Rutyniarz i trzej debiutanci - trenerzy uczestników Final Four Ligi Mistrzów 2014/2015

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Portal SportoweFakty.pl przygotował zestawienie szkoleniowców, którzy poprowadzą swoje zespoły w finałowym turnieju w Berlinie.

1
/ 4

Rosyjski trenera ekipy z Kazania, uznawanej za głównego faworyta do wygrania Ligi Mistrzów 2014/2015, ma na swoim koncie wiele indywidualnych sukcesów w roli szkoleniowca. Jego największym osiągnięciem w karierze jest wywalczenie złotego medalu olimpijskiego z reprezentacją Rosji na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Alekno okazał się osobą, której po wielu latach udało się zasiać właściwą atmosferze w szeregach Sbornej, co doprowadziło do jej wielkiego sukcesu w 2012 roku.  [ad=rectangle] - Gdy w 2010 roku wróciłem do kadry, zebrałem wszystkich zawodników i omówiliśmy najważniejsze różnice między "starym" a nowym zespołem. Po pierwsze ja i siatkarze odmówiliśmy przyjmowania pieniędzy za grę w kadrze. Wynagrodzenie mieliśmy dostać tylko w przypadku wygrania turnieju. Po drugie nakazałem wszystkim nauczyć się hymnu. Po trzecie zawodnicy musieli zrezygnować z prywatnego życia i rodziny, to było bardzo trudne. Zmieniliśmy nasze nastawienie do pracy i dyscyplinę. Każdy siatkarz zaakceptował te warunki - wyjaśnił po czasie 48-latek, który ponadto wywalczył ponadto wywalczył z drużyną narodową dwa medale Ligi Światowej, złoty w 2011 roku i srebrny w 2007, oraz zwyciężył w Pucharze Świata 2011.

O ile w reprezentacji pracował z przerwami (2007-2008, 2010-2012), o tyle Zenit pod jego wodzą występuje już od 2008 roku. Zdobył z nim chociażby pięć mistrzostw Rosji, dwa Puchary Rosji oraz wszystkie trzy medale w Lidze Mistrzów - złoty w 2012 roku, srebrny w 2011 oraz brązowy w 2013. - W Berlinie zadowoli nas tylko tytuł. Takie "zenitowskie" zasady, z którymi nie do końca się zgadzam - przyznał Alekno przed startem zbliżającego się turnieju finałowego.

2
/ 4

Hiszpan jest dopiero na początku nowej siatkarskiej drogi, a już może pochwalić się bardzo dobrymi wynikami. Już w pierwszym sezonie swojej pracy w klubie z Bełchatowa (2014/2015), którego barwy uprzednio reprezentował przez cztery lata jako zawodnik (2008-2012), przywrócił PGE Skrę na tron, zdobywając z nią w imponującym stylu mistrzostwo Polski. W finałowej rywalizacji bełchatowianie nie dali wówczas żadnych szans Asseco Resovii Rzeszów, ogrywając ją w trzech kolejnych pojedynkach.

Falasca jest pierwszym trenerem, który wprowadził drużynę z województwa łódzkiego do Final Four Ligi Mistrzów w czysto sportowy sposób. W półfinale jego i spółkę ponownie czeka starcie z rzeszowianami. - Mimo fatalnego dnia w ofensywie, pokazaliśmy, że i w takiej sytuacji potrafimy zwyciężać, udowadniając, że jesteśmy klasowym zespołem. Myślę, że możemy wygrać Ligę Mistrzów - powiedział po wygranym 3:1 meczu nad Sir Safety Perugia, który zapewnił jego podopiecznym udział w berlińskim turnieju finałowym.

3
/ 4

Szkoleniowiec drużyny z Podkarpacia nie po raz pierwszy bierze z nią udział Lidze Mistrzów, lecz poprzednie dwa starty Asseco Resovii w tych rozgrywkach kończyły się jej niepowodzeniem we wcześniejszych etapach fazy pucharowej. W bieżącym sezonie rzeszowianie udowodnili już jednak wszystkim, że w pełni zasłużyli na awans do Final Four, wyraźnie demonstrując swoją wyższość nad VfB Friedrichshafen oraz Lokomotiwem Nowosybirsk.

Sam Kowal ma już jednak na swoim koncie miłe wspomnienia ze startów w europejskich pucharach. W pierwszym sezonie swojej pracy w Rzeszowie (2011/2012) dotarł on bowiem ze swoim zespołem do finału Pucharu CEV, w którym nieznacznie lepsze okazało się Dynamo Moskwa. Wtedy także Pasy, podobnie jak rok później, zdobyły pod jego pieczą mistrzostwo Polski.

- Nie ma znaczenia, z kim zagramy w półfinale Ligi Mistrzów. Dla nas awans jest dużą sprawą, ale każdy z trenerów i zawodników ma swoje ambicje. W turnieju finałowym będziemy chcieli zagrać o pełną pulę. O awansie do finału będą decydowały niuanse. Trafiliśmy na Skrę i to z pewnością będzie bardzo ciekawy pojedynek - wytłumaczył 44-letni szkoleniowiec.

4
/ 4

Australijski trener gospodarzy turnieju finałowego pracuje w stolicy Niemiec od 2010 roku. Przez ten cały czas konsekwentnie zajmował się budowaniem drużyny przede wszystkim pod kątem osiągania dobrych wyników w europejskich pucharach, a nie tylko na krajowym podwórku. Na przeszkodzie berlińczyków do zawojowania Europy zwykle stawał w poprzednich latach Zenit Kazań, z którym zmierzą się także w półfinale tegorocznej edycji Ligi Mistrzów.

- Mój zespół pokazał już nieraz, że potrafi nawiązać wyrównaną walkę z czołowymi ekipami. W poprzednich sezonach pokonaliśmy już Lokomotiw Nowosybirsk, a w tym Asseco Resovę Rzeszów. Dobrą grę zaprezentowaliśmy także parę lat temu przeciwko Trentino oraz Zenitowi Kazań. Szczególnie przed własną publicznością czujemy się niezwykle silni. W swojej hali możemy wygrać z każdym - skomentował Lebedew, który w zespole Berlin Recycling Volleys może się jak dotąd pochwalić między innymi trzema wywalczonymi tytułami mistrza Niemiec.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)