Medal, ale też spory niedosyt, czyli Jastrzębski Węgiel w sezonie 2018/2019

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla sięgnęli po brązowy medal PlusLigi w sezonie 2018/2019. Zawodnicy, sztab szkoleniowy, jak i zarząd mogli czuć jednak spory niedosyt po zakończeniu rozgrywek.

Marcin Karwot
Marcin Karwot

Cel był jasny: podium

Jastrzębianie sezon 2017/2018 zakończyli sezon na 5. miejscu, więc cel na kolejne rozgrywki był następujący - wrócić na podium. Zakontraktowano siatkarzy z poważnymi nazwiskami. Do ekipy z Górnego Śląska dołączyli bowiem reprezentanci swoich krajów - Dawid Konarski, Julien Lyneel oraz Christian Fromm. Nic więc dziwnego, że najwierniejsi kibice zacierali ręce przed startem sezonu 2018/2019. Zresztą sam prezes Jastrzębskiego Węgla, Adam Gorol mówił przed pierwszym meczem o tym, że medal to konieczność. 

- Mogę zadeklarować, że zdecydowanie będziemy walczyć o strefę medalową. Jestem przekonany, że dysponujemy odpowiednim potencjałem, aby osiągnąć ten cel. Takie są oczekiwania zarówno moje, jak i sztabu trenerskiego oraz zawodników - mówił Gorol. 

Ostatecznie Jastrzębski Węgiel szybko potwierdził swoje ambicje w fazie zasadniczej, choć zdarzały się też wpadki, jak chociażby gładka porażka u siebie z Chemikiem Bydgoszcz. Mimo to "pomarańczowi" przez cały czas znajdowali się w czubie tabeli PlusLigi. O wiele ciekawsze sytuacja miała miejsce w szatni klubu z województwa śląskiego. Skonfliktowany z sztabem szkoleniowym oraz z zarządem zespołu był Salvador Hidalgo Oliva, który ostatecznie odszedł w trakcie sezonu do Fenerbahce Stambułu. Barwy klubowe zmienił także trener, Ferdinando De Giorgi, który został zastąpiony przez Roberto Santilliego. Decyzja okazała się być strzałem w dziesiątkę, ponieważ Włoch jeszcze bardziej ulepszył grę Jastrzębskiego Węgla.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Milan wygrywa, ale Krzysztof Piątek nie strzela [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Podopieczni Santilliego awansowali ostatecznie do fazy play-off z trzeciego miejsca. W ćwierćfinale bez większych problemów uporali się z zeszłorocznym mistrzem Polski, PGE Skra Bełchatów. W półfinale zaś mierzyli się z ONICO Warszawa, co przysporzyło kibicom "pomarańczowych" wiele siwych włosów. W pierwszym, wyjazdowym spotkaniu Jastrzębski Węgiel triumfował i wydawało się, że są o krok od awansu do wielkiego finału PlusLigi. W domowym spotkaniu dostali jednak lanie od stołecznej drużyny i o wszystkim decydował trzeci pojedynek w Warszawie. Tam oglądaliśmy istny horror i o wszystkim przesądził tie-break, gdzie lepsi byli siatkarze ONICO. 

Jastrzębian czekał więc pojedynek o brązowy medal. Tam nie mieli żadnych problemów z pokonaniem Aluronu Virtu Warty Zawiercie i siatkarze Roberto Santilliego cieszyli się z brązowego krążka. Można to jednak uznać za spory niedosyt, patrząc na to, co działo się w półfinale. 

- Jestem bardzo szczęśliwy, że skończyliśmy sezon z medalem. To był cel po naszej porażce z ONICO w półfinale. Muszę jednak przyznać, że trudno było się z tym pogodzić, że nie zagramy w finale, bo zwłaszcza w drugim spotkaniu brakowało nam niewiele. Ale cieszę się, że mamy ten brąz. Rozstrzygnęliśmy rywalizację w trzech meczach i możemy być z tego dumni, bo udowodniliśmy, że nigdy się nie poddajemy. Wygraliśmy ten medal dla klubu, dla kibiców, ale też przede wszystkim dla nas - mówił Lyneel po ostatnim pojedynku. 

Czy Jastrzębski Węgiel powalczy o złoto w sezonie 2019/2020?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Siatkówkę na Facebooku
WP SportoweFakty
Zgłoś błąd
Komentarze (0)