Milos Nikić dla SportoweFakty.pl: W Turcji liczymy na miejsce w pierwszej trójce

Reprezentacja Serbii, jeden z faworytów do medalu na mistrzostwach Europy w Izmirze, udanie zakończyła swój udział w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera w Łodzi, pokonując w spotkaniu o trzecią lokatę team z Chin. Jednak zdaniem Milosa Nikica, serbskiego przyjmującego, wciąż wiele rzeczy jest przed czempionatem Starego Kontynentu do poprawienia.

Milos Nikić, przyjmujący serbskiej reprezentacji prowadzonej przez Igora Kolakovica, wyznał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, iż pewnym zaskoczeniem była dla niego obecność kadry Chin w meczu, którego stawką była trzecia lokata w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera. Tym samym nie oczekiwał z ich strony tak kapitalnego pojedynku.- Nie spodziewaliśmy się, że Chińczycy zagrają w meczu przeciwko nam tak dobrze. Jednak zaprezentowali się oni z bardzo dobrej strony i prawie wygrali spotkanie o trzecie miejsce w turnieju - Serb nie krył zdziwienia. - Byłem też zaskoczony informacją, że to właśnie Azjaci, a nie Hiszpanie, zagrają z nami ostatniego dnia Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Szczególnie, że zawodnicy Julio Velasci należą do ścisłego grona najlepszych drużyn europejskich - głośno się zastanawiał, nie potrafiąc znaleźć sensownego wytłumaczenia na tak wyśmienitą dyspozycję Chińczyków. - Jednak zarówno w meczu przeciwko mojej reprezentacji, jak i w spotkaniu z Hiszpanami Chińczycy udowodnili swoją wartość oraz to, że również potrafią grać bardzo dobrze - komplementował drużynę przeciwną.

Zapytany, co tak naprawdę zadecydowało o tym, iż Azjaci postawili Serbom tak trudne warunki, wymienił dwie możliwości - dobre przyjęcie i atak. - Myślę, że dobra postawa naszych rywali wynikała przede wszystkim ze stabilnego przyjęcia, a także skutecznego ataku w pierwszym tempie. Trudno nam było zablokować ich ataki z pierwszych piłek, szczególnie na środku siatki - przyznał, ubolewając nad własnymi słabościami. - Mimo wszystko jednak jestem zadowolony z zarówno swojej postawy, jak i dyspozycji całego teamu Serbii. Najważniejsze jest przecież to, że triumf w meczu przeciwko Chińczykom pozwolił nam zająć w turnieju trzecie miejsce - podsumował optymistycznie.

Zawodnik nie omieszkał jednak wspomnieć o nadmiernej ilości spotkań, jakie jego reprezentacji przyszło grać w ciągu ostatnich tygodni. Nikić zauważył, iż miało to wpływ na nieco słabszą dyspozycję serbskich zawodników w łódzkim turnieju, choć celem przed niedzielnym starciem było dla nich oczywiście tylko i wyłącznie zwycięstwo. - Bardzo chcieliśmy wygrać z Azjatami i zająć w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera miejsce na najniższym stopniu podium. Niestety ostatnio bardzo dużo graliśmy i jesteśmy zmęczeni z powodu ogromnej ilości spotkań - nie ukrywał. - Szczególnie mam tu na uwadze pojedynki w rozgrywkach XX edycji Ligi Światowej, a także kwalifikacjach do przyszłorocznych mistrzostw świata we Włoszech. Mieliśmy więc mało czasu na regenerację, przez co nie pokazaliśmy w Łodzi maksimum tego, co tak naprawdę potrafimy, lecz z odpowiednią dyspozycją na mistrzostwa Europy zdążymy już na pewno - zapewnił z niemalże stuprocentowym przekonaniem i pełną wiarą we własne możliwości.

Jak dodatkowo stwierdził serbski przyjmujący, turniej rozgrywany w Polsce był dla jego teamu bardzo pomocny w przygotowywaniu formy na czempionat w Turcji. - Memoriał Huberta Jerzego Wagnera jest świetną okazją do treningu i szlifowania swoich umiejętności przed zbliżającymi się wielkimi krokami mistrzostwami - nie miał co do tego żadnych wątpliwości. - Szczególnie, że występ w czempionacie Starego Kontynentu jest dla nas niezmiernie istotny. W Turcji liczymy bowiem na miejsce w pierwszej trójce najlepszych ekip - wyznał nam swe ambitne plany.

Milos Nikić podsumował też dla czytelników portalu SportoweFakty.pl cały łódzki występ serbskiej kadry. - Nie uważam, że moja reprezentacja zagrała w swoich trzech konfrontacjach zbyt dobrze. Może nie zaprezentowaliśmy się słabo, lecz na pewno też nie wystarczająco dobrze, lecz na całe szczęście nasza dyspozycja wciąż idzie w górę - dorzucił z nadzieją na lepsze jutro.

Źródło artykułu: