Przypomnijmy, według pierwszych wyliczeń punktów srebrny medal po konkursie drużynowym na mistrzostwach świata należał się Norwegii, zaś brązowy Niemcom. Po weryfikacji wyników zauważono jednak błąd. Wskutek właściwych wyliczeń "srebro" przypadło Niemcom, zaś "brąz" Polakom. Norwegowie spadli na czwartą pozycję.
- Niestety, łączność pomiędzy sędziami a trenerami w obszarze startu nie funkcjonowała dobrze. Komendy nie docierały na czas. Wszystkie dane w naszym systemie opierają się właśnie na tym, dlatego nie mogliśmy odnaleźć tego błędu u nas. Na nieszczęście mogliśmy to zweryfikować dopiero po konkursie, był to błąd ludzki na starcie. Belka startowa się nie zmieniła i zawodnik skakał z wyższej belki, a nie jak pokazał nasz system. Przykro mi z powody Norwegów, jestem tak samo rozczarowany, jak oni - tłumaczył w wywiadzie dla vgtv.no Walter Hofer. - Rozumiem każdą reakcję Norwegów, ale przy tym są oni bardzo fair. Kierownik drużyny podszedł do nas i powiedział, że niekiedy takie rzeczy mogą się dziać, ale że to się wydarzyło podczas tak dużej imprezy jest bardzo smutne - dodał dyrektor zawodów.
Rozczarowanie norweskich skoczków po ostatecznej decyzji było ogromne. - Nie mam teraz żadnych uczuć. Spadliśmy z pozycji medalowej na czwarte miejsce. To co przeżywam jest przykre - cytuje Andreasa Stjernena serwis fisskijumping.com.
hahaha, Walter tak sprytnie tłumaczył, jakby sędziowie sami się zreflektowali !
A przecież nie tyle "zauważONO" co "zauważył" Czytaj całość