W sobotę zakończyła się rywalizacja skoczków narciarskich w ramach światowego czempionatu. Wyniki ostatniego konkursu mężczyzn zostały zweryfikowane po proteście złożonym przez Austrię, Słowenię i Polskę. FIS uznała, że norweskie kombinezony zostały zmodyfikowane po ich oficjalnym zatwierdzeniu. Sprawę ujawnił dziennikarz portalu sport.pl Jakub Balcerski.
Pod oficjalnym protestem nie podpisała się reprezentacja Niemiec. Horst Huettel nie mógł się na to zgodzić, ponieważ pozostałe delegacje chciały wykluczenia wszystkich Norweżek i Norwegów startujących w Trondheim w kombinacji norweskiej oraz skokach narciarskich (więcej tutaj).
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Po zakończeniu zawodów dyrektor sportowy Niemieckiego Związku Narciarskiego udzielił wywiadu Jakubowi Balcerskiemu. Opowiedział, jakie kroki można jeszcze podjąć w stosunku do Norwegów po wykryciu tego skandalu.
- Rozmawiam z odpowiednimi osobami w FIS. Chcę, żeby sprawdzili wszystko pod kątem czipów, które mają w sobie czujniki danych. Da się sprawdzić, kiedy dany kombinezon był używany - stwierdził Huettel.
Jeśli udałoby się dowieść, że Skandynawowie korzystali z tych kombinezonów wcześniej, to można by zweryfikować także wyniki innych zawodów. Przypomnijmy, że Marius Lindvik stracił jak na razie srebrny medal wywalczony na dużej skoczni, ale ciągle jest mistrzem świata na normalnym obiekcie. Ponadto Norwegowie sięgnęli po złoto w mikście i brąz w drużynówce.
- Rozmawiałem z Christianem Katholem i powiedziałem mu, żeby sprawdzili, czy Norwegowie skakali wówczas w tych samych kombinezonach - dodał Huettel.
Niemcy mają w tym swój interes, ponieważ weryfikacja wyników przyniesie im sporo korzyści. Dyskwalifikacja Lindvika oznaczałaby bowiem m.in. przyznanie złotego medalu Andreasowi Wellingerowi w konkursie indywidualnym na normalnym obiekcie. Zresztą w opinii Huettela można w ten sposób zweryfikować wyniki zawodów Pucharu Świata z całego sezonu 2024/2025.