Rozjaśnia się niebo nad skokami narciarskimi w Norwegii. Po dominacji "Wikingów" w Pucharze Kontynentalnym, w sobotnich zawodach na "Muehlenkopfschanze" ekipa Alexandra Stoeckla nie dała żadnych szans faworyzowanym Austriakom, zwyciężając w inauguracyjnym konkursie FIS Team Tour. Jak się okazało - fantastyczny triumf Norwegów nie był jedyną radosną wiadomością dla sympatyków drużyny Państwa Fiordów. W najbliższy wtorek w niemieckim Klingenthal do rywalizacji powróci Tom Hilde, piąty skoczek ubiegłego sezonu. 24-latek weźmie udział w treningach i kwalifikacjach, które odbędą się na Vogtland Arena.
Przypomnijmy, że Hilde ostatni raz tej zimy wystąpił w Oberstdorfie, gdzie daleki lot na 131,5m zakończył tragicznie wyglądającym upadkiem. Badania wykazały, że utytułowany Norweg doznał złamania ósmego kręgu. Początkowe diagnozy nie pozostawiały wątpliwości - kilkumiesięczna rehabilitacja i pauza co najmniej do końca tego sezonu. Ostatnie wyniki lekarskie wykazały jednak, że pechowy uraz Hilde leczy się znacznie szybciej niż przewidziano i powrót skandynawskiego narciarza do PŚ jest tylko kwestią czasu. Pełen optymizmu jest sam zainteresowany, który czterdzieści dni po feralnym upadku oddał jedenaście treningowych prób w Lillehammer i podczas nich nie odczuwał już żadnego bólu.
Niewkluczone, że przykład Hilde to niejedyny tej zimy "comeback" znanego skoczka z Norwegii. Być może w zmagań najwyższej rangi zobaczymy niedługo Andersa Jacobsena, triumfatora prestiżowego TCS w 2007 roku. Gwiazda Kraju Wikingów w maju zeszłego roku sensacyjnie zawiesiła swoją sportową karierę, ale ostatnio powróciła do rywalizacji, zajmując szóste miejsce w krajowych mistrzostwach w Trondheim.
mnie dodatkowo wyjątkowo radują wieści o Jacobsenie:):):)