Komisja licencyjna PZPS nie działa? "Nikomu nie zależy, aby zabijać kluby"

- Nasza komisja licencyjna nie działa, bo ma wadliwy regulamin. Kluby składają oświadczenia, z których nie można wyciągnąć żadnych konsekwencji, nawet jeśli są nieprawdziwe - powiedział w rozmowie z naszym portalem Jakub Malke, menadżer siatkarski.

Filip Korfanty
Filip Korfanty
siatkarze Stoczni Szczecin Newspix / Krzysztof Cichomski / Na zdjęciu: siatkarze Stoczni Szczecin

Filip Korfanty, WP SportoweFakty: Wojciech Ferens zakontraktowany niedawno przez Jastrzębski Węgiel powiedział, że AS Cannes, czyli jego były klub, zyskał na tym transferze finansowo, a pan podkreślał, że zadowolone z jego przeprowadzenia są wszystkie strony, klub w trakcie sezonu wpadł w problemy z pieniędzmi - jak doszło do tej sytuacji?
 
Jakub Malke, menadżer siatkarski: W grudniu pojawiły się w klubie lekkie problemy finansowe. We Francji działa specjalna komisja licencyjna pod nazwą DNACG, która dwa razy w roku ocenia realizację finansową budżetu, trochę podobnie jak u nas w piłce nożnej, również następuje tu weryfikacja w połowie sezonu. Komisja uznała, że budżet nie jest realizowany tak jak zamierzono. Zostało to spowodowane wycofaniem się jednego ze sponsorów.

Klub mimo tego zapewniał, że nie będzie to miało wielkiego wpływu na realizację kontraktów, ale DNACG w związku z sytuacją, ukarała zespół odjęciem trzech punktów i karą finansową w wysokości 5 tysięcy euro.

Pojawiła się opcja żeby pomóc klubowi, a przy okazji pomóc również Jastrzębskiemu Węglowi. Złożyliśmy więc propozycję, z której myślę że na koniec wszyscy są zadowoleni. Cannes uwolniło się od swojego najwyższego kontraktu, jastrzębski zespół po stracie Olivy zyskał dobrego zawodnika i również Wojtek jest zadowolony, że udało mu się wrócić do Polski, i to do bardzo dobrego zespołu.

Po tym, jak AS Cannes wpadł w problemy finansowe, z funkcji trenera zrezygnował Arnaud Josserand, który niedawno został ogłoszony nowym asystentem selekcjonera reprezentacji Francji, Laurenta Tillie.
 
Trener Josserand w obliczu tej sytuacji zobligował się, że zrezygnuje z prowadzenia zespołu żeby odciążyć klub finansowo, zaczął pracować na zasadzie wolontariatu pomagając mu organizacyjnie, a dzięki temu zmniejszy się problem, bo z budżetu odpadnie wypłacanie kontraktu trenerowi.

Kiedy w klubie pojawia się kontrola komisji DNACG?
 
Kontrola odbywa się dwa razy w roku - przed sezonem oraz w grudniu. Patrząc na historię działania tej organizacji, widać że nikt się specjalnie nad klubami nie rozckliwia, w zeszłym sezonie degradacją ukarany został Paris Volley. Zwięźle oceniając - francuski system po prostu działa.

W tym sezonie ujemne punkty i kary finansowe dla Cannes i Poitiers, po zeszłym wyrzucony z ligi jeden z najbardziej utytułowanych francuskich klubów, czyli wspomniany Paris Volley, kilka sezonów temu wyrzucono aktualnego wtedy wicemistrza czyli Poitiers - tak jak wspomniał pan wcześniej, komisja działa raczej sprawnie i bezwzględnie. Jak można to porównać z polskim systemem? Jedyna kara z ostatnich sezonów to zakaz transferów zagranicznych dla zespołu z Warszawy, i to nałożona nie przez polski organ, a przez CEV.

Kary zakazów transferowych nakładają federacje: federacja europejska CEV i światowa FIVB. Zawodnik może zgłosić, że ma jakieś zaległości finansowe z klubu i jedną z możliwości federacji jest właśnie kara zakazu transferowego.

Jeśli chodzi o polską komisję licencyjną, to właściwie nie ma czego porównywać do Francji - nasza komisja po prostu nie działa, bo ma wadliwy regulamin. Zgodnie z nim, kluby składają oświadczenia, z których właściwie nie można wyciągnąć potem żadnych konsekwencji, nawet jeśli te oświadczenia są nieprawdziwe. Można to rozwiązać w postaci oświadczeń składanych przez zawodników na koniec sezonu.

Pominąłbym akurat w tym aspekcie temat Stoczni Szczecin. Wiadomo, że na początku sezonu każdy klub ma jakąś wizję budżetu, który przedstawia się komisji licencyjnej i to czy on będzie realizowany, jest trudne do sprawdzenia, ale jakieś wnioski można wyciągnąć na podstawie historii w danym klubie, jak to dotąd wyglądało i czy pieniądze są rozliczane.

W Szczecinie akurat było tak, że większość pieniędzy za poprzednie lata była zapłacona, dlatego to może akurat nie jest najlepszy przykład. Problemy Stoczni ciągnęły się od samego początku, jednak największy problem był z bieżącym sezonem.

ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS walczy z białaczką. "Tacy twardziele jak on nie zwykli przegrywać"

Z kolei Kryspin Baran, prezes klubu z Zawiercia, mówił niedawno w wywiadzie, że w Szczecinie były zaległości finansowe wobec zawodników z zeszłego sezonu.
 
Zaległości były, ale one zostały uregulowane w okolicach września więc prawdopodobnie klub dostał jakąś warunkową licencję. Trudno mi się wypowiadać, bo w tym roku nie mieliśmy z Tomkiem Kozłowskim zawodników w Szczecinie.

Czytaj też: Kryspin Baran, prezes Warty Zawiercie: Czasem otwiera się nóż w kieszeni. Ale nie będę stał na czele barykady

W regulaminie profesjonalnego współzawodnictwa polskich klubów siatkarskich jest zapisane, że kluby aby dostać licencję powinny do 30 kwietnia danego roku nie mieć żadnych zaległości finansowych za okres powyżej 3 miesięcy.
 
No właśnie, to jest ten problem, że do 30 kwietnia mogą nie mieć, ale mogą się pojawić zaległości do powiedzmy 30 czerwca. Wracamy teraz do tematu oświadczeń, jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację, że klub do kwietnia nie ma żadnych zaległości, bo można sobie to tak wyregulować, że rzeczywiście trzymiesięcznych zaległości nie będzie, wystarczy płacić do stycznia.

Takie sytuacje mają miejsce również kiedy oświadczenia są nieprawdziwe, w takich przypadkach, działająca komisja powinna zawiadomić prokuraturę i KRS.

Czy polska komisja licencyjna działa zadowalająco?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×