Serwuje mocno i bardzo mocno. Karol Butryn czuje, że to jego czas

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Karol Butryn
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Karol Butryn

Nie każdy atakujący musi mieć ponad 2 metry wzrostu i uderzać piłkę z wysokości 2. piętra. Karol Butryn z GKS-u Katowice rozgrywa jak na razie swój najlepszy sezon w PlusLidze, który chce zwieńczyć awansem do czołowej szóstki rozgrywek.

W tym artykule dowiesz się o:

Najświeższym przykładem na potwierdzenie tej tezy jest środowe zwycięstwo katowiczan nad mistrzem Polski z Bełchatowa, w którym 25-latek skończył 45 procent posłanych do niego piłek - nie popełniając żadnego błędu - a do tego zaserwował 3 asy (z ogółem 7 całego zespołu).

- Narzuciliśmy swój styl gry PGE Skrze i nie pozwoliliśmy jej rozwinąć skrzydeł, stawiając na mocną zagrywkę - mówi atakujący. - Zdobyliśmy bardzo cenne 3 oczka, choć naszą radość zmąciła trochę informacja o wycofaniu się Stoczni Szczecin, bo zgarnęliśmy z nią komplet punktów, które nie będą teraz liczone. Mimo wszystko wygrana nad bełchatowianami daje nam dużo pewności siebie, co jest o tyle ważne, że przecież w najbliższych dwóch kolejkach zmierzymy się z kolejnymi zespołami z czołówki.

W sobotę 15 grudnia GKS zagra na wyjeździe z Zaksą Kędzierzyn-Koźle. - Nie mamy nic do stracenia, dlatego na pewno zaryzykujemy i nie będziemy zwalniać ręki na zagrywce - kontynuuje Butryn. - Co prawda kędzierzynianie grają bardzo dobrze i nie mają litości dla nikogo, ale nie liczymy na ich łaskę, tylko na to, że złamiemy ich naszym serwisem. Musimy się przygotować psychicznie na trudną przeprawę, zwłaszcza że będzie to już nasz 3. mecz w tym tygodniu.

Jak dodaje atakujący, serwis to obecnie najsilniejsza broń katowiczan, która jest punktem wyjścia do ich lepszej gry także w innych elementach. - Jeśli siedzi nam zagrywka, to możemy wygrać z każdym - przekonuje zawodnik. - Myślę, że mecz ze Skrą ostatecznie pokazał, jaki mamy tutaj potencjał, który można porównać z tym, jakim dysponują Cerrad Czarni Radom. Dobry serwis ułatwia z kolei zadanie naszym blokującym i powoduje, że generalnie czujemy się lepiej na boisku. Szkoda, że nie we wszystkich meczach mieliśmy okazję to zademonstrować, bo trochę punktów nam już uciekło. Myślę, że jest spowodowane m.in. tym, że rozegraliśmy na razie relatywnie mało meczów przed własną publicznością (cztery – przyp.red.), więc spodziewam się, że w rundzie rewanżowej będziemy w stanie to nadrobić.

ZOBACZ WIDEO: Sandro Kulenović o treningach w Juventusie: Dla młodego chłopaka to coś wyjątkowego

Co ciekawe, GKS potrafił pokonać zespoły zajmujące wyższe miejsca w tabeli (Indykpol AZS Olsztyn, Stocznia, Skra), by przegrywać natomiast z tymi niżej notowanymi. - Zdajemy sobie z tego sprawę i sami się nad zastanawiamy - mówi Butryn. - Czy nie radzimy sobie z rolą faworyta? Trudno powiedzieć, choć może coś w tym jest - w pojedynkach z teoretycznie mocniejszymi przeciwnikami gra się bardziej na luzie, co oczywiście sprzyja pokazaniu swojej najlepszej siatkówki, natomiast gdy czujemy, że musimy coś zrobić, bo tego się od nas oczekuje, to faktycznie jest trochę trudniej. Gdybyśmy mieli np. o te 3 punkty więcej za spotkanie z Cuprum Lubin, to nasza pozycja do ataku na szóstkę byłaby jeszcze lepsza, ale teraz nie ma co już się nad tym zastanawiać, tylko trzeba walczyć dalej.

Biorąc pod uwagę dotychczasowe wyniki GKS-u, ale i pozostałe rozstrzygnięcia Butryn podpisuje się pod stwierdzeniem, że poziom PlusLigi coraz bardziej się wyrównuje. - Można to już zauważyć od 2-3 sezonów - tłumaczy atakujący. - Tę tendencję wzmogło dodatkowo ograniczenie liczby drużyn do 14 i rezygnacja z zamknięcia całych rozgrywek, bo nikt nie chce grać baraży o pozostanie w PlusLidze. Na pewno najsilniejsi czują już, że skończyły się czasy lekceważenia rywali i wygrywania meczów jak najmniejszym nakładem sił, bo zwycięstwa trzeba teraz po prostu wyszarpać.

Butryn notuje swój najlepszy sezon na parkietach PlusLigi, kończąc ponad 50 procent akcji w ofensywie i znajdując się w pierwszej piątce wśród serwujących. - Czuję, że jestem w formie, i cieszę się ponadto, że potrafiłem ją ustabilizować na równym, wysokim poziomie. Nie jestem wielkoludem (Butryn mierzy 193 cm – przyp.red.), ale jak widać, nie przeszkadza mi to w rywalizacji z zawodnikami o dużo lepszych parametrach fizycznych. Czy rozwijam się pod wpływem doświadczenia? Nie sądzę, bo to dopiero mój 3. sezon w podstawowym składzie, a jeszcze w I lidze wcale nie miałem pewnego miejsca na parkiecie. To po prostu efekt żmudnej, ciężkiej pracy na treningach, na których razem z kolegami dajemy z siebie wszystko - kończy siatkarz.

Komentarze (0)