Wisła przestraszyła się Piasta?

Po dwumeczu w Krakowie mogło się wydawać, że szczecinianki zostaną zmiecione z parkietu we własnej hali. Jednak podopieczne Marka Mierzwińskiego wygrały w sobotę 3:0 i 3:2 dzień później. Początkowo decydujący mecz miał się odbyć w środę 9 kwietnia. Taki termin ustalił PZPS. Nie dojdzie on do skutku. Wisła przełożyła spotkanie, bo cztery zawodniczki grają w tym czasie w Mistrzostwach Polski Juniorek.

Bez niespodzianek przebiegły dwa pierwsze mecze play-off pomiędzy Piastem Szczecin a Wisłą Kraków. Podopieczne Krzysztofa Mazurka wygrały oba te spotkania 3:0. Mogło się wydawać, że podobnie jak przed rokiem szczecinianki przegrają w trzech pojedynkach i z marzeń o LSK nie pozostanie już nic. Jednak gdy rywalizacja przeniosła się do Szczecina zespół Piasta ocknął się i pokazał, że potrafi z Wisłą wygrywać. W sobotę wygrał 3:0, a dzień później 3:2, wyrównując stan rywalizacji na 2:2.

Z pewnością te dwa zwycięstwa dodały skrzydeł podopiecznym Marka Mierzwińskiego. Decydujący, piąty mecz miał się odbyć w środę 9 kwietnia. Niestety nie dojdzie do skutku. Krakowski klub wysłał pismo do PZPS z prośbą o przełożenie spotkania, ponieważ tego dnia cztery zawodniczki z pierwszego składu grają w Mistrzostwach Polski Juniorek. Jak się okazało, nie do końca jest to prawda. Wisła ma szeroką kadrę, a z tych czterech siatkarek tylko jedna dostaje szansę gry w pierwszym składzie. Jest nią Kinga Hatala. Niemniej jednak PZPS przychylił się do prośby Wisły i przełożył ten mecz na 16 kwietnia.

Wobec tego, czy są jakieś inne przyczyny przełożenia tego spotkania? Na pewno krakowski klub zdaje sobie sprawę, że szczecinianki są na fali wznoszącej. Decydujący mecz miałby się odbyć tylko trzy dni po tym jak Piast odwrócił losy tego play-offu. Dlatego z punktu widzenia Wisły lepszym wyjściem było przełożenie tego spotkania. Emocje opadną, oba zespoły będą w spokoju się przygotowywać i niejako z czystą kartą podejdą do tego decydującego spotkania.

Dłużej na rywala w finale poczeka także Gwardia, która w trzech meczach ograła Sokoła Chorzów. Więc i wrocławianki zostaną nieco wybite z rytmu. Co więc ta decyzja ma wspólnego ze sportową rywalizacją? - Ma to nas wybić z rytmu ? komentuje dla portalu Ligowiec.net trener Piasta Marek Mierzwiński. ? To jednak jeszcze bardziej nas rozzłościło i proszę mi wierzyć pokażemy to na parkiecie ? przekonuje. Choć z drugiej strony może lepiej się stało, że ten mecz się nie odbędzie. Awaria prądu w Szczecinie uniemożliwiała podróż pociągami, a co za tym idzie Piast mógł nie dojechać na czas. Najlepiej obrazuje to fakt iż jeden z pociągów odcinek 100km pokonał w 12 godzin.

Komentarze (0)