Jakoś to było i będzie... Enea PTPS Piła w sezonie 2018/2019
Siatkarski klub z Piły po udanym sezonie 2017/2018 powrócił do ligowej przeciętności i częściej zasługiwał na krytykę niż pochwały. Co gorsza, w Enei PTPS-ie raczej nie zapowiada się na zmiany na lepsze.
O wielkopolskim klubie zrobiło się głośniej w grudniu, ale nie za sprawą występów w lidze, a Karoliny Portalskiej, która wraz z Natalią Sroką opuściła Eneę PTPS, nie doczekawszy się należnych pieniędzy. Klub nie wspomniał o tym ani słowem, co wpisywało się w przykrą strategię komunikacji PTPS-u z kibicami. Na szczęście wzmianki doczekała się informacja o zmianie trenera w trakcie sezonu. Hiszpan Hernandez w grudniu zdecydował się na powrót do Bundesligi, a zastąpił go dobrze znany w Polsce Alessandro Chiappini, jedna z "sierot" po upadłym Treflu Proxima Kraków. Włoch przyciągnął do nowego klubu za sobą Paulę Słonecką i Izabelę Lemańczyk, co pozwoliło uzupełnił braki kadrowe.
Trudno powiedzieć, czy nowy trener i nowe zawodniczki poprawiły jakość gry PTPS-u, bo od stycznia drużyna z Piły nie zaczęła wygrywać jak na zawołanie. Wielkopolanki w minionym sezonie wygrały w rundzie zasadniczej jedynie 7 spotkań (w tym dwukrotnie z najsłabszymi w lidze klubami z Wrocławia i Ostrowca Świętokrzyskiego) i dopiero w starciu o 9. miejsce z DPD Legionovią Legionowo spisały się naprawdę dobrze. W pierwszych ligowych kolejkach Enea PTPS Piła, dysponujący tylko dziesięcioma zawodniczkami, szorował po dnie tabeli i dopiero zwycięstwo 3:1 z E.Leclerc Radomką Radom pomogło mu przebić się na wyższe lokaty. Seria pięciu porażek w drugiej części sezonu sprawiła, że klub spadł na niebezpieczne 11. miejsce, ale zwycięstwa z Legionovią i KSZO uratowały sytuację pilanek.