- Już przed próbą Simona Ammanna zaczęło kręcić wiatrem i pojawiły się turbulencje. Szwajcara puszczono dopiero w 45 sekundzie zapalonego zielonego światła. A po skoku Simiego wiatr jeszcze się gwałtownie wzmógł i nie dało się rywalizować. Poprosiłem wtedy o podanie czasu przerwy i o przedskoczka. Tak, aby Kamil miał czas odpiąć narty i buty. Najpierw nam odmówiono, ale po chwili dostaliśmy zgodę. Za to warunki ciągle były fatalne bo wiało z siłą 6-7 metrów na sekundę. W końcu podmuchy osłabły i wydawało się, że już się uspokoi. Poleciał przedskoczek i wreszcie przyszedł czas na Kamila. Kiedy ruszał, warunki były w porządku, ale zanim dojechał do progu, wiatr uderzył znowu i nie przestał już do późnego wieczoru[...] - powiedział Łukasz Kruczek w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Trener naszych skoczków dodał, że w sobotę ma już wiać nieco lżej, ale wiatr na pewno nie ustanie.
Źródło: Przegląd Sportowy.