W tym artykule dowiesz się o:
Denis Kaliberda jeszcze przed rozpoczęciem sezonu był stawiany w roli jednego z głównych filarów drużyny Jastrzębskiego Węgla. Z bardzo dobrej strony pokazał się na Mistrzostwach Świata 2014, w których wraz z reprezentacją Niemiec zdobył brązowy medal, a w spotkaniach poprzedzających rozgrywki PlusLigi jedynie potwierdził swoją wartość. Niestety dla niemieckiego przyjmującego jego przygoda na polskich parkietach zakończyła się wraz z inauguracyjnym meczem sezonu.
Podczas starcia z ekipą BBTS-u Bielsko-Biała, Kaliberda zderzył się z drugim nominalnym przyjmującym - Zbigniewem Bartmanem. W efekcie zderzenia feralnie upadł na boisko, tym samym uszkadzając sobie bark. Mimo to spotkanie rozegrał do końca, a łącznie zanotował na swoim koncie 11 punktów. Jak się później okazało doznał urazu stawu barkowego oraz łokciowego, który okazał się poważniejszy niż początkowo zakładano.
Wstępny plan zakładał dwa tygodnie nieobecności niemieckiego przyjmującego, jednak niestety dla czwartej drużyny PlusLigi, sprawdził się najczarniejszy ze scenariuszy. Początkowo zastosowana terapia czynnikiem wzrostu w celu przyspieszenia regeneracji po urazie, nie przyniosła zakładanych efektów i Niemiec był zmuszony poddać się operacji. Przeprowadzony zabieg wykluczył go z gry do końca sezonu.
Wymagający sezon reprezentacyjny zwieńczony złotem mistrzostw Świata, odcisnął swoje piętno na Michale Winiarskim. Podczas mundialowych rozgrywek, ówczesny kapitan reprezentacji Polski odnowił wcześniejsze kontuzje, co uniemożliwiło mu grę od samego początku klubowych pojedynków w barwach PGE Skry Bełchatów.
Mimo tego, że Winiarski po pewnym czasie powrócił na ligowe parkiety, wciąż nie był gotowy do prezentowania poziomu, do którego przyzwyczaił sympatyków siatkówki, a w złapaniu optymalnej formy przeszkadzały mu kolejne urazy. I choć polski przyjmujący z pewnością zostanie zapamiętany z ogromnego wkładu w awans Skry do Final Four Ligi Mistrzów, w sezonie 2014/2015 miał niewiele okazji do pomocy swojej drużynie.
- Cieszę się z tego, że pierwszy raz w życiu będę miał cztery miesiące wakacji, bo ostatnie dwa lata - w Rosji, kadrze czy tutaj - były tak bardzo ciężkie, że potrzebuję tego jak ryba wody. Myślę, że w przyszłym sezonie wrócę silniejszy - zapowiedział po wywalczeniu wraz z PGE Skrą brązowego medalu rodzimych rozgrywek.
Nieszczęścia nie opuściły również drużyn z niższych lokat, a w szczególności Młodych Wilków Bednaruka. AZS Politechnika Warszawska już na samym starcie sezonu po efektownym zwycięstwie nad faworyzowanym wówczas Transferem Bydgoszcz, pokazała pazur i to, że średnia wieku nie stawia ich w roli tzw. "chłopców do bicia". Bowiem to właśnie młoda kadra prowadzona przez Jakub Bednaruk robiła największe wrażenie na obserwatorach plusligowych zmagań.
W dalszej części pędzącego sezonu, stołeczni siatkarze mieli niewiele okazji do gry w pełnym składzie. Kontuzje nie ustępowały, a największym pechowcem okazał się Bartłomiej Lemański. W pierwszym meczu drugiej kolejki fazy play off przeciwko Cerrad Czarnym Radom, 19-letni środkowy przy próbie bloku, niefortunnie upadł wykręcając nogę w kostce. Już podczas znoszenia siatkarza z boiska zdawano sobie sprawę z powagi kontuzji, a badania lekarskie jedynie potwierdziły obawy.
Choć w stawie skokowym Lemańskiego nie było żadnych pęknięć, siatkarz musiał pożegnać się z boiskiem do końca sezonu. Ostatecznie jego drużyna została sklasyfikowana na 8. pozycji końcowego rankingu.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 6. miejsca mistrzostw Polski 2014/2015 z pewnością nie może uznać za sukces. Drużyna z województwa Opolskiego w poprzedzających ubiegły sezon latach, zadomowiła się w czołówce ligi, natomiast w tym roku zanotowała drastyczny spadek. Sporą zasługę w niekorzystnym obrocie spraw dla podopiecznych Sebastiana Świderskiego miały braki kadrowe na poszczególnych pozycjach spowodowane różnego rodzaju urazami.
Jednym z pechowców zespołu był Michał Ruciak. Dla 31-letniego przyjmującego, sezon rozpoczął się wraz z 8. kolejką, bowiem wtedy po raz pierwszy mogliśmy go oglądać na ligowych parkietach. Początkowa przerwa nie była jedyną w grze defensywnego siatkarza ZAKSY. Kolejna przytrafiła mu się pomiędzy 21 a 26 kolejką, po pamiętnym meczu z ówczesnymi mistrzami Polski - PGE Skrą Bełchatów. Kędzierzynianie efektownie wygrali 3:0, a Ruciak przypłacił zwycięstwo problemami z udem.
Denis Kaliberda nie był jedynym pechowcem Jastrzębskiego Węgla w ubiegłym już sezonie. Seria niefortunnych zdarzeń towarzyszyła również Zbigniewowi Bartmanowi. Polski przyjmujący kłopoty z łokciem sygnalizował już po wygranym meczu 1/8 Pucharu Polski z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Wówczas zaczęły się problemy, które miały swój finisz w operacji, przeprowadzonej we Włoszech.
Absencja Bartmana kompletnie posypała defensywę czwartej drużyny PlusLigi, sprawiając, że Roberto Piazza nie miał pola manewru na przyjęciu, na którym pozostał jedynie Krzysztof Gierczyński oraz sprowadzony w miejsce Kaliberdy - Guillaume Quesque.
Bartman pauzował znaczną część sezonu i bardzo długo nie mógł pomóc pomarańczowym w dążeniach do mistrzostwa Polski. Wrócił na decydujące starcia o brąz rozgrywek z PGE Skrą Bełchatów. Po zaciętej 5-meczowej walce, jastrzębianie byli zmuszeni obejść się smakiem medalu.