Niemniej teoretycznie, w razie potrzeby, Piotr Gruszka mógłby powrócić do przyjęcia. W Izmirze nie wchodzi to jednak w grę. - Chyba zostanę na ataku, brak już czasu na zmiany, tym bardziej, że nasi przyjmujący są w naprawdę dobrej dyspozycji. Nie miałoby to więc sensu - mówi na łamach Super Expressu siatkarz. Przyznaje jednak, że przestawienie się z przyjęcia na atak nie przychodzi mu łatwo, choć już coraz naturalniej. - To musi chwilę potrwać, na hurra nic się nie da zrobić. A ja czuję się coraz lepiej z każdym meczem - mówi przekwalifikowany Gruszka.
Nie obyło się jednak bez trudności w technice gry. Siatkarz przyzwyczaił się bowiem do atakowania z lewego skrzydła, a teraz musi przenieść się na prawe, ponieważ to stamtąd rozgrywanych jest większość akcji. - Poza tym inne nabiegi, kąty uderzeń. To nie jest to samo, co w siatkówce żeńskiej. Dziewczyny są bardziej uniwersalne, u nas pozycje są ściślej określone - tłumaczy zawodnik.
Piotra Gruszkę cieszy taż fakt, że reprezentacja ma za sobą dobre mecze w Gdyni i Łodzi. Dzięki nim zespół nabrał pewności, że jest mocny i może coś ugrać. Tym bardziej, że na teoretycznie najsilniejszych rywali może trafić dopiero w półfinale.- Na pewno nie jedziemy do Turcji tylko po to, by rozegrać kilka meczów i popłakać, że nie występujemy w najmocniejszym składzie - kończy siatkarz.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)