- Trzeba dziękować za to co się stało i to, że gramy w play-off. Jednak teraz jesteśmy na początku swojej drogi. Prowadzimy 2:0, ale gramy z przeciwnikiem, którego trzeba szanować i trzeba czuć przed nim respekt do samego końca. Broń Boże nie możemy się zadowolić dwoma zwycięstwami. W poniedziałek będzie chyba najcięższy mecz, który do tej pory graliśmy z Wrocławiem - uważa Sławomir Gerymski.
Już w poniedziałek w swojej hali gospodarze będą chcieli rozstrzygnąć tę rywalizację. Nie będzie to jednak łatwe zadanie. Spadkowicz z Polskiej Ligi Siatkówki będzie grał pod ogromną presją. Każdy błąd może ich słono kosztować. Teraz już nie można mówić o zaskoczeniu czymś przeciwnika. Oba sztaby szkoleniowe mają po czterech rozegranych spotkaniach w tym sezonie mnóstwo materiału do analizy. - Ciężko już jest zaskoczyć przeciwnika, z którym graliśmy cztery mecze w tym dwa pod rząd. Oni znają nas, my znamy ich i teraz o zwycięstwie zdecyduje to kto popełni mniej błędów własnych - sądzi szkoleniowiec.
Zawodnicy ze stolicy Wielkopolski rozłożyli w zeszłym tygodniu rywali na łopatki - O tym zadecydowała na pewno dobra zagrywka i właśnie mała ilość popełnianych błędów. Chłopaki robili praktycznie wszystko dobrze i tak jak się umawialiśmy. Nasza przedmeczowa taktyka została wypełniona w 100%. Oczywiście Wrocław trochę nam pomógł, bo w sobotę nie mieli najlepszego dnia. W niedzielę natomiast to już moi zawodnicy czuli się dużo lepiej, bo poznali halę na Krupniczej i nie było na nich po prostu siły - powiedział były rozgrywający reprezentacji Polski.
Pewne jest to, że do końca sezonu nie pojawi się już Michał Lach. Utalentowany przyjmujący nabawił się kontuzji barku. - Michał Lach już w tym sezonie nie wróci. Ma teraz czas na wyleczenie. Przed sezonem zakontraktowaliśmy czternastu chłopaków i to było jakimś zabezpieczeniem dla nas. Mamy więc go kim zastąpić. Na razie Michał Kubiak i Bartosz Mischke zastępują go bardzo dobrze. Nie robię z tego żadnej tragedii.