W tym artykule dowiesz się o:
Rozgrywający: Georgi Bratojew (Espadon Szczecin)
Dwanaście bloków mistrzów Polski w trzech setach wiele mówi o grze bułgarskiego rozgrywającego. Sprawiał wrażenie mocno zagubionego, jak reszta jego kolegów i trudno było uwierzyć, że to doświadczony wielokrotny reprezentant kraju. Dużo niedokładności i złych wyborów rozgrywającego spowodowały, że mimo całkiem przyzwoitego przyjęcia zespół beniaminka był bardzo nieskuteczny w ataku. Nie pomagał także ani zagrywką ani blokiem. Na pewno nie był to udany debiut w PlusLidze.
Atakujący: Paweł Adamajtis (AZS Częstochowa)
Adamajtis przeniósł się w tym sezonie pod Jasną Górę, ale jego debiut w nowym zespole trudno uznać za udany. Zdobył 10 punktów, ale jeszcze więcej oddał rywalom i zakończył spotkanie z ujemnym ratio. Miał wiele trudnych piłek do ataku, ale taka jego rola na boisku i nie wywiązał się z niej na zadowalającym poziomie, bowiem skończył tylko 9 z 23 ataków. Często zawodził w kluczowych sytuacjach. Znacznie gorzej trzeba jednak ocenić jego dyspozycję w polu serwisowym, bo zepsuł aż 7 zagrywek na 11 prób.
ZOBACZ WIDEO: Jan Tomaszewski o meczu z Danią i formie Roberta Lewandowskiego
Środkowy: Jędrzej Maćkowiak (Effector Kielce)
Kielczanie w pierwszej kolejce PlusLigi nieźle się zaprezentowali, sprawiając dużo kłopotów faworyzowanemu Lotosowi Trefl Gdańsk. Niewiele brakowało, a wywieźliby punkt z Trójmiasta, skończyło się tylko na jednym secie. Ze swojego występu w tym meczu nie do końca może być jednak zadowolony Jędrzej Maćkowiak. Zdobył w sumie trzy punkty, z czego dwa atakiem przy skuteczności 100 proc. i dołożył asa serwisowego. Jednak ani razu nie udało mu się zablokować rywali, chociaż jego koledzy z drużyny zrobili to aż jedenaście razy. A to skuteczne zatrzymywanie ataków przeciwnika jest głównym zadaniem gracza na tej pozycji.
Środkowy: Bartosz Buniak (AZS Częstochowa)
AZS Częstochowa zdecydowanie nie był faworytem w starciu z Cerrad Czarnymi Radom. Wprawdzie częstochowianie powalczyli w pierwszym secie, ale w dwóch kolejnych tej walki już nie było. Swoje trzy grosze do takiego wyniku na pewno dołożyli środkowi zespołu spod Jasnej Góry. Zwłaszcza Bartosz Buniak, dla którego nie jest to przecież pierwszy sezon w PlusLidze. Zawodnik z powodzeniem zakończył zaledwie 33 proc. ataków, ani razu nie zablokował rywala i do tego dołożył trzy zepsute zagrywki. Dlatego skończył z dosyć rzadko spotykanym u środkowych minusowym ratio.
Przyjmujący: Nathan Roberts (MKS Będzin)
Jeżeli przyjmujący przebywa na boisku przez prawie całe dwa sety, a swoją obecność zaznacza zaledwie jednym punktem, to coś jest nie w porządku. Doświadczony Australijczyk w żadnym elemencie nie pomógł swojej drużynie. Skończył tylko jeden z pięciu ataków, a w polu zagrywki stawał trzykrotnie i jedną z prób zepsuł. Był celem zagrywek siatkarzy PGE Skry Bełchatów, przyjmował w sumie 19 piłek (najwięcej w drużynie), a policzono mu 37 proc. odbioru dokładnego i 16 proc. perfekcyjnego.
Przyjmujący: Aleksander Śliwka (Indykpol AZS Olsztyn)
Młody zawodnik ma za sobą bardzo trudny rok w Rzeszowie i wszyscy liczyli na to, że odbuduje się na wypożyczeniu w Olsztynie. Na razie jednak nie widać powrotu do niegdysiejszej dobrej formy u Śliwki. Mecz w Jastrzębiu rozpoczął w wyjściowym składzie, ale był na boisku tylko półtora seta. Z początku szło mu bardzo dobrze, zwłaszcza w ataku, ale mocno obciążony serwisem rywala radził sobie coraz gorzej. Nie przyjął perfekcyjnie ani jednej zagrywki rywali, a w trzech przypadkach oddał punkt bezpośrednio przeciwnikom. Nie nadrabiał tego ani atakiem ani serwisem i kiedy suma jego błędów własnych doszła do siedmiu, trener zdecydował się go zastąpić.
Libero: Mateusz Czunkiewicz (Łuczniczka Bydgoszcz)
Po latach spędzonych w Lotosie Trefl Gdańsk, gdzie był zmiennikiem doświadczonego Piotra Gacka, młody libero postanowił skorzystać z oferty Łuczniczki Bydgoszcz. W bydgoskim klubie od razu dostał szansę gry w wyjściowym składzie i w pierwszej kolejce PlusLigi nie do końca ją wykorzystał. Zresztą cały zespół był współautorem niemiłej niespodzianki dla swoich kibiców i przegrał z beniaminkiem z Katowic 1:3. W tym spotkaniu Mateusz Czunkiewicz był głównym celem zagrywających, przyjmował piłkę aż 29 razy. Pomylił się przy tym pięciokrotnie, notując 41 proc. przyjęcia pozytywnego i zaledwie 17 proc. perfekcyjnego. Zrzućmy taki słaby wynik na stres związany z debiutem w nowym klubie, a dodatkowo zawodnika usprawiedliwia doskonała gra i wyczucie w obronie. W tym elemencie wyróżniał się bardzo na plus.