Rosja - Polska 3:2 (32:30, 21:25, 16:25, 25:22, 15:10)
Rosja: Artem Volvich, Konstantin Semenov, Dmitry Shcherbinin, Ruslan Moskvin, Valentin Bezrukov, Sergey Burtsev, Alexey Obmochaev (libero) oraz Vladimir Shishkin, Sergey Chervyakov, Levan Kalandadze, Alexander Markin, Igor Kobzar
Polska: Fabian Drzyzga, Jan Król, Łukasz Wiśniewski, Karol Kłos, Mateusz Jasiński, Wojciech Kozłowski, Paweł Zatorski (libero) oraz Wojciech Włodarczyk, Dawid Konarski, Maciej Krzywiecki
W inauguracyjnym spotkaniu tegorocznych MŚ juniorzy Stanisława Gościniaka przegrali po dramatycznym meczu z Kanadyjczykami, choć prowadzili już w setach 2:1. W sobotnim pojedynku Brazylijczycy pokonali natomiast Kanadę w trzech setach, a w piątek nie dali szans Rosjanom, z którymi dzisiaj zmierzyli się biało-czerwoni. Owy pojedynek ze Sborną był więc kluczowym dla trudnej sytuacji obu drużyn po pierwszym dniu zmagań.
W porównaniu z inaguracyjnym dniem mistrzostw, nastąpiła zmiana w składzie Polaków na pozycji atakującego i przyjmującego - od początku pierwszej partii na boisku pojawili się Jan Król oraz Mateusz Jasiński, którzy zastąpili słabiej spisujących się w piątek kolegów: Dawida Konarskiego i Mateusza Mikę. Pierwszy punkt w spotkaniu na swoim koncie zapisali Rosjanie, po skutecznym ataku Shcherbinina, który także znakomicie radził sobie w polu serwisowym, punktując później dwukrotnie zagrywką (4:0). Do pierwszej przerwy technicznej wciąż utrzymywała się przewaga Sbornej, choć biało-czerwoni zniwelowali dystans punktowy do trzech oczek, a tuż po wznowieniu gry szybko wyrównali stan pojedynku, głównie za sprawą dobrze dysponowanego Króla, najczęściej punktującego polskiego zawodnika na tym etapie pojedynku (9:9). W późniejszej jego fazie nastąpiła twarda wymiana ciosów i żadna ze stron nie mogła wypracować wyższej przewagi. Na drugiej przerwie technicznej o jedno oczko więcej zapisała na swoim koncie Rosja (16:15), zaczynając przejmować kontrolę nad spotkaniem. Szkoleniowiec reprezentacji Polski postanowił szybko wprowadzić zmiany i na boisku pojawili się Włodarczyk i Konarski, który popisał się skutecznym blokiem oraz atakiem - biało-czerwoni wyrównali stan pojedynku (22:22) i gra toczyła się na przewagi. Ostatecznie wyższym spokojem wykazali się rywale, wygrywając po dramatycznej walce (32:30). Choć rywale popełnili w tym secie więcej błędów niż nasi juniorzy, przeważali nad nimi przede wszystkim w bloku (zdobyli tym elementem sztuki siatkarskiej sześć punktów, Polacy trzy).
Drugiego seta dobrze rozpoczęli zmotywowani siatkarze Stanisława Gościniaka, wychodząc na dwupunktowe prowadzenie i utrzymując je do pierwszej przerwy technicznej. Biało-czerwoni poprawili przede wszystkim grę blokiem, a rywale popełniali wiele niewymuszonych błędów. Przed drugim czasem technicznym Rosjanie zbliżyli się jednak na jeden punkt (14:15), co zapowiadało ponownie zaciętą końcówkę. Tak się jednak nie stało i tym razem Polacy zdołali utrzymać przewagę nad Sborną, wygrywając bez problemów 25:21 i wyrównując stan pojedynku 1-1. Największą cegiełkę do zwycięstwa w tej partii dołożył atakujący Jan Król.
Kolejna partia zainaugurowana została skutecznymi atakami z obu stron (3:3), jednak na pierwszej przerwie technicznej biało-czerwoni zdołali odskoczyć rywalowi na dwa punkty. Tuż po wznowieniu gry polscy juniorzy popisali się dwoma precyzyjnymi atakami, asa serwisowego dołożył również znakomicie dysponowany Jan Król i o czas zmuszony był poprosić szkoleniowiec Sbornej, bowiem jego ekipa przegrywała już czterema oczkami (7:11). Polacy kontrolowali jednak przebieg spotkania i nawet zmiany personalne wprowadzane w szeregi rosyjskiego teamu nie przynosiły oczekiwanych efektów - biało-czerwoni na drugiej przerwie technicznej prowadzili aż 16:9! Po wznowieniu gry skutecznym atakiem popisał się Karol Kłos, środkowy AZS Politechniki Warszawskiej, a niewiele akcji później postawił także punktowy blok. Rosja nie mogła znaleźć recepty na dobrą grę Polaków, którzy razili skutecznymi atakami (14 punktów w tym secie, 9 oczek zdobył rywal) i serwisem (2 asy Polaków, Rosjanie nie punktowali w trzeciej partii tym elementem), triumfując ostatecznie 25:16.
Wszyscy kibice liczyli na to, że tym razem biało czerwoni postawią "kropkę nad i" i nie popełnią błędu z piątkowego spotkania z Kanadą, kiedy to doprowadzili do feralnego tie-breaka. Czwarta partia nie rozpoczęła się jednak po naszej myśli i trzypunktową przewagę odnotowali rosyjscy zawodnicy (3:0). Owa hierarchia utrzymała się do pierwszej przerwy technicznej - dopiero po skutecznym bloku Karola Kłosa podopieczni Stanisława Gościniaka zbliżyli się do rywala na jeden punkt, a po kolejnej "ścianie", tym razem Łukasza Wiśniewskiego, wyszli na prowadzenie, które równie szybko stracili, doprowadzając do kolejnego na tych mistrzostwach tie-breaka.
Tie-break miał analogiczny początek jak pamiętny piąty set na tych MŚ z Kanadyjczykami - druzgocącą przewagę szybko wypracowali nasi rywale (7:1). Stanisław Gościniak zdecydował się na zmianę atakującego i na boisku pojawił się błyskawicznie Dawid Konarski. Rosjanie sukcesywnie dążyli do zwycięstwa, a wszelkie ruchy szkoleniowca reprezentacji Polski kończyły się niepowodzeniem - biało-czerwoni przegrali ostatecznie 10:15i całe spotkanie 2:3. Jest to już druga porażka podopiecznych Stanisława Gościniaka, którzy w planach mieli co najmniej wyjście z grupy. Kolejnym rywalem biało-czerwonych będzie ekipa Canarinhos, która nie przegrała na tych mistrzostwach jeszcze żadnego meczu.