesa stoczni, była przez niego akceptowana - mówił w rozmowie z Krzysztofem Wanio.

- Wydaje mi się, że dopełniliśmy wszelkich spraw formalnych. Walczymy i wygramy - zakończył Jakub Markiewicz.

Źródło artykułu: