Piotr Żyła wrócił z przytupem na skocznię po artroskopii kolana. W piątek w Wiśle skoczył aż 130 metrów i przez dłuższy czas prowadził w kwalifikacjach. Ostatecznie zajął w nich 7. miejsce i rozbudził apetyty kibiców przed sobotnim konkursem indywidualnym.
Sześć lat temu, właśnie w Wiśle, Żyła przeżył jednak chwile grozy. I to na własnej skoczni! Podczas indywidualnego konkursu Pucharu Świata, rozgrywanego o nietypowej porze (wczesnym popołudniem) skoczek uległ wypadkowi.
Zmienny i silny wiatr sprawił, że zawody były loteryjne. Żyła, walcząc o każdy metr, popełnił błąd przy lądowaniu. Podbiło mu nartę, stracił równowagę i z impetem upadł na zeskok.
Na skoczni zapadła przenikliwa cisza. Publiczność wstrzymała oddech, obserwując zakrwawionego skoczka, który przez chwilę leżał nieruchomo. Służby medyczne natychmiast pojawiły się przy Żyle, który jednak wstał samodzielnie, choć wyglądał na oszołomionego. Lekarz kadry, Aleksander Winiarski, zapewnił, że Żyła nie stracił przytomności i nie doznał poważnych obrażeń, choć sam upadek wyglądał bardzo groźnie.
- Ugięły się pode mną nogi. Stałem na górze i widziałem tylko jak Piotrek leżał na zeskoku. To są trudne sytuacje, które nawet ciężko opisać słowami - mówił ówczesny trener kadry skoczków, Michal Doleżal.
Sam Piotr Żyła szybko wrócił do rywalizacji. Już tydzień po upadku wystartował w kolejnych zawodach, pokazując hart ducha i gotowość do walki. Na swoim Instagramie z humorem odniósł się do sytuacji, pisząc: "Nie ma to jak klasyczny telemark na nosie". Wypadek pozostał jednak jednym z najbardziej dramatycznych momentów w jego karierze.
Dziś, sześć lat po tamtych wydarzeniach, kibice wciąż wspominają tamten dzień z niepokojem. Żyła w weekend znów wystartuje przed kibicami w Wiśle. W Lillehammer i Ruce zabrakło dla niego miejsca w kadrze, ale teraz wraca i będzie to dla niego pierwszy poważny sprawdzian po kontuzji kolana. W piątek pokazał, że stać go na wiele.
Początek sobotnich zawodów o godzinie 15:05.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak wygląda typowy dzień Aryny Sabalenki
Gdzie tą cisze słyszałeś!!!?trąbki okrzyki były i zakłucały relacje....