Nie ma łatwego życia nowy trener białostockiej drużyny, Albin Mojsa. Od początku swej pracy napotyka trudności, a największym kłopotem jest plaga kontuzji. Praktycznie nie ma możliwości realizowania jakiegokolwiek planu przygotowań do nowego sezonu. Pech nie ominął drużyny także podczas turnieju w Żukowie.
- Tam pojawiły się kolejne kłopoty. Tuż przed pierwszym spotkaniem problem z mięśniami brzucha zgłosiła Marta Wójcik i okazało się, że zostaliśmy bez środkowej - mówi trener Mojsa. - W związku z tym musiałem pozmieniać trochę ustawienie zespołu i na środku siatki zagrała nominalna przyjmująca Małgorzata Właszczuk oraz atakująca Maja Batina.
Po tym turnieju zespół z Białegostoku miał w planach wyjazd na dwutygodniowy obóz w Wilkasach. Jednak w związku z zaistniałą sytuacją zgrupowanie odwołano.
- Mamy w drużynie szpital i doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie, jak wrócimy do Białegostoku i tu poszczególne zawodniczki podleczą urazy, przejdą rehabilitację - tłumaczy Mojsa. - Na razie przełożyliśmy zgrupowanie, ale też nie wiem, czy w ogóle z niego nie zrezygnujemy, gdyż nie wiem, jaka będzie sytuacja kadrowa w zespole. Mam tylko nadzieję, że kontuzjowane zawodniczki, jak najszybciej wrócą do treningów. Na razie nie wygląda to jednak wszystko zbyt dobrze - kończy rozżalony szkoleniowiec.