Przed turniejem większa część sympatyków piłki siatkowej spodziewała się zaciętej walki o pierwsze miejsce w grupie pomiędzy mistrzyniami olimpijskimi, a srebrnymi medalistkami z Pekinu. Jednak wielu kibiców nie zwróciło uwagi na skład reprezentantek Stanów Zjednoczonych. Brakowało w nim podstawowych siatkarek, które wywalczyły krążki w Pekinie. Natomiast gdzieś zza drugiego szeregu wyłoniły się Niemki, które już od dłuższego czasu planowały atak na światową czołówkę. Jak dotąd swoją postawą zagrażały tylko najlepszym zespołom w Europie, zaś w tegorocznej edycji rozgrywek World Grand Prix wreszcie pokazały potencjał, jaki w nich niewątpliwie drzemie. Pomimo braku Angeliny Grun, ich dotychczasowej liderki, bardzo dobrze spisały się w turnieju i zajęły w nim drugą lokatę. Najsłabsze w stawce okazały się natomiast debiutujące w WGP Portorykanki.
Brazylia - zespół nie do pokonania
Brazylijki na każdym kroku udowadniają nam, jak silną są reprezentacją. Żadne przetasowania ani żadne zmiany personalne nie odbijają się na ich grze, która wciąż jest niesamowicie skuteczna. Odmładzanie ekip jest teraz na porządku dziennym w wielu zespołach, lecz w żadnym nie przebiega tak łagodnie. W Brazylii starsze zawodniczki wymieniane są na porównywalnie dobre, jeśli nie nawet lepsze następczynie, które nic sobie nie robią z mniejszego ogrania na światowych parkietach. Jak żywo przypomina to męską reprezentację Brazylii, która pod nieobecność wielu kluczowych siatkarzy po raz kolejny wygrała Ligę Światową.
Brazylijki rozpoczęły turniej od mocnego uderzenia. Bez większych problemów pokonały Portorykanki, które ambitnie próbowały dotrzymywać im kroku, lecz popełniały zbyt wiele błędów, które Canarinhos bezlitośnie wykorzystywały i zamieniały na oczka dla swojego teamu. W kolejnym meczu po przeciwnej stronie siatki stanęły z kolei Niemki, które mimo swojej bardzo dobrej postawy w grupie A, nie zdołały nawiązać z nimi wyrównanej walki. Z Brazylijkami gra się jednak niezmiernie trudno. Jest niemal pewne, że na chwilę obecną to drużyna najsilniejsza na całym siatkarskim świecie. Ich dominacja w każdym secie nie podlegała najmniejszej nawet dyskusji, podobnie jak w spotkaniu z Amerykankami. Siatkarki USA mogły ten pojedynek potraktować jako rewanż za finał igrzysk olimpijskich w stolicy Chin, lecz podopieczne Jose Roberto pokazały im ich miejsce w szeregu. W trzeciej partii zawodniczki USA ugrały jedynie trzynaście oczek.
We wszystkich trzech starciach Canarinhos były zdecydowanie lepsze. Pierwsza lokata w grupie i ogólnej klasyfikacji World Grand Prix należała im się bezdyskusyjnie. Siłę Brazylijek trafnie obrazują statystyki. Thaisa Menezes zajmuje czwarte miejsce wśród najlepszych blokujących, zaś Fabiana de Oliveira na tej samej pozycji lokuje się w rankingu na najlepiej przyjmującą i piątej na najefektywniej broniącą zawodniczkę.
Niemcy - to się musiało w końcu zdarzyć
Niemki od jakiegoś czasu zgłaszały swoją kandydaturę do grona ekip, z którymi należy liczyć się w światowych rozgrywkach. Małgorzata Kożuch i jej koleżanki zaprezentowały się w turnieju naprawdę udanie. Niewiele osób liczyło, że zdołają powalczyć o coś więcej niż tylko trzecią lokatę, zaś one wszystkich zaskoczyły. Wygrały nie tylko z kadrą Portoryko, ale także bez straty seta zwyciężyły w starciu z faworyzowanymi Amerykankami. Mimo że w meczu z Brazylijkami musiały zejść z parkietu pokonane, w ich postawie dało się znaleźć kilka zalet. Na oklaski zasługuje przede wszystkim Maren Brinker, która bez najmniejszych nawet kompleksów atakowała z trudnych pozycji, dzięki czemu pozostawiła po sobie pozytywne wrażenie. O ich wysokich ambicjach świadczy również fakt, iż mimo że przegrały w starciu z będącym w wyśmienitej formie rywalem, nie grając przy tym źle, miały do siebie pretensje i otwarcie mówiły o tym, że mogły zaprezentować się dużo lepiej, o czym świadczą między innymi słowa Christiane Furt, zawodniczki zajmującej piąte miejsce w rankingu najlepiej serwujących siatkarek.
Dość niespodziewanie reprezentacja naszych zachodnich sąsiadek trafiła na mocny opór ze strony siatkarek Portoryko. Jednak także i tutaj dać o sobie znało ich opanowanie i umiejętność zachowania zimnej krwi w trudnych momentach. Ostatecznie Niemki wygrały ze swoimi przeciwniczkami 3:2.
Na wyróżnienie w ekipie Niemiec zasługuje Kerstin Tzscherlich, która plasuje się obecnie na szóstej lokacie wśród najlepiej broniących siatkarek.
Stany Zjednoczone - widoczny brak kluczowych siatkarek
Amerykanki wyraźnie zawiodły w rywalizacji w grupie A. Po 0:3 przegrały nie tylko z mistrzyniami olimpijskimi, Brazylijkami, ale również z reprezentacją Niemiec, zaś jedyne zwycięstwo "wymęczyły" w starciu z najsłabszymi w stawce Portorykankami. Można się było spodziewać, że ich gra nie będzie już wyglądała tak, jak w Pekinie, lecz mimo wszystko sympatycy volley'a liczyli na zdecydowanie lepszą formę podopiecznych Hugh McCutcheona.
Ich dyspozycja w przegranych potyczkach pozostawiała wiele do życzenia. W spotkaniu przeciwko Niemkom oddały swoim przeciwniczkom aż dwadzieścia jeden oczek, co nie mogło pozostać bez wpływu na wynik potyczki. Ich gra falowała, była nierówna. Warto jednak podkreślić, iż ich wyniki nie szły w parze z wielką ochotą do gry. U Amerykanek widać było głód siatkówki. W pojedynku z Brazylijkami rwały się wręcz do pokonania Canarinhos. Na przyszłość dobrze rokują przede wszystkim Nicole Fawcett, a także Jordan Larson, które stanowiły podporę swojego teamu w ataku. Można się więc spodziewać, że w niedalekiej przyszłości będą światowej klasy zawodniczkami.
Trzeba też zaznaczyć, że nowy szkoleniowiec zdecydował się na dosyć radykalne ruchy kadrowe. Pod swoje skrzydła wziął wiele młodych i niedoświadczonych zawodniczek, które ogromnej ilości rzeczy muszą się jeszcze nauczyć, dlatego nie należy ich tak po prostu skreślać. Trudno jest od nich oczekiwać gry na najwyższym poziomie. Jeśli odnajdą swój rytm, mogą być w przyszłości niezwykle groźne.
Portoryko - mimo wszystko dobre rokowania na przyszłość
Reprezentacja Portoryko nie będzie najmilej wspominać turnieju grupy A. Portorykanki nie miały większych szans w starciach z dużo silniejszą ekipą Brazylii, zaś szczęścia zabrakło im w potyczkach z Niemkami oraz Amerykankami. Momentami niczym czkawka odbijały się im niewymuszone błędy i brak doświadczenia w meczach przeciwko wyżej notowanym przeciwniczkom.
Najsłabsze w stawce zawodniczki nie zaprezentowały się jednak w turnieju źle. Można nawet powiedzieć, że zagrały trzy stosunkowo dobre w ich wykonaniu spotkania, w których potrafiły chwilami pokazać miłą dla oka siatkówkę. Na boisku prezentowały się poprawnie i gdyby nie naganne tracenie cennych punktów przez nagminnie pojawiające się błędy własne, być może mogłyby się cieszyć z dwóch wygranych. Blisko sukcesu były bowiem w konfrontacjach z reprezentacjami Stanów Zjednoczonych oraz Niemiec, z którymi przegrały dopiero w tie-breaku po ofiarnej i zaciętej walce. Kto wie - być może odrobina szczęścia więcej sprawiłaby, że Portorykanki pokusiłyby się w rozgrywkach o ogromną niespodziankę. Na to muszą jednak poczekać co najmniej do następnej kolejki spotkań. Nie jest jednak wykluczone, że niebawem poczują smak zwycięstwa.
Wyniki grupy A:
Brazylia - Portoryko 3:0
Niemcy - USA 3:0
Brazylia - Niemcy 3:0
Portoryko - USA 2:3
Brazylia - USA 3:0
Portoryko - Niemcy 2:3