Po konkursach w Tatrach i dalekiej Japonii Puchar Świata zawitał do doskonale znanego polskim kibicom Val di Fiemme, gdzie w 2003 roku dwa złote medale mistrzostw globu wywalczył Adam Małysz. Podobna impreza czeka te włoskie miasto już w przyszłym roku, dlatego przeprowadzane w ten weekend zawody w Predazzo są próbą generalną, która jednak pod słynny obiekt w Italii nie przyciągnęła zbyt wielu kibiców. Oznacza to, że zainteresowania "lataniem" na "deskach" wśród mieszkańców tego kraju jest w dalszym ciągu znikome.
Sobotnie zmagania w cuglach wygrał Gregor Schlierenzauer. Zwycięstwo młodego Austriaka nawet przez moment nie mogło być zagrożone, a o tym, kto obecnie jest w najwyższej formie widzowie mogli się przekonać już w pierwszej serii. "Schlieri" lądował wówczas na 134 metrze i pewnie prowadził na półmetku rywalizacji. Tyrolczyk zgodnie z planem przysłowiową kropkę nad "i" postawił w finałowej rundzie, poprawiając swój poprzedni rezultat jeszcze o pięćdziesiąt centymetrów. 22-latek podobnie, jak kilka godzin wcześniej Marit Bjoergen pokazał, że pominięcie ostatnich startów i krótki odpoczynek na regenerację sił w środku sezonu był bez wątpienia strzałem w "10". Sukces podopiecznego Alexandra Pointnera w Val di Fiemme jest jego czterdziestym triumfem w konkursie PŚ, dzięki czemu w ilości wygranych pobił już samego Adama Małysza. W tej prestiżowej klasyfikacji Schlierenzauer ustępuje obecnie tylko Matti Nykaenenowi.Pozycja słynnego Fina jest jednak poważnie zagrożona. Istnieje nawet szansa, że wychowanek klubu z Innsbrucku zdoła wyprzedzić czterokrotnego zdobywcę Kryształowej Kuli jeszcze w tym sezonie - do tego wyczynu brakuje mu jednak siedmiu wiktorii.
Na "pudło" w PŚ po prawie dwóch miesiącach powrócił natomiast prezentujący cały czas solidną dyspozycję Severin Freund. Niemiec ostatni raz w czołowej "3" zameldował się w czeskim Harrachowie. Na trzecim miejscu sklasyfikowano za to Thomasa Morgensterna, który po 130-metrowej próbie odnotował niesamowity awans, bo na półmetku zawodów był zaledwie czternasty. W czubie tabeli tradycyjnie nie zabrakło nazwisk coraz lepiej spisującego się Simona Ammanna, nie zwalniającego ani na trochę tempa Andreasa Koflera oraz wyraźnie najmocniejszego z Norwegów - Andersa Bardala.
Z szóstym w klasyfikacji - "Kofim" jedynie o 0,1 punktu przegrał Kamil Stoch. Polak w pierwszej serii uzyskał wprawdzie 123 metry, ale w drugiej przy minimalnym wietrze w plecy poszybował trzysta centymetrów dalej, co pozwoliło mu się przesunąć z jedenastego na siódme miejsce. Mieszkaniec Zębu utrzymał piątą pozycję w ogólnej punktacji cyklu. Niezły występ mają za sobą 26-ty ostatecznie Maciej Kot oraz 29-ty Krzysztof Miętus, którym udało się nieznacznie powiększyć dotychczasowy dorobek pucharowych "oczek". Ta sztuka nie udała się natomiast dopiero 44-emu Piotrowi Żyle (111,5m). Przypomnijmy, że w Predazzo mimo sześcioosobowego limitu na aktualny period startuje tylko czterech naszych rodaków.
Warto zaznaczyć, że pogoda po raz kolejny tej zimy nie ułatwiała życia organizatorom, którzy kilkukrotnie musieli zmieniać długość najazdu na próg.
Miejsce | Zawodnik | Kraj | Nota | Skoki |
---|---|---|---|---|
1 | Gregor Schlierenzauer | Austria | 249,8 | 134 m/134,5 m |
2 | Severin Freund | Niemcy | 234,7 | 131 m/130,5 m |
3 | Thomas Morgenstern | Austria | 227,5 | 123,5 m/130 m |
4 | Anders Bardal | Norwegia | 225,2 | 126 m/125,5 m |
5 | Simon Ammann | Szwajcaria | 224,2 | 128,5 m/127,5 m |
6 | Andreas Kofler | Austria | 223,4 | 129,5 m/126,5 m |
7 | Kamil Stoch | Polska | 223,3 | 123 m/126 m |
8 | Roman Koudelka | Czechy | 219,5 | 130,5 m/126 m |
9 | Richard Freitag | Niemcy | 217,8 | 120 m/129,5 m |
10 | Andreas Wank | Niemcy | 215,8 | 125 m/129,5 m |
26 | Maciej Kot | Polska | 188,3 | 120,5 m/112 m |
29 | Krzysztof Miętus | Polska | 183,5 | 120 m/111,5 m |
44 | Piotr Żyła | Polska | 82,3 | 111,5 m |