O swojej decyzji Joanna Szwab poinformowała w październiku zeszłego roku. Jej opublikowany w mediach społecznościowych list odbił się szerokim echem w środowisku skoków narciarskich. Jej wybór był sensacją i zaskoczył nawet sztab szkoleniowy polskiej kadry.
Teraz Szwab poukładała już sobie życie. Skoków narciarskich nie trenuje, nie musi obsesyjnie dbać o wagę. Wybrała studia i poszła do pracy. Jej stanowisko to trenerka.
- Jako zawodniczka zarówno pracowałam, jak i skakałam na pełny etat. Godziłam dwie wykluczające się rzeczy. Teraz jest łatwiej, choć staram się trenować, bo źle się czuje, gdy nie ćwiczę. W pracy, którą obecnie mam, będę miała okazję prowadzić zajęcia sportowe, więc trzymam formę. Nie jest źle, tylko nie ma skoków - powiedziała w rozmowie z Sarą Kalisz z TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: partnerka Milika błyszczała w Paryżu
Przyznała, że niekiedy wraca do niej sentyment i poczucie, że chce wrócić do skoków narciarskich. Nie chce być jednak zawodniczką. Swój sprzęt w większości przekazała do klubów, by korzystały z niego inne skoczkinie. - Ciągnie mnie sam świat skoków - dodała.
Choć napisała, że "nienawidzi skoków narciarskich", to plany na przyszłość ma związane właśnie z tą dyscypliną sportu.
- Nienawidziłam je jako zawodniczka. Bardzo dużo robiłam, a efektu nie było. Teraz, kiedy myślę o tym, co można by naprawić i co zrobić inaczej, pojawia się we mnie mnóstwo celów i pomysłów. Mam wiele pragnień do zrealizowania nie jako skoczkini, a jako trener - stwierdziła.
Czytaj także:
Polska dominacja. Zobacz klasyfikację LGP
Warunki pokrzyżowały plany w Rasnovie. Triumf Austrii