W tym artykule dowiesz się o:
Kiedy Benjamin Toniutti posyłał piłkę do Mateusza Bieńka, można było zakładać z niemal stuprocentową pewnością, że będzie z tego punkt dla ZAKSY. Reprezentant Polski gwarantował wicemistrzom Polski wysoką skuteczność ataku, regularną zagrywkę sprawiającą wiele problemów rywalom oraz imponująca pewność siebie w trudniejszych chwilach. A także coraz lepszy blok, co nie uszło uwadze czujnym obserwatorom PlusLigi.
Gdyby gdański Trefl miał w swoim składzie nieco więcej takich postaci jak Nowakowski, z pewnością uplasowałby się na wyższej pozycji w tabeli. Dwukrotny mistrz świata nie okupuje najwyższych miejsc w rankingach najlepszych blokujących czy atakujących, ale nie zwykł schodzić poniżej pewnego poziomu, a słabsze występy były w jego wypadku wyjątkiem od reguły. Przy takim boiskowym nauczycielu nie dziwi wyraźny postęp dokonany przez Patryka Niemca, innego środkowego Trefla.
Klub z Zawiercia szukał lidera, wokół którego będzie mógł zbudować wartościową drużynę i trafił w dziesiątkę. Słowacki rozgrywający przeżywa drugą (a może nawet i trzecią) młodość, a swoją bezkompromisową postawą idealnie wpisuje się w filozofię gry Aluronu Vitru Warty. Wystarczająco udowadniają to cztery nagrody MVP, a przede wszystkim historyczny awans klubu z Jury Krakowsko-Częstochowskiej do fazy play-off.
ZOBACZ WIDEO Zachwyt nad Michałem Kubiakiem. "Fenomen. Chyba najlepszy mental w całym polskim sporcie"
Jeżeli ktokolwiek miał obawy, czy przeprowadzka z Olsztyna do Bełchatowa dobrze wpłynie na postawę najzdolniejszego środkowego młodego pokolenia w Polsce, to z pewnością sam Kochanowski zadbał o rozwianie wątpliwości. Statystyki potwierdzają, że gracz PGE Skry to lider wśród środkowych PlusLigi w skuteczności ataku i serwisu. Bez niego bełchatowianie nie byliby w stanie trafić do czołowej szóstki ligi i uratować sezonu.
6. Maciej Muzaj (Trefl Gdańsk)
Całe siatkarskie środowisko w Polsce zapewne chce doczekać się momentu, w którym Muzaj stanie się na dobre "killerem" i będzie kończyć każdą akcję po dwudziestym punkcie w secie. Jeżeli atakujący Trefla będzie trafiał na swojej siatkarskiej drodze na takich trenerów jak Andrea Anastasi, tak może się stać. Maciej Muzaj został najlepiej punktującym siatkarzem rundy zasadniczej (478 pkt) i wyrazistym liderem swojej drużyny. To od jego postawy zależało powodzenie lub brak powodzenia gdańszczań.
5. Benjamin Toniutti (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle)
Reprezentant Francji występuje w Polsce już czwarty rok i nie będziemy oryginalni, ale nie mielibyśmy nic przeciwko temu, żeby został w PlusLidze jak najdłużej. Każde spotkanie ZAKSY z Toniuttim w wyjściowym składzie to uczta dla oczu i świetna lekcja dla każdego rozgrywającego, który chce nauczyć się mistrzowskiego rozporządzania siłami drużyny oraz reagowania na zagrania przeciwnika.
Przy mocnym kapitanie mocna staje się także jego drużyna, o czym świadczy przykład Wojciecha Żalińskiego. Jeżeli mielibyśmy wskazać najbardziej kompletnego wśród PlusLigowych przyjmujących, to byłby to właśnie wieloletni gracz Cerrad Czarnych Radom, z którego pomocą zespół trenowany przez Roberta Prygla znalazł się na czwartym miejscu w tabeli. Skoro Żaliński to dla wielu kibiców przykład "solidnego ligowca", życzymy sobie więcej takich "ligowców"!
3. Milad Ebadipour (PGE Skra Bełchatów)
To właśnie Irańczyk brał na swoje barki największy ciężar odpowiedzialności, gdy mistrzowie Polski wracali do swojej najlepszej gry po okresie porażek i kontuzji. Nie dziwimy się władzom PGE Skry, które przedłużyły umowę z Ebadipourem na trzy kolejne sezony: zagraniczny skrzydłowy nie zwykł zawodzić w meczach o dużą stawkę, a po przerwie zdrowotnej ani myślał obniżać loty.
Francuz to nie tylko jeden z najlepiej przyjmujących siatkarzy ligi i wybitnie wyszkolony "technik", ale i gracz, którego słabsza forma pociąga za sobą cały zespół. Lyneel kontuzjowany bądź w słabszej formie oznaczał spore problemy dla Jastrzębskiego Węgla, który boleśnie odczuwał brak swojego lidera na lewym skrzydle. Innymi słowy, zdrowy Lyneel to błogosławieństwo dla Jastrzębskiego Węgla, który zawdzięcza swoją pozycję w tabeli PlusLigi w dużej mierze właśnie jemu.
Zapewne część fanów polskiej siatkówki ma już dosyć słuchania lub czytania o Kurku, ale naprawdę trudno przejść obok takiego gracza obojętnie. Co najmniej z trzech powodów: po pierwsze, MVP ostatnich mistrzostw świata nie zanotował, jak wielu kolegów z kadry, spadku formy po wielkim turnieju i w swoich występach osiągał poziom niedostępny dla wielu ligowych rywali. Po drugie, Kurek szybko otrząsnął się po głośnym upadku szczecińskiej Stoczni i po dołączeniu do ONICO Warszawa wzniósł drużynę na poziom, który każe jej poważnie myśleć o mistrzostwie Polski. Po trzecie, doczekaliśmy się w jego osobie prawdziwego ambasadora siatkówki w Polsce, nakręcającego zainteresowanie tym sportem w naszym kraju. W tym sezonie król mógł być tylko jeden.