Puchar Polski: wyjątkowe osiągnięcie Martyny Grajber. "To nie był przypadek ani fart"
Martyna Grajber jako jedyna uczestniczka tegorocznych finałów Pucharu Polski mogła pochwalić się obroną tego trofeum, tym razem w barwach Chemika Police. - Każda z nas czuła głód tego trofeum - podkreśliła skrzydłowa mistrzyń kraju.
W 2018 roku "Malina" po raz pierwszy w karierze podniosła w górę Puchar Polski, teraz mogła przypomnieć sobie uczucie triumfującej radości i jako jedyna zawodniczka uczestnicząca w tegorocznych finałach sięgnęła po tę zdobycz po raz drugi z rzędu. By to zrobić, Chemik Police musiał pokonać w półfinale były klub Grajber, czyli Grot Budowlanych Łódź.
- Przez ostatnie lata występowałam w zespole, który bił się o medale i najwyższe cele, ale gra w Chemiku jest dużo większym wyzwaniem. Choćby przez miano faworyta w rozgrywkach ligowych, które jednak ciąży. Presja jest większa, każdy zwraca uwagę na potknięcia takiego zespołu jak Chemik. Dlatego tym bardziej cieszę się z obrony Pucharu, tym razem w barwach klubu z Polic - podkreśliła była zawodniczka łódzkich Budowlanych.
Można było zakładać, że policki Chemik po ubiegłorocznej wpadce z Radomką Radom, kosztującą krajowego potentata udział w Final Four Pucharu Polski, zamierzał zamknąć usta wszelkim krytykom i udowodnić swoją postawą, że wciąż jest najlepszy w Polsce. Drużyna Marcello Abbondanzy pokazała swoją jakość w Nysie i zamierza to samo powtórzyć w najważniejszych meczach Ligi Siatkówki Kobiet.
- Oficjalnie nikt tak się nie wyrażał, ale każda z nas czuła głód tego trofeum i to dotyczy także sztabu szkoleniowego. Myślę, że ten sam głód będziemy czuć w fazie play-off - stwierdziła z pewnością siebie Grajber. Jej zespół jest już pewien pierwszego miejsca po rundzie zasadniczej LSK i udziału w półfinale rozgrywek.
Puchar Polski: Martyna Łukasik MVP. Chemik zdominował nagrody