PlusLiga. Ogromny kamień z serca spadł Cerradowi Enei Czarnym Radom. "Nie spodziewałem się takiego meczu"

Po niezwykle efektownym zwycięstwie 3:0 nad Asseco Resovią Rzeszów z ogromną ulgą mogli odetchnąć przedstawiciele Cerradu Enei Czarnych Radom. Awansowali aż o cztery lokaty w tabeli PlusLigi. Jednym z ojców sukcesu była... fizjoterapeutka Wojskowych.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
siatkarze Cerradu Enei Czarnych Radom Newspix / Aleksandra Krzemińska / Na zdjęciu: siatkarze Cerradu Enei Czarnych Radom
W ostatnim meczu rozegranej awansem 24. kolejki PlusLigi Cerrad Enea Czarni Radom "zmietli" z parkietu Hali MOSiR-u Asseco Resovię Rzeszów, wygrywając 3:0. W żadnym z setów nie pozwolili przekroczyć rywalom bariery dwudziestu punktów.

- Szczerze mówiąc, nie spodziewaliśmy się takiego meczu. Byłem święcie przekonany, że będzie to długie spotkanie, bardzo nerwowe i bardzo zacięte, a takie nie było - nie ukrywał Robert Prygiel.

- Wielki szacunek dla naszych zawodników, bo to był pojedynek bardzo trudny, jeśli chodzi o obciążenie psychiczne dla nas. Ze wszystkich stron słyszymy, że coś musimy. Wiemy, że sporo osób nas wspiera i nam kibicuje, a wiem, że zawodnicy nawet na ulicach czy w prywatnych sytuacjach słyszeli, że muszą wygrać. Dali radę i wielki szacun dla nich za to - podkreślił trener.

ZOBACZ WIDEO: Wilfredo Leon świetnie czuje się w reprezentacji Polski. "To wszystko posłuży za rok"
- Dali radę w bardzo dobrym stylu. Wyszliśmy na boisko odważnie, bardzo zmotywowani i pewni siebie, i to nam pomogło - dodał.

Przed rozpoczęciem starcia z Resovią drużyna z Radomia spadła na przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. Zwycięstwo pozwoliło nie tylko awansować o kilka pozycji - Cerrad Enea Czarni zajmują obecnie ósmą lokatę - ale i przerwać serię trzech porażek z rzędu. Nieoczekiwane były zwłaszcza przegrane w Sosnowcu i Bydgoszczy.

Najwierniejsi sympatycy klubu nie odwrócili się jednak od siatkarzy i kibicowali im. Pojawili się na jednym z treningów, by głośnymi okrzykami i słowami otuchy wesprzeć zawodników. Pojechali za drużyną do Kędzierzyna-Koźla. W meczu z Resovią spotkała ich świetna nagroda.

- My to wsparcie czujemy, zwłaszcza od grupy najzagorzalszych kibiców, i to przez cały czas. Wiedzieliśmy, że nie znajdujemy się w komfortowej sytuacji i było nam ciężko, ale byli ludzie, którzy nas wspierali - potwierdził Prygiel.

- Oni są ojcami sukcesu i tego zwycięstwa z Resovią, bo czuliśmy wsparcie od wszystkich ludzi, za co niezmiernie im dziękujemy. Cieszymy się, że mogliśmy im w ten sposób podziękować. W końcu wygraliśmy - kontynuował trener Wojskowych.

Niemałą rolę w przygotowaniach do bardzo ważnego triumfu nad zespołem z Rzeszowa odegrali: fizjoterapeutka Czarnych, Aleksandra Skalska, trener przygotowania motorycznego, Jakub Szyszka, oraz drugi szkoleniowiec, Dmitry Skoryy.

- Bardzo pomogli Ola, Kuba, cały mój sztab. Dima bardzo dużo pracował z Michałem Kędzierskim i z Brendenem Sanderem indywidualnie. Brawa należą się więc nam wszystkim. Zasłużyła też na nie oczywiście Ola, która wykonała bardzo dobrą pracę. Jeszcze cztery-pięć dni temu liczyliśmy się z tym, że ani Masłowski, ani Protopsaltis i być może Dejan Vincić nie będą grać. Ola, jak zawsze, wykonała świetną pracę - zakończył Prygiel.

Czytaj także:
Liga Mistrzów: słaby mecz wicemistrza Polski. Porażka VERVY Warszawa Orlen Paliwa z Tours VB

PlusLiga. Krzysztof Ignaczak ma zrezygnować z funkcji prezesa Asseco Resovii

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×