Awans nie wymagany, czyli Grześki Hellena Kalisz przed sezonem

Po upadku żeńskiej siatkówki na wysokim poziomie w Kaliszu szukają zastępczego klubu, który wypełni wielką lukę po Calisii. Być może do rangi "siatkarskiego potentata" w mieście nad Prosną urośnie ekipa Grześków Kalisz. Męska drużyna przygotowuje się do pierwszego, historycznego występu w drugiej lidze. - Mam marzenie, żeby znaleźć się w pierwszej czwórce, ale czy to się uda, to się okaże - mówi Marian Durlej, trener kaliskiego zespołu.

Grześki Hellena Kalisz po raz pierwszy w swojej krótkiej historii będą występować na parkietach drugiej ligi. Do swojego debiutu zawodnicy przygotowują się pod okiem Mariana Durleja, któremu kaliska, szczególnie żeńska, siatkówka zawdzięcza wiele dobrego. Ku lepszemu idzie również męska ekipa z najstarszego miasta w Polsce. Kiedy Durlej objął stery w Grześkach drużyna znajdowała się w nieciekawym położeniu. Teraz zagra klasę rozgrywkową wyżej. Skład personalny, w porównaniu do poprzedniego roku, zmienił się nieznacznie, ale na kluczowej pozycji. Do kadry dołączyło dwóch nowych rozgrywających: Piotr Haładus i Paweł Misiak. Pozostali zawodnicy w większości pamiętają zeszłoroczny awans.

Przed rozgrywkami zespół postanowił przetestować swoją formę w sparingach. Pierwszymi przeciwnikami kaliszan byli siatkarze Burzy Wrocław. Podczas meczu w Liskowie lepsi byli zawodnicy z Dolnego Śląska, którzy wygrali 3:1. Drugim sparingpartnerem Grześków była druga drużyna mistrzów Polski z Bełchatowa. Także w tym starciu ekipa znad Prosny okazała się słabsza. Kaliszanie wygrali tylko jeden z pięciu zaplanowanych setów. - Sparingi nam nie wyszły. Graliśmy troszeczkę za mało ambitnie. Z Zieloną Górą chcieliśmy wygrać, żeby mieć jeszcze jedną szansę rozegrania sparingu, bo tak traktujemy rozgrywki Pucharu Polski - mówi trener Durlej.

Pierwszym poważnym sprawdzianem dla beniaminka drugoligowych parkietów miał być występ w Pucharze Polski. Do Kalisza przyjechał AZS Zielona Góra, który będzie jednym z rywali Wielkopolan w rozgrywkach ligowych. Mecz nie przyniósł praktycznie żadnych emocji. Od początku do końca widać było przewagę kaliszan, którzy wygrali 3:0. - Chłopcy grali dobrze. Było jeszcze parę błędów w wystawie, nieporozumień, pomyłek w ataku i nad tym trzeba pracować. Mamy dwóch nowych rozgrywających, ale do ligi ten problem powinien być rozwiązany - ocenił szkoleniowiec gospodarzy. Jednocześnie zaznaczył, że nie zmieniał nic od czasu porażek w meczach kontrolnych. - Samo podejście do meczu jest najważniejsze. Aktualnie chłopcy są, jak to się mówi "przyduszeni" i myślę, że brakuje świeżości. Jednak kiedy jest wola walki, to i w takich sytuacjach można wygrywać - dodał.

Kaliszanie nie mają postawionego jasnego celu. Na pewno nie jest nim awans. - Nie ma założeń związanych z awansem. Postaramy się grać jak najlepiej, wygrywać kolejne mecze, a wszystko ułoży się później - twierdzi Marian Durlej. Kibice w najstarszym mieście do samego końca rozgrywek będą liczyć na wymarzone rozstrzygnięcie, czyli wejście do pierwszej ligi. A jaka pozycja satysfakcjonowałaby trenera Grześków? - Mam marzenie, żeby znaleźć się w pierwszej czwórce, ale czy to się uda, to się okaże - kończy.

W drugiej rundzie pucharu Polski kaliszanie zagrają z Rośkiem Syców. Mecz odbędzie się w Kaliszu w najbliższą sobotę o godz. 17.30, natomiast tydzień później, również przed własną publicznością, Grześki rozegrają pierwszy mecz w drugiej lidze. Przeciwnikiem będzie Olimpia Sulęcin.

Komentarze (0)