Joanna Seliga: Czy przewidywał pan, że reprezentacja Chin zagra w pojedynku z Hiszpanią tak dobrze?
Miguel Angel Falasca: Z pewnością spodziewałem się ze strony Chińczyków tak dobrego występu. Już w tegorocznej edycji Ligi Światowej, w której pokonali oni w grupie A Włochy oraz Holandię, widać było, że ich forma idzie do góry. Do tej pory nie prezentowali się w Łodzi zbyt korzystnie, lecz w meczu przeciwko mojej ekipie zagrali naprawdę wyśmienicie, co zresztą nie stanowi w ich wykonaniu wyjątku. Nie jest to jednak dla nas żadne zaskoczenie. My z kolei musimy jeszcze poprawić swoją grę, by lepiej zaprezentować się na mistrzostwach Europy w Izmirze.
Uważa pan, że Chińczycy szczególnie was czymś zaskoczyli?
- Trudno powiedzieć, czy Chińczycy nas czymś zaskoczyli. Każdy mecz jest inny, każdy jest też na swój sposób trudny. Zawsze musimy grać na sto procent naszych możliwości, by wygrywać wszystkie starcia. Jako team mamy świadomość, że możemy pokonać najlepsze drużyny na świecie, ponieważ wielokrotnie już tego dokonaliśmy. Jednocześnie też wiemy, iż porażki również wchodzą w rachubę i należy się z nimi liczyć. Kiedy rywale grają dobrze, tak jak w sobotę Chińczycy, o zwycięstwa jest niezwykle ciężko. Myślę, że w potyczce z Azjatami nie zaprezentowaliśmy się źle. Po prostu Chińczycy zagrali znakomicie w ataku, zaś my nie mieliśmy najmniejszych szans na zablokowanie bądź też obronę ich zbić.
Momentami wasze boiskowe reakcje zdawały się sugerować, że nie zgadzaliście się z niektórymi decyzjami podjętymi przez sędziów tego spotkania...
- Nie byliśmy z powodu niektórych decyzji zawiedzeni. Sędziowie robią to, co do nich należy. Mogło to tak wyglądać, gdyż niektóre sety po prostu nie były w naszym wykonaniu najlepsze i do głosu dochodził w nich podwyższony poziom naszej adrenaliny. Jednak należy podkreślić, że sędziowie dobrze wywiązali się ze swojego zadania. Są świetni w swoich fachu. Ogólnie poziom sędziowania w Polsce jest niezwykle wysoki. To prawda, że możemy się nie zgadzać z niektórymi decyzjami, lecz w konsekwencji nie ma to większego znaczenia. Sędziowie także są ludźmi, dlatego mają prawo popełniać błędy.
Pana zdaniem Hiszpania zagrała w meczu z Chińczykami na swoim normalnym poziomie?
- Ciężko jest mi ocenić, czy zagraliśmy na swoim normalnym poziomie, czy też nieco słabiej. Mogę jednak powiedzieć, iż zdarzały się nam zdecydowanie lepsze pojedynki w ataku. W meczu przeciwko Chińczykom popełniliśmy w tym elemencie wiele błędów. Jednak kiedy rywal gra bardzo dobrze, tak jak Chiny w sobotę, wydaje się, że nasza gra jest dużo gorsza. Taki jest jednak sport. Kiedy jedna z ekip gra wyśmienicie, postawa drugiej automatycznie musi być nieco słabsza.
Jak oceniłby pan w chwili obecnej formę swojego zespołu?
- Uważam, że jesteśmy mimo wszystko w zadowalającej formie. Znajdujemy się na dobrej drodze przygotowującej nas do zbliżających się wielkimi krokami mistrzostw Starego Kontynentu. Najistotniejsze jest, aby dobrze wypaść w czempionacie w Izmirze. Musimy prezentować nowe zagrania, grać nowymi siatkarzami... Wydaje mi się jednak, że nasza gra z meczu na mecz staje się coraz lepsza. W Łodzi wynik nie jest najważniejszy. Oczywiście każdy woli wygrywać, lecz sobotnia porażka ani mnie nie uszczęśliwia, ani też nie stanowi wielkiego problemu, ponieważ istotne będzie pokazanie maksimum swoich możliwości na mistrzostwach Europy.
Dostrzegł pan, iż sympatia polskich kibiców była po stronie pana drużyny?
- Jestem bardzo rozpromieniony, gdyż polscy kibice traktują mnie bardzo dobrze. Dopingują zarówno mnie, jak i mój narodowy team. W klubie sympatia ze strony miejscowych fanów jest na porządku dziennym, zaś kiedy sympatycy piłki siatkowej wspierają reprezentację Hiszpanii, jestem z tego powodu wzruszony i zadowolony. Mogę otwarcie powiedzieć, że czuję się w Polsce szczęśliwy, gdyż doping jest tutaj wyjątkowy. To chyba najlepsze miejsce do grania w siatkówkę.
W niedzielę czeka was mecz o piąte miejsce polską kadrą B...
- Niedzielną potyczkę potraktujemy jak każdą inną. Będziemy chcieli zagrać najlepiej jak tylko potrafimy. Musimy jeszcze sporo poprawić, by móc powiedzieć, że jesteśmy gotowi na walkę w czempionacie Starego Kontynentu, a także w kolejnych mistrzostwach świata, jakie za rok rozegrane zostaną we Włoszech. Młodzi zawodnicy, których mamy w swoim teamie, potrzebują dużej ilości grania w trudnych spotkaniach, dlatego też w każdym kolejnych starciu będziemy się starać dawać z siebie wszystko. Nie skupiamy się na ciągłym myśleniu o przyszłości lub słabszych meczach. Po prostu wyłapujemy swoje błędy, staramy się je poprawiać i kontynuować dobrą grę.