Jan Habdas i Kacper Juroszek, czyli polskie talenty, o których jest najgłośniej w ostatnich latach, na razie mają duży problem z przejściem z kariery juniorskiej do seniorskiej. Świadczy o tym chociażby fakt, że Thomas Thurnbichler nie dał im szansy podczas kwalifikacji do żadnego z trzech indywidualnych konkursów Pucharu Świata podczas PolSKIego Turnieju.
W Zakopanem doszło nawet do zaskakującej sytuacji, że Polacy zgłosili do rywalizacji tylko ośmiu skoczków, mimo że z kwot startowych, jako gospodarz, przysługiwało im dziewięć miejsc. Do sprawy odniósł się Adam Małysz.
- Nie wypełniliśmy limitu, bo mieliśmy też inne zawody w tym terminie (Puchar Kontynentalny w Japonii - przyp. red.). Sam apelowałem, czy może nie wystawić któregoś z juniorów, żeby zbierał doświadczenie. To wszystko trzeba jednak wyważyć i słuchać trenerów. Czasami jest też tak, że junior, zbyt szybko wystawiony do PŚ, może więcej stracić niż zyskać - podkreślił prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie jest żart. Tak trenują polscy skoczkowie
Kłopoty juniorów to nie jedyne problemy polskich skoczków w tym sezonie. Wciąż formy z poprzednich lat nie odzyskali Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki. Nawet na swoich skoczniach nie byli w stanie zająć miejsca w czołowej dziesiątce indywidualnych konkursów.
- Może nam w tym sezonie nie wystarczyć czasu na odzyskanie formy. Nikogo nie będę jednak naciskał. Na pewno po sezonie usiądziemy, przeanalizujemy wszystko, co się działo przed i w trakcie sezonu. Generalnie wszyscy byśmy chcieli, żeby nasi reprezentanci szybciej zaczęli dobrze skakać - powiedział Małysz.
- Byłem za tym, i mówiłem też to Thomasowi, żeby na początku sezonu odpuścili któryś Puchar Świata i pojechali potrenować. Wybrali inną drogę i dlatego teraz ten powrót do formy jest wolniejszy, bo po prostu nie było czasu na ustabilizowanie dobrych skoków. Zawodnik potrzebuje oddać nawet 50 dobrych skoków, żeby pojawiła się stabilizacja. Rozmawiałem też ze skoczkami. Nie panikują. Zaakceptowali to, że nie dominują tak jak w poprzednich sezonach. Przełknęli tę gorzką pigułkę - dodał.
PolSKI Turniej wygrali Słoweńcy. Mimo że przez wiatr nie udało się rozegrać zawodów w Szczyrku, poziom organizacji zmagań był bardzo chwalony. Czy to oznacza, że w przyszłych latach takie zawody, z wykorzystaniem trzech polskich ośrodków, znów się odbędą?
- Turniej był bardzo dobrze odbierany. Wszyscy są pod wrażeniem przede wszystkim skoczni w Wiśle, która po remoncie zmieniła się diametralnie. Można na niej zdecydowanie dalej skakać. Chociaż ten rekord Wellingera 144,5 metra będzie już ciężko pobić. Skocznia jest jednak zdecydowanie bardziej bezpieczna - podkreśla.
- Będziemy rozmawiać z FIS-em, co dalej. Odzew działaczy, skoczków, trenerów jest bardzo pozytywny. Turniej jest dynamiczny i ma zupełnie inną formułę. Wygrała tutaj drużyna i dzięki temu zespół starał się jeszcze bardziej, wszyscy, począwszy od skoczków a skończywszy na serwismenach - zwrócił uwagę Adam Małysz.
Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty