Rywalizacja na mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym w Trondheim zbliża się do końca. W sobotę skoczkowie powalczą o medale na dużej skoczni. W polskich barwach o jak najlepszy wynik postarają się Paweł Wąsek, Dawid Kubacki, Aleksander Zniszczoł i Jakub Wolny. Najpierw będą oni jednak musieli przebrnąć przez kwalifikacje.
Jednym z faworytów do miejsca na podium wydaje się być Marius Lindvik. Norweg ma już na koncie dwa złota na skoczni normalnej (indywidualnie i w drużynie mieszanej) oraz brąz na dużym obiekcie. To pokazuje, że jest w świetnej dyspozycji i postara się o nawiązanie do sukcesów wielkich rodaków.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Między innymi Tommy'ego Ingebrigtsena, który jedyne indywidualne mistrzostwo świata wywalczył w 1995 roku właśnie na dużej skoczni. Były zawodnik, który ma w dorobku również inne sukcesy, został zauważony podczas rywalizacji w Trondheim. Nie miało to miejsca w okolicach skoczni.
Swoim "odkryciem" pochwalił się na portalu X dziennikarz sport.pl Jakub Balcerski. "Nie przypuszczałem, że podczas MŚ w Trondheim pójdę na koncert. A tym bardziej że będzie to koncert zespołu Tommy'ego Ingebrigtsena. Ale we wtorek właśnie tak się stało" - czytamy.
Zamiłowanie Norwega do muzyki było już znane w trakcie jego kariery. Skoczek w 1997 roku założył wraz z Josteinem Smebym zespół Arabs in Aspic. Choć w 2004 roku doszło do rozpadu, dwa lata później grupa się reaktywowała, ale już bez Ingebritsena. Wszystko wskazuje jednak na to, że były mistrz świata nadal pielęgnuje pasję do muzyki i grywa koncerty.