Marko Podrascanin, środkowy serbskiej kadry, był bardzo zadowolony z pierwszego dnia Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Jak sam przyznał, przy zmianach, jakie nastąpiły w pierwszej szóstce zespołu, wynik mógł być satysfakcjonujący, zaś sama możliwość rozegrania z Włochami aż pięciu partii pełniła rolę niezawodnego treningu. - Za nami naprawdę świetny pojedynek. W swoim pierwszym spotkaniu towarzyskim zagraliśmy aż pięć setów, co jest dla nas niezmiernie istotne, by wciąż ulepszać naszą grę - podkreślił z naciskiem na słowo: "ulepszać". - Ponadto rotowaliśmy nieco naszym pierwszym składem, w wyjściowej szóstce nie zabrakło nowych zawodników - dodał równie szybko.
Serbom do wiktorii w pojedynku z teamem Azzuri zabrakło bardzo niewiele. Jednak Podrascanin mądrze zauważył, że najważniejsze było w tym wszystkim sprawdzenie się w starciu z silnym rywalem. - Rzeczywiście do zwycięstwa zabrakło nam naprawdę niewiele, lecz w takich meczach najistotniejsze jest to, jak sami prezentujemy się na parkiecie - powiedział z pełnym przekonaniem. - Sam wynik nie jest już tak ważny, gdyż występujemy w turnieju towarzyskim, a przed nami są przecież jeszcze wrześniowe mistrzostwa Europy - podkreślił.
Środkowy reprezentacji Serbii czuł się też usatysfakcjonowany aktualną dyspozycją swojej ekipy. Wyznał nam również swoje plany odnośnie czempionatu Starego Kontynentu. - W Izmirze oczekuję przede wszystkim medalu. Uważam, że mój team znajduje się w dobrej dyspozycji. Przede wszystkim w Lidze Światowej zaprezentowaliśmy się bardzo korzystnie. Zajęliśmy w niej wysokie drugie miejsce, jedynie w wielkim finale ulegającej reprezentacji Canarinhos - powrócił do wydarzeń sprzed miesiąca. - Równie dobrze zagraliśmy w kwalifikacjach do mistrzostw świata - dorzucił naprędce. - Poza tym nawet bez kilku podstawowych zawodników udało nam się w meczu z Włochami pokazać z korzystnej strony, co świadczy niewątpliwie o wciąż zwyżkującej dyspozycji. Jednak najważniejszy będzie dla nas turniej w Turcji, w którym chcemy sięgnąć po jakiś krążek - nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości.
Zapytaliśmy Podrascanina o to, jak porównałby formę Serbii z Final Six Ligi Światowej z tą, którą Plavi prezentują obecnie. - Jak na razie znajdujemy się w odrobinie słabszej formie, lecz jak na ten etap przygotowań do czempionatu Starego Kontynentu jest ona całkiem niezła - unaocznił nam istotę spokojnych przygotowań do ważnej imprezy. - Pierwszy pojedynek w Izmirze gramy za około dwa tygodnie, więc z całą pewnością mogę powiedzieć, że zaprezentujemy się tam dobrze. Chcemy w Turcji udowodnić, że jesteśmy silną ekipą, a także zdobyć medal - stwierdził bardzo pewny siebie.
Już niebawem Serbia stanie w szranki z kadrą Polski B. Jednak środkowy ekipy Igora Kolakovica nie posiada zbyt obszernej wiedzy na ten temat. Nie do końca orientuje się również w aktualnym składzie naszej pierwszej ekipy. - Nie znam składu polskiej reprezentacji B - przyznał się bez bicia. -Jestem zaznajomiony jedynie z kadrą A, w której kilka nazwisk nie jest mi oczywiście obcych. Jednak także i tam występują młodzi zawodnicy, których nie do końca jeszcze kojarzę - stwierdził ze skruchą w głosie.
Poprosiliśmy go również o kilka zdań na temat dwóch najmocniejszych ekip z grupy przeciwnej - Hiszpanów oraz Polaków. - Niedawno zagraliśmy przeciwko Hiszpanii kilka spotkań. Muszę przyznać, iż ekipa Julio Velasci ma w swoim składzie kilku bardzo dobrych zawodników. Wywalczyli sobie przecież dwa lata temu mistrzostwo Europy - powiedział bez zastanowienia. Musiał jednocześnie zdemaskować swój brak wiedzy na temat niektórych Polaków. - Niestety polskiej kadry znajdującej się w obecnym kształcie do końca nie znam. Biało-czerwoni występują przecież bez Sebastiana Świderskiego, Mariusza Wlazłego, a także Michała Winiarskiego. Na pewno należeli oni do grona najlepszych siatkarzy Polski, lecz inni też są mocni - powiedział po chwili namysłu.
W rozmowie z Podrascaninem nie mogliśmy też nie poruszyć kwestii jego zapatrywań na możliwość obrony tytułu mistrza Europy przez siatkarzy Hiszpanii. - Nie wydaje mi się, żeby reprezentanci Hiszpanii mogli w tym roku obronić tytuł wywalczony w 2007 r. w Moskwie. Zagrali wówczas naprawdę wyśmienicie - przypomniał. - Jednak w przypadku większości spotkań, między innymi właśnie z moją reprezentacją, mieli przede wszystkim bardzo dużo szczęścia - nie mógł nie dodać tego na sam koniec.