Sprawić kibicom bożonarodzeniowy prezent pod choinkę i udanie zakończyć 2019 rok chcieli siatkarze Asseco Resovii i Cerrad Enei Czarnych. Obie ekipy po piątkowym spotkaniu czeka bowiem aż miesiąc przerwy od rozgrywek PlusLigi.
Radomianie zanotowali dobry początek spotkania i szybko odskoczyli na trzy punkty (5:2). Już na starcie na uwagę zasługiwała gra pasywnym blokiem gości. Dzięki temu zespół z Radomia wyprowadził kilka udanych kontrataków. Gospodarzom we znaki dawał się zwłaszcza Brenden Sander, który w pierwszej partii zdobył dla swojej ekipy sześć "oczek".
Podopieczni Piotra Gruszki starali się dogonić rywali i czy to po ataku Bartłomieja Lemańskiego (16:17), czy po asie serwisowym Nicolasa Marechala (19:20) zbliżali się na jedno "oczko", jednak proste błędy własne nie pozwoliły im zniwelować strat. Ostatni punkt uderzeniem po bloku zdobył Atanasis Protopsaltis.
ZOBACZ WIDEO: Wilfredo Leon świetnie czuje się w reprezentacji Polski. "To wszystko posłuży za rok"
W drugiej odsłonie spotkania zarówno siatkarze znad Wisłoka jak i radomianie nie potrafili ustabilizować swojej dyspozycji i kibice przeżywali istną huśtawkę nastrojów. Choć set rozpoczął się od zaciętej rywalizacji, to po chwili inicjatywę na boisku przejęli rzeszowianie i po fatalnym błędzie gości prowadzili już 9:5. Przestój Pasów pojawił się, gdy w polu serwisowym zameldował się Protopsaltis. Pomyłki przyjezdnych odeszły w niepamięć, co pozwoliło im na doprowadzenie do stanu 9:10. Od tego momentu zaczęło się przeciąganie liny.
W decydującaj fazie seta nie zabrakło emocji. Posypały się karteczki, a Robert Prygiel chcąc ostudzić nerwową atmosferę zmuszony był poprosić o przerwę. Rozmowa z trenerem nie poprawiła jednak jakości gry radomian. Nie potrafili oni zastopować potężnych ciosów Bartmana oraz Lemańskiego i ostatecznie przegrali do 20.
Po zmianie stron, rzeszowianie już od pierwszych piłek kontrolowali przebieg gry i ani na chwilę nie oddali swojej przewagi. Gospodarze niemal w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła dominowali nad swoimi rywalami, a niesztampowa gra Kawiki Shojiego pozwalała im z łatwością zdobywać punkty atakiem. Po serii skutecznych zagrań Nicolasa Marechala Pasy prowadziły już 17:12. Chociaż w szeregach Cerrad Enea Czarnych dwoił się i troił Michał Filip, to liczne błędy popełniane przez podopiecznych Roberta Prygla uniemożliwiały im zmniejszenie dystansu.
Michał Filip od początku czwartej odsłony ostro dał się we znaki przeciwnikom, jednak jego skuteczne ataki i mocne serwisy nie wystarczyły, by przestraszyć ekipę znad Wisłoka. Rzeszowianie bardzo szybko podkręcili tempo i po asie serwisowym Shojiego prowadzili 13:9. To nie był koniec szaleńczej szarży Pasów. Napędzani pomyłkami przeciwników z dużą łatwością powiększali swój dystans. Autowy atak Sandera oraz błąd dotknięcia siatki przez gości sprawiły bowiem, że Asseco Resovia odskoczyła na siedem "oczek" (19:12). Radomianie w końcówce nie mieli żadnych argumentów, zaś rzeszowska ekipa nie dała sobie już wydrzeć zwycięstwa i zainkasowali komplet punktów.
Asseco Resovia Rzeszów - Cerrad Enea Czarni Radom 3:1 (21:25, 25:20, 25:21, 25:17)
Asseco Resovia: Shoji, Lemański, Buszek, Bartman, Kosok, Marechal, Perry (libero) oraz Rousseaux, Mariański (libero).
Cerrad Enea Czarni: Vincić, Ostrowski, Protopsaltis, Sanders, Grzechnik, Butryn, Ruciak (libero) oraz Masłowski (libero), Filip, Kędzierski, Pajenk, Firszt, Włodarczyk.
MVP: Bartłomiej Lemański (Asseco Resovia Rzeszów).
Czytaj także -> Siatkówka. PlusLiga. Indykpol AZS - PGE Skra. Duża poprawa w grze bełchatowian. Grzegorz Łomacz wyjaśnia powód
Czytaj także -> Puchar CEV: Polonia Londyn odpadła. Drużyny Fabiana Drzyzgi i Bartosza Bednorza pokonały problemy