Tauron AZS Częstochowa nie ucieka od długów. Kamil Filipski: Uczciwość wymaga tego, by wyjść z problemów

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Ilu zawodnikom zalega AZS?

Są zawodnicy, którzy nie są jeszcze spłaceni. Jest nam z tego powodu bardzo przykro, że nie wszyscy dostali pieniądze na czas. Zapewniam, że dopóki ja tutaj jestem i ten klub będzie funkcjonował, to oni dostaną pieniądze. Możemy mówić o kwotach wynoszących 10 czy 20 tysięcy złotych zaległości wobec danego zawodnika, ale jeżeli wszystko zsumujemy i nawet pomnożymy przez dwa, to nie da nam to kwoty 800 tysięcy, które musieliśmy zwrócić za nieswoje długi. To jest trudna sytuacja, bo odpowiadamy za nieswoje winy. Z drugiej strony to my podpisywaliśmy umowy z zawodnikami i jak najbardziej im się te pieniądze po prostu należą. Jest jeszcze kilku zawodników do spłaty z poprzedniego sezonu i od tego nie uciekamy.

Sponsorem tytularnym AZS-u jest firma Tauron. Jak wygląda współpraca z tą spółką?

Mamy taką umowę ze sponsorem tytularnym, że większość kontraktu wypłacana jest na zasadach success fee, co oznacza, że po osiągnięciu pewnych progów ekwiwalentu reklamowego są nam wypłacane pieniądze. W związku z tym, nie są to faktury wypłacane co miesiąc, ale rzadsze odstępy czasowe.

Zobacz także: Pierwsze decyzje Tuomasa Sammelvuo. Fiński trener ogłosił skład reprezentacji Rosji

Jakie wnioski może wyciągnąć pan po tym sezonie?

Wniosków jest bardzo dużo, ale na analizę przyjdzie jeszcze czas. Jesteśmy w trakcie sezonu, część drużyn jeszcze gra. To był bardzo trudny okres. My też popełniliśmy dużo błędów. Minęły już dwa sezony naszej pracy w klubie. Jeden wygraliśmy, drugi przegraliśmy. Oba bez konsekwencji w postaci spadku czy awansu. Doświadczyliśmy wszystkiego i myślę, że czas na stabilność. By ona wróciła najważniejsze są podwaliny finansowe i umowy na przyszły sezon. W tej chwili jest to kluczowe. Mam tu na myśli zarówno miasto, jak i pozostałych sponsorów.

W trakcie sezonu w AZS-ie doszło do kadrowej rewolucji. Kończyliście w zupełnie innym składzie niż na początku rozgrywek.

Jeśli chodzi o odejścia i historie z tym związane, to jak pokazały play-outy, to wyszło nam to na dobre. Zostali ludzie, którym zależy na klubie. I Sławek Stolc i Mateusz Piotrowski, którzy mieli najwyższe kontrakty w klubie, przez większą część sezonu zawodzili.

W porównaniu do zeszłego sezonu frekwencja na meczach była zdecydowanie niższa. Pamiętam zeszłoroczne derby z Norwidem, gdzie na trybunach było kilka tysięcy widzów.

To jest oczywiste, że jak klub wygrywa, to zainteresowanie na trybunach jest większe. Każdy lubi, jak jego zespół odnosi zwycięstwa. Ja też to lubię i też czuję się wtedy dużo lepiej. Jestem bardzo wdzięczny tej grupie kibiców, która była z nami do samego końca i pojechała z nami do Kluczborka. Byliśmy tam spisywani na straty i była to ciężka walka. To super trudne być takim kibicem, dlatego tym bardziej jestem im wdzięczny. Odnośnie frekwencji w tym sezonie, hala na której gramy trochę zakłamuje ten temat. Mamy trzecią frekwencję w całej lidze i biorąc pod uwagę wyniki sportowe nie możemy powiedzieć, że była ona mała. Mimo problemów, serii porażek, to kibiców na trybunach nie było niewielu w skali całej ligi. Na hali przy żużlowej kibice po prostu "giną".

Jednak problemy jakie ciągną się za AZS-em nie sprawiają, że kibice lgną na mecze.

Jesteśmy AZS-em i zawsze AZS wytwarza jakieś emocje. Wiemy dobrze, żę są w Częstochowie kluby, które mają trzy czy czteromiesięczne zaległości w wypłatach, ale nikt z tego nie robi afery, nikt o tym nie mówi. My jesteśmy AZS-em więc zawsze jest o nas głośno. To jest zarówno błogosławieństwo jak i przekleństwo. W dobrych czasach to będzie nam sprzyjało i wiatr będzie nam wiał jeszcze bardziej w żagle. W złych czasach musimy się uzbroić w dużo cierpliwości, pracy i twardego charakteru.

Przed sezonem klub rozpoczął akcję crowdfundingową, ale jej efekty były mizerne. Jak pan to odebrał?

Prawda jest taka, że nie przygotowaliśmy tej akcji należycie. Nie wyglądała tak, jak powinna, dlatego część winy leży po naszej stronie. Jednak o całości akcji nie myślę negatywnie. Naszym głównym celem nie było zebranie od kibiców 300 tysięcy. Chodziło o to, żeby społeczność zaangażować w całą problematykę AZS-u.

Cel zbiórki był jasnym komunikatem wobec różnych instytucji i podmiotów, że spłacamy nie swoje zadłużenie i w jakiejś konkretnej kwocie. Ta akcja pozwoliła nam to nagłośnić w wielu miejscach i dała siłę medialną. To był jej główny cel. De facto skończyło się to dobrze, bo dostaliśmy od miasta dotację w takiej wysokości, która pozwoliła nam tę zwrotkę spłacić.

Jaka jest teraz sytuacja klubu? Czy kibice mogą odetchnąć z ulgą i myśleć pozytywnie o przyszłym sezonie? Czy może jest jakaś nutka niepewności?

Na pewno momentem granicznym były spłaty największych zobowiązań. Wtedy przyszłość klubu była zagrożona i gdzieś tam z tyłu głowy niektórych osób chodziło, że będziemy zmuszeni, by wycofać się z rozgrywek. Tak się nie stało, przeszliśmy przez to i myślę, że teraz powinniśmy kroczyć dalej.

Jesteśmy w momencie przejściowym. Musimy załatwić wszystkie stare sprawy i myśleć o przyszłości. Chcemy podpisać kluczowe umowy i nad tym będziemy pracowali. W porównaniu do tego, jak było w przeszłym roku, jest jeden duży plus. Wtedy zaczęliśmy bić na alarm i o problemach mówić tydzień przed tym, jak wszyscy rozpoczęli przygotowania do sezonu. Skończyliśmy sezon bardzo późno, bo graliśmy w barażach o awans. Było bardzo mało czasu na reakcję, rozmowy i rozwiązanie problemów.

Teraz skończyliśmy grać w połowie marca, mamy przed sobą kwiecień, maj, czerwiec. W lipcu pewnie będą jakieś konkrety w wielu tematach. Jest sporo czasu na to, by wszystko zapewnić. Pracujemy nad jedną dużą umową i możliwością podpisania jej na okres trzech lat. To dałoby nam możliwość pracy w perspektywie.

Rozmawiałem też z miastem na temat możliwości podpisania umów wieloletnich. Z każdym problemem można sobie poradzić, ale trzeba znać swoje możliwości. Dlatego zarządzanie klubem jest tak skomplikowane. Powinniśmy pracować w modelach biznesowych, ale w dużej mierze nie możemy. Jest zbyt dużo niepewności, zmiennych. Dlatego budowanie prognoz finansowych jest szalenie trudne.

Czy wierzysz w to, że Tauron AZS Częstochowa spłaci długi wobec zawodników?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×