Mistrzostwa Europy siatkarek: tak Andrzej Niemczyk został tureckim sułtanem

Zdobył cztery razy tytuł mistrza Turcji, osiągał z miejscowymi zespołami ogromne sukcesy w europejskich pucharach. Jak sam podkreślał "obudził Turczynki", sprawił, że uwierzyły w siebie. Rozpoczął dobrą passę tego kraju na arenie międzynarodowej.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Andrzej Niemczyk podczas mistrzostw Europy w 2005 roku Getty Images / Christian Fischer/Bongarts / Andrzej Niemczyk podczas mistrzostw Europy w 2005 roku
W sobotę, o godzinie 18:30, reprezentacja Polski siatkarek zmierzy się z Turcją w półfinale mistrzostw Europy. Zwycięzca trafi do niedzielnego, wielkiego finału, na przegranego czeka mecz o 3. miejsce, czyli brązowy medal. Po wygranej z Niemkami (TUTAJ relacja >>) zespół prowadzony przez Jacka Nawrockiego jest na fali. Spotkanie z Turczynkami zapowiada się bardzo ciekawie.

Zwłaszcza że to kolejny rywal, który przed laty czerpał naukę od... Polski. A konkretnie od nieżyjącego już Andrzeja Niemczyka. Ten szkoleniowiec najpierw wprowadził profesjonalizm w kobiecej siatkówce w Niemczech (pisaliśmy o tym TUTAJ >>), a później pozwolił uwierzyć zawodniczkom z Turcji, że mogą grać na najwyższym światowym poziomie.

- Nad Bosforem miałem cholernie utalentowane, świetnie zorganizowane i ciężko harujące dziewczyny - mówił mi szkoleniowiec podczas wspólnej pracy nad jego autobiografią, "Andrzej Niemczyk. Życiowy tie-break". - Problem polegał na tym, że one nie wierzyły w siebie, miały setki kompleksów.

ZOBACZ WIDEO Paweł Zatorski narzeka na kalendarz rozgrywek. "Co roku działacze nam to fundują. Balansujemy na krawędzi ryzyka"

Rola psychologa

Niemczyk musiał więc przebić się przez psychiczny mur i dotrzeć do zawodniczek. Podczas pierwszego pobytu w Turcji (1990-1994) pracował w ekipie Vakifbank Ankara. Nie dość, że od razu, kilka miesięcy po rozpoczęciu pracy, zdobył mistrzostwo kraju, to jeszcze wywalczył trzecie miejsce w Puchar CEV.

To nie był tylko sukces o charakterze sportowym, ale i mentalnym. Niemczyk obudził w tych kobietach coś więcej niż tylko ochotę do pracy na treningach. - W Turcji nie było równouprawnienia - wspominał. - Od urodzenia te dziewczyny słyszały, że mają się zająć domem, a od kasy i kariery to jest mąż. Przez wiele tygodni budowałem ich ego. Jak chcesz grać na najwyższym poziomie, to nie możesz mieć kompleksów. Musisz być do przesady pewnym siebie.

Rola psychologa nie była łatwa, nie obyło się bez ofiar. Niemczyk przyznał się, że kilka znakomitych siatkarek odeszło, bo nie mogło zaakceptować do czego ich namawia. One traktowały to jako bunt. Nie jako budowę swojej kariery i rozwój sportowy.

Od ery Niemczyka rozpoczęły się sukcesy reprezentacji

Niemczyk: - Kiedy większość trenerów na świecie zajmowała się "katowaniem" siatkarek, coraz to cięższymi treningami, ja głównie pracowałem nad psychiką Turczynek. Z powodzeniem.

I to jakim! W Turcji zdobył wszystko, co było możliwe - mistrzostwo kraju, Puchar Turcji (zarówno z Vakifbankiem, jak i podczas drugiego pobytu w tym kraju z Eczacibasi Stambuł. Mało tego, osiągnął wielkie sukcesy w europejskich pucharach. Aż pięciokrotnie awansował do turnieju finałowego Pucharu Europejskich Mistrzyń Krajowych (protoplasta Liga Mistrzyń) oraz Pucharu CEV. Aż czterokrotnie zdobywał medale tych prestiżowych rozgrywek klubowych.

Jaki to miało wpływ na reprezentację Turcji? Ogromną. Do chwili, gdy nad Bosforem pojawił się Niemczyk, siatkarki z tego kraju nie grały na MŚ, a na ME tylko czasami i zajmowały miejsca poza pierwszą "10". Polski trener pracował w tym kraju do 2002 roku. A pierwszy wielki sukces reprezentacji przyszedł rok później - srebrny medal ME, pierwszy w historii tej kadry. Przypadek?

Szkolił trenerów

- Jaki przypadek? - mówi Atay Dogu, turecki szkoleniowiec, który przez wiele lat współpracował z Niemczykiem. - On prowadził w Turcji seminaria dla trenerów, wyszkolił m.in. mnie, bardzo chętnie dzielił się swoją wiedzą. Jako Turcja skorzystaliśmy na jego doświadczeniu. Pomimo że pracował w klubie, a nie reprezentacji, miał wielki wpływ na sukcesy kadry narodowej.

2003 i srebrny medal to nie jedyny medal Turczynek. W 2011 i 2017 przywiozły z ME brązowe krążki. Warto też podkreślić, że nieprzerwanie od 2003 roku startują w tym najważniejszym turnieju na Starym Kontynencie. Obecny występ to ich 9 raz z rzędu.

Niemczyk był przez dziennikarzy nazywany "sułtanem". Głównie z powodów sportowych, ale także i... finansowych.

Milion dolarów

- W Niemczech zarabiałem rocznie około 100 tysięcy marek, co stanowiło wartość 50 tysięcy dolarów - opowiadał Niemczyk. - A Turcy? Zaproponowali mi 150 tys. dolarów za sezon plus premie ze sukcesy w lidze i pucharach. Przez pierwsze trzy lata pracy w Ankarze zarobiłem mniej więcej milion dolarów!

Niemczyk podkreślał bardzo często, że - wbrew obiegowej opinii - nigdy nie miał problemów z płatnościami. Turcy zawsze płacili na czas i zawsze tyle, na ile się umówili z polskim szkoleniowcem.

Zainwestowali (a właściwie to tureccy sponsorzy) w Niemczyka ogromne pieniądze - ponad 2 mln dolarów za cały okres jego pracy nad Bosforem. W zamian dostali wiele medali europejskich pucharów, ale przede wszystkim zmianę mentalności siatkarek. Uwierzyły, że ich rola nie kończy się w domu i przy kuchni. Mogą, a nawet powinny zdobywać Europę. Co robią aż do dzisiaj.

Kto zagra w finale ME 2019 siatkarek?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×