W tym artykule dowiesz się o:
Pożegnał się z Asseco Resovią i podpisał kontrakt z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. O tym, że była to doskonała decyzja, nikogo nie trzeba przekonywać, bowiem obie ekipy na koniec znalazły się na dwóch różnych biegunach. Amerykaninowi niedane było cieszyć się z tytułu mistrza Polski z powodu epidemii koronawirusa. Pozostaje więc satysfakcja z wygrania rozgrywek. Indywidualnie 34-latek również nie zawiódł.
9. Rafał Szymura (Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle => GKS Katowice)
Z Grupą Azoty ZAKSA zdobywał medale i walczył o najwyższe cele, jednak głównie pełnił funkcję rezerwowego. To zdecydowanie było poniżej jego oczekiwań. Rafał Szymura postanowił przenieść się do GKS-u Katowice, gdzie miał być jednym z liderów. W tej roli sprawdził się doskonale, udowadniając, że mimo młodego wieku jest w stanie brać odpowiedzialność za wynik na swoje barki.
8. Kevin Tillie (Beijing Volleyball/ Azimut Modena => VERVA Warszawa Orlen Paliwa)
W 2017 roku pożegnał się z polską ligą w atmosferze skandalu, jednostronnie zrywając kontrakt z Jastrzębskim Węglem. Działacze VERVY Warszawa, podpisując umowę, sporo ryzykowali, jednak tym razem Francuz się nie rozmyślił. Co więcej, przez cały sezon prezentował się doskonale, dokładając sporą cegiełkę do końcowego wyniku stołecznej ekipy. Reprezentant Trójkolorowych może żałować, że wraz z kolegami nie będzie miał okazji walczyć o złoto PlusLigi. Chyba że za rok.
7. Joshua Tuaniga (Long Beach State University => MKS Ślepsk Malow Suwałki)
Amerykanin to zdecydowanie jedno z największych odkryć ostatnich miesięcy. Doskonały wynik beniaminka to w dużej mierze zasługa rozgrywającego, który imponował ogromną swobodą rozegrania i doskonałym wyczuciem gry. Działacze z Suwałk mogą być z siebie bardzo zadowoleni. Z formą, jaką zaprezentował w minionym sezonie, 23-latek ma szanse podbić PlusLigę.
6. Dusan Petković (Argos Volley Sora => PGE Skra Bełchatów)
Reprezentant Serbii posadził na ławce Mariusza Wlazłego, legendę PGE Skry. To spory wyczyn. Trudno powiedzieć, czy zdołałby doprowadzić bełchatowian do medalu, jednak o tym niedane nam będzie się przekonać. Debiutancki sezon zakończył z 229 punktami na koncie i z pewnością spełnił oczekiwania, jakie klubowi działacze mieli w stosunku do niego podczas podpisywania kontraktu.
5. Seyed Mohammad Mousavi Eraghi (Szahrdari Urmia => Indykpol AZS Olsztyn)
Na arenie międzynarodowej Irańczyk ma wyrobioną renomę od lat, jednak jego transfer do polski był sporym ryzykiem. Mohammad Mousavi w PlusLidze odnalazł się doskonale, będąc przez długi czas jednym z liderów ekipy ze stolicy Warmii i Mazur. W klasyfikacji najlepiej blokujących wręcz zdeklasował rywali. W zestawieniu najlepiej punktujących uplasował się na 22. pozycji, najwyżej spośród wszystkich środkowych.
4. Nicolas Szerszeń (Asseco Resovia Rzeszów => MKS Ślepsk Malow Suwałki)
W Asseco Resovii Rzeszów był "kołem zapasowym". Ta rola nie odpowiadała francuzowi polskiego pochodzenia, dlatego też zdecydował się na transfer do ekipy beniaminka. Jak się okazało, była to doskonała decyzje. W ekipie Andrzeja Kowala Nicolas Szerszeń odgrywał pierwszoplanową rolę i zdecydowanie poprawił swoje notowania u działaczy klubów PlusLigi.
3. Karol Butryn (GKS Katowice => Cerrad Enea Czarni Radom)
Po czterech latach spędzonych w Katowicach postanowił zmienić otoczenia. W Enea Cerrad Czarnych Radom można powiedzieć, urodził się na nowo. Wielokrotnie niemal w pojedynkę rozstrzygał losy meczów na korzyść ekipy z Mazowsza. Fenomenalnie spisał się zwłaszcza w starciu ze Ślepskiem Malow Suwałki, w którym w czterech setach zdobył 34 punkty, notując skuteczność ataku na poziomie 62 procent.
2. Piotr Nowakowski (Trefl Gdańsk => VERVA Warszawa)
- "Pita" nie trzeba nikomu przedstawiać. To wybitny siatkarz, filar reprezentacji Polski, jeden z najlepszych środkowych świata - mówił o Piotrze Nowakowskim tuż po podpisaniu kontraktu Piotr Gacek. Doświadczony środkowy w minionym sezonie potwierdził, że powyższe opinie nie są przesadzone. Sześć statuetek MVP jest na to najlepszym dowodem.
1. Bartosz Filipiak (Łuczniczka Bydgoszcz => Trefl Gdańsk)
W minionym sezonie osiągnął życiową formę. Najlepszym dowodem na to są nie tylko jego doskonałe występy, ale i rekord świata jeśli chodzi o siłę zagrywki. W starciu z PGE Skrą Bełchatów Bartosz Filipiak posłał piłkę z prędkością 134 km/h, wyrównując osiągnięcie Iwana Zajcewa. Nad morzem już mogą się martwić, czy zdołają zatrzymać u siebie 26-latka. Ten scenariusz wydaje się mało realny.
ZOBACZ WIDEO: Pozytywy i negatywy przełożonych igrzysk. Robert Korzeniowski o szansach i zagrożeniach dla polskich sportowców