Mirosław Przedpełski: Muszę sprzedać dom, bo powoli nie mam za co żyć. Straciłem milion złotych
Były prezes PZPS-u od ponad pięciu lat czeka na zakończenie sprawy, w której prokuratura zarzuca mu defraudację publicznych pieniędzy. To trwanie w niepewności kosztuje go bardzo wiele. Po raz pierwszy publicznie porozmawiał o tym z naszym serwisem.
Mirosław Przedpełski, były prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej: Mnie już niewiele zaskoczy. Nawet, gdyby jeszcze przed świętami do mnie do domu wpadli agenci CBA i mnie aresztowali. Kto wie…
Gdyby pan wiedział, jak się zakończy (w sumie dwa akty oskarżenia, jeden proces już się rozpoczął, zagrożenie 12 lat więzienia, wielomiesięczne aresztowanie - przyp. red.) dla pana organizacja mistrzostw świata w siatkówce w 2014 roku, to by pan wszedł jeszcze raz do tej samej rzeki?
Tak. Chcieliśmy zrobić coś wyjątkowego, coś fantastycznego. Imprezę, która pokaże, że Polska też potrafi. I to się udało. Cały świat zazdrościł nam takiego turnieju. Wartości promocyjnej, która wyniknęła z tego, nawet nie da się policzyć.
Ile zarobił pan na mistrzostwach świata?
Ja, osobiście?
Tak.
Miałem otrzymać - zgodnie z uchwałą Zarządu Polskiego Związku Piłki Siatkowej - 100 tys. złotych nagrody po zakończeniu turnieju. Nie dostałem, bo mnie aresztowali i zaczęły się moje kłopoty.
Są prezesi związków, którzy pracują społecznie.
Ja też pracowałem. Kiedy w 2004 roku przejmowałem związek, to budżet wynosił około 7 mln, a na dodatek byliśmy ok. 4 mln na minusie. Przez te kilka lat udało mi się wyprowadzić związek na prostą, a nawet stworzyć silną nie tylko sportowo, ale i finansowo dyscyplinę. Dlatego przez osiem lat pracowałem społecznie, a mniej więcej od 2012 roku zarząd ustalił dla mnie miesięczną pensję. Związek stał już mocno na nogach.
A ile otrzymał pan od firm, które współorganizowały turniej? Prokuratorzy twierdzą, że w zamian za prawo do wykonywania pewnych usług pan i pana współpracownicy pobierali coś na kształt prowizji.
Nie pobierałem żadnych prowizji.
Prokurator Mariusz Kierepka zarzuca wam, bo nie tylko panu, nieprawidłowe wydawanie publicznych pieniędzy.
Wie pan, ile wyniósł budżet MŚ w 2014 roku?
Zdaje się, że grubo ponad 100 mln złotych.
Nawet więcej. Z końcowych wyliczeń wyszło 200 mln zł. Wie pan, ile w tym worku było pieniędzy publicznych?
Dotacja z Ministerstwa Sportu i Turystyki to bodajże 3,5 mln zł.
No właśnie. A tak naprawdę wydaliśmy 3,2 mln, a 300 tys. oddaliśmy. Więc to zaledwie 1,6 proc. całego budżetu. Powiem więcej: dotacja została zaakceptowana przez ministerstwo we wrześniu 2015 roku. Bez żadnych zastrzeżeń. Jako organizatorzy MŚ rozliczyliśmy się z każdej publicznej złotówki. O jakich więc przekrętach dot. publicznych pieniędzy mówi pan prokurator Kierepka?
Polskie miasta, które współorganizowały turniej dorzuciły też swoje. A to przecież też publiczne pieniądze. Może tutaj jest problem?
Na te 200 mln zł budżetu składały się: ponad 100 mln zł od Polsatu za prawa telewizyjne, które zostały wpłacone bezpośrednio do FIVB, ok. 40 mln z budżetów miast na umowy promocyjne, a nie stricte organizację MŚ około 20 mln z FIVB oraz ostatecznie 40 mln złotych z biletów. Żadne z miast nie zgłosiło pół zdania sprzeciwu, w jaki sposób wywiązaliśmy się z umów.Sporo, bo i umowy były bardzo szerokie. Przede wszystkim dotyczyły promocji miast na całym świecie, setki eventów, to była współpraca trwająca wiele lat, a nie tylko miesiąc rozgrywania turnieju. Wyliczenia niezależnych firm mówią jasno i są na to twarde dowody, że miasta tak naprawdę zarobiły, bo cały ekwiwalent reklamowy wyceniono na 140 mln zł.
Pewnie dlatego miasta są zadowolone i nie zgłaszają uwag, nie mówiąc już o kierowaniu spraw do sądu. Dlaczego więc pana zdaniem zostaliście oskarżeni o defraudację pieniędzy publicznych, skoro z nich akurat rozliczyliście się co do złotówki?
Znaleźliśmy się między młotem, a kowadłem. Politycznie. Przez obecnie rządzących polityków Prawa i Sprawiedliwości jesteśmy traktowani jako ludzie Platformy Obywatelskiej, a wcale tak nie jest i nie było.
NA DRUGIEJ PODSTRONIE CIĄG DALSZY WYWIADU. PRZECZYTASZ M.IN. O: TYM, CO PRZEDPEŁSKI USŁYSZAŁ OD DONALDA TUSKA, O TYM, CZY BRAŁ PIENIĄDZE POD STOŁEM I CZY BOI SIĘ WYROKU SĄDOWEGO.
-
bobek123 Zgłoś komentarz
szkoda slow -za czasow PO kazdy przekkret byl zalatwiony przyszedl PIS KONIEC ELDORADO niemieli zadnych zachamowan az strach POmyslec coby z polska bylo jak by dalej PO u wladzy zostalo -
Ksawery Darnowski Zgłoś komentarz
ich stały numer. Tych z PiSu. Przedpelski calkiem niewinny pewnie nie jest, ale powinien być tak traktowany, dopóki mu nie udowodnią winy. A sprawa jest trudna bo dotyczy skomplikowanej materii, na której prokuratura się po prostu nie zna. -
edzio561 Zgłoś komentarz
Kolejny cwaniak z rządów po -
Trump Trump Zgłoś komentarz
Reklamówka w samochodzie i faktury bez pokrycia. Chłop się pogrążył tym wywiadem -
Perec Freitag Zgłoś komentarz
ukradł, sprzeniewierzył czy "przewalił". -
Bogusław Kosowski Zgłoś komentarz
Zmienić pracę ,wziąść kredyt .Kiedyś to mówił były prezydent.I odrabiać miliony. -
Wiesia K. Zgłoś komentarz
Pan Przedpełski ma dużo racji - a poza tym jaki był taki był ,ale i tak był lepszym prezesem PZPS niż obecny kiedykolwiek będzie. -
jotwu Zgłoś komentarz
samochodzie wiele wyjaśnia.A teraz bidulek liczy na litość,bo mieszkanie musi sprzedać.Które mieszkanie? Dawno powinien siedzieć. -
kris-pr Zgłoś komentarz
Kolejna klika "przewalaczy "w pseudo sporcie, prezesi decydują kto ma grać i ile musi dać aby grać, a trenerzy się z tym godzą. -
j-23 Zgłoś komentarz
Hahaha uczciwy gość forsa w reklamówce... może nosił te z przed denominacji.. krętacz -
Sweet Bobby Zgłoś komentarz
I co cwaniaku gdy posuwałeś koorwy za darmo wszystko było ok a teraz do niemieckiego portalu WP wielkie żale bo trzeba płacić... -
miro-miro Zgłoś komentarz
Czy admin portalu nie potrafi zablokować wpisów tej małej ku...ki, przecież to jest źenujące -
miro-miro Zgłoś komentarz
No ale o tych lewych fakturach jakoś nic nie mówi..