Podczas gdy w zawodach drużynowych jak jeden mąż na bulę spadali Kamil Stoch, Maciej Kot i Piotr Żyła, on jako jedyny z Polaków pokazał się z niezłej strony, lądując poza punktem konstrukcyjnym skoczni w Ruce (123,5 m). Dawid Kubacki, bo o nim mowa w konkursie indywidualnym zdobył dla biało-czerwonych honorowe punkty do klasyfikacji Pucharu Narodów. Dziewięć "oczek" za dwudziestą drugą lokatę to najlepszy w tym sezonie wynik naszego reprezentanta. O powodach zimowego falstartu w Skandynawii, nowych przepisach i pogodzie w Ruce mieszkaniec Nowego Targu opowiada portalowi SportoweFakty.pl.
- Początek sezonu był bardzo ciężki. Pojawiło się wiele problemów - słabe wyniki i wielkie rozczarowanie. Na treningach po konkursach w Lillehammer moje skoki wyglądały już bardzo dobrze, lecz nie do końca przeniosło się to na kwalifikacje w Kussamo. Myślę jednak, że po ostatniej dłuższej rozmowie doszliśmy do sedna problemu i już wczoraj skakało mi się znacznie lepiej. Wywnioskowaliśmy, iż naszym głównym kłopotem były zbyt duże chęci i oczekiwania, jakie stawialiśmy sobie przed sezonem. To wszystko nas przytłoczyło i odebrało nam radość ze skakania. Moje skoki nie są obecnie jeszcze tak dobre, jak być powinny, ale teraz forma idzie do przodu i takimi małymi kroczkami trzeba piąć się w górę - uważa "Mustaf".
Przedstawiciel klubu TS Wisła Zakopane wspomina również między innymi o zmianach w regulaminie, dotyczących narciarskich kostiumów - Kombinezon jak kombinezon. Taki jest przepis i trzeba się do niego dostosować. Na każdego ta zmiana działa inaczej, ale jest do opanowania. Jeżeli chodzi o mieszane konkursy, to fajnie się to ogląda, ale o odczuciach z takiej rywalizacji z wiadomych względów nie mogę mówić. Co do warunków, to jak to zwykle w Kuusamo bywa - było wietrznie, zmiennie i zimno - mówi portalowi SportoweFakty.pl Dawid Kubacki.