Biało-czerwony rollercoaster
Tegorocznej edycji World Grand Prix reprezentantki Polski, do momentu trzeciego weekendu, nie mogły zaliczyć do udanych. Polki wygrały dwa z sześciu pojedynków. Zmagania w Azji podczas ostatniego turnieju dla biało-czerwonych zaczął się bardzo źle. W starciu z Holenderkami zawodniczki Jerzego Matlaka wręcz nie istniały. Zdobycie jedynie czterdziestu siedmiu "oczek" chwały naszym reprezentantkom na pewno nie przyniosło. Już kolejnego dnia polski zespół stanął przed szansą rehabilitacji. W pojedynku przeciwko gospodyniom zmagań w grupie G Polska zagrała bardzo dobrze. Pierwsze sety były koncertem w wykonaniu Polski. Jednak przewaga dwóch partii nie pozwoliła spokojnie dokończyć meczu. Do rozstrzygnięcia potrzebny był tie-break, który Polki rozstrzygnęły na swoją korzyść. Na pożegnanie z Hong Kongiem biało-czerwone wygrały jeszcze z Dominikaną po bardzo zaciętym pojedynku. Przez trzy dni nasze siatkarki grały bardzo nierówno. Jednego dnia potrafiły zagrać tragicznie, by drugiego odnieść spektakularne zwycięstwo. Do całkowitego sukcesu, jakim byłoby przejście do turnieju finałowego zabrakło jednego punktu.
Pechowy koniec Oranje
Reprezentacja "Pomarańczowych" to rewelacja tegorocznych rozgrywek. Do trzeciego turnieju Holenderki kroczyły od zwycięstwa do zwycięstwa, wygrywając sześć kolejnych meczów. Siódmy pojedynek również należał do ekipy Avitala Selingera, która w pył rozbiła Polki. W kolejnym dniu reprezentacja Oranje ponownie nie straciła żadnej partii. Jednak każda seria ma swój koniec, nawet na najwspanialsza. Boleśnie przekonały się o tym Pomarańczowe. Swój pierwszy mecz przegrały na koniec fazy interkontynentalnej części cyklu. Pogromczyniami okazały się Chinki, które zrehabilitowały się za wcześniejszą porażkę.
Drugie miejsce Chinek nie satysfakcjonuje
Gospodynie turnieju, z takim samym bilansem jak Holenderki i Polki, zakończyły turniej na drugiej pozycji. Można jednak twierdzić, że Chinki stać było na więcej. A wszystko przez porażkę z Polską, która była drugą w tegorocznej Grand Prix. Od Azjatek do tej pory lepsze okazały się jedynie fenomenalne Brazylijki. Po spokojnej wygranej Oranje nad biało-czerwonymi Chiny poczuły się chyba zbyt pewnie. Zwycięstwo z Polską miało przyjść bez wysiłku. Stało się jednak inaczej. Jednak swoją klasę pokazały dzień później, pokonując w świetnym stylu niezwyciężone Holenderki. Awans do turnieju w Jokohamie był pewny już przed turniejem, a występ przed własną publicznością pokazał, że Chinki będą się liczyć w walce o miejsce na podium w finałowych zmaganiach.
Dominikanki daleko za rywalkami
Zdecydowanie najsłabiej ze wszystkich ekip radziła sobie drużyna z Dominikany. W całym turnieju zespół ugrał jedynie trzy sety. Dwa z nich wywalczone zostały w spotkaniu z Polkami. Do szczęścia podopiecznym Marcosa Kwieka brakowało niewiele. Jednak tylko w meczu z Polską. W pozostałych meczach zespół z Ameryki Środkowej znajdował się daleko za rywalkami. Jedną partię udało się urwać Chinkom. Cały cykl Dominikanki zakończyły na odległej, przedostatniej lokacie z zaledwie jednym zwycięstwem na koncie.
Wyniki grupy G:
Polska - Holandia 0:3 (17:25, 17:25, 13:25)
Chiny - Dominikana 3:1 (25:21, 21:25, 25:17, 25:20)
Holandia - Dominikana 3:0 (25:14, 33:31, 30:28)
Chiny - Polska 2:3 (21:25, 21:25, 25:18, 26:24, 11:15)
Dominikana - Polska 2:3 (25:22, 23:25, 14:25, 25:13, 11:15)
Chiny - Holandia 3:1 (25:21, 25:22, 21:25, 25:21)