Kamil Stoch: Weekend w Zakopanem udany

Kamil Stoch nie zdołał powtórzyć swojego piątkowego sukcesu i w sobotę znalazł się poza podium drugiego konkursu w Zakopanem, jednak mimo to nie był rozczarowany swoją postawą. Na zakończenie polskiego weekendu z Pucharem Świata lider naszej kadry był siódmy.

W tym artykule dowiesz się o:

Szanse na miejsce na podium Kamil Stoch stracił już w pierwszej serii, gdyż po jej zakończeniu plasował się dopiero na siedemnastym miejscu. Druga próba była już zdecydowanie lepsza, jednak strata była praktycznie nie do odrobienia. Ostatecznie skończyło się na przesunięciu się o dziesięć pozycji do góry i na dość wysokiej siódmej lokacie w końcowej klasyfikacji zawodów. - Spóźniłem dosyć mocno ten pierwszy skok, przez co nie miałem już takiej dobrej szybkości przelotowej i nie mogłem już wyciągnąć odpowiedniej odległości z tego skoku - wyjaśniał Stoch po zawodach przyczyny słabszej pierwszej próby. - Mimo to uważam, że cały ten weekend w Zakopanem był dla mnie udany. Cieszę się zwłaszcza z piątku, tych emocji było strasznie dużo, bardzo późno ze mnie zeszły, ten konkurs kosztował mnie sporo energii. Zasnąłem po drugiej w nocy, a o ósmej rano była pobudka. W sobotę trochę już zabrakło więc świeżości, bo sześć godzin snu po takim dniu to trochę mało. Dostałem masę sms-ów, jeszcze nie odkopałem wszystkich. Rok temu też byłem pierwszy i siódmy, tak jak teraz, ale wolałbym żeby więcej ta tradycja się nie ciągnęła, żeby następnym razem było pierwsze i pierwsze miejsce, lub chociaż dwa miejsca na podium.

W tym roku kibice, którzy jak zwykle licznie zjawili się pod Wielką Krokwią, przyjechali do Zakopanego między innymi właśnie dla Stocha, który jest liderem polskiej kadry. Nasz najlepszy skoczek nie ukrywa, że bardzo ceni sobie doping kibiców. - Zakopane jest zawsze cudowne i zawsze będę powtarzał, że nasi kibice są wspaniali. Przychodzą tutaj, dopingują, a my staramy się skakać jak najdalej właśnie dla nich i cieszyć się razem z nimi. Towarzyszą nam tu wielkie emocje, jest presja, ale byłoby fajnie, gdybyśmy mieli w Polsce trzy konkursy, a nie dwa. Zapraszam kibiców w przyszłym roku, żeby przyjechali ponownie.

Stoch potwierdził także to, o czym mówili w ciągu całego zakopiańskiego weekendu także pozostali polscy zawodnicy - kadra nie spotkała się z Adamem Małyszem. Wszystko wskazuje więc na to, że polski skoczek wszech czasów w Zakopanem był nieobecny. - Nie wiem czy Adam Małysz tu w ogóle był. Byłoby na pewno miło i sympatycznie jakby przyjechał, ale rozumiem go, musi się zajmować swoimi sprawami. Nie warto go przecież do niczego zmuszać - powiedział Stoch.

Korespondencja z Zakopanego,
Daniel Ludwiński

Źródło artykułu: