Stanowisko prezesa zamieszczone na stronie internetowej PZN:
"Procedura organizacji imprez FIS w Polsce jest następująca: organizator (Okręgowy Związek Narciarski, miasto, gmina, czy inna forma organizacyjna) występuje na piśmie do PZN o zorganizowanie zawodów FIS w Polsce (skoki narciarskie, biegi narciarskie, konkurencje alpejskie itd.). PZN jako jedyny przedstawiciel FIS działający na terenie Polski zgłasza pisemnie do Komisji Kalendarzowej FIS chęć organizacji danej imprezy. Na spotkaniach roboczych Komisji Kalendarzowej FIS, które odbywają się wiosną oraz jesienią w Zurychu, Komisja ta przyjmuje propozycje, umieszczając je w tzw. drafcie, czyli projekcie imprez sportowych. Po przyznaniu imprezy Komisja informuje o tym PZN, który następnie zleca przeprowadzenie imprezy wnioskodawcy, czyli organizatorowi imprezy. Tak stało się i w przypadku FIS Grand Prix w Zakopanem, a ostateczna decyzja o przyznaniu imprezy dla Zakopanego zapadła w dniach 4-5 czerwca 2015 roku na Konferencji FIS w Warnie.
Źle się stało, że zawody FIS Grand Prix w dniu 02.08.2015 w Zakopanem nie odbędą się. Była to przecież szansa na wysokie punkty Pucharu Świata dla naszych zawodników na dobrze znanej skoczni narciarskiej, na kolejną imprezę wysokiej rangi w Polsce. Punkty Pucharu Świata zdobyte w zawodach FIS Grand Prix mają wpływ na ilość startujących w zimowym Pucharze Świata zawodników.
Rozumiem stanowisko organizatora, ponieważ od początku byłem szczegółowo informowany o przebiegu zdarzeń. Trzykrotnie odbyła się wizytacja skoczni z udziałem Agnieszki Baczkowskiej – przedstawiciela FIS oraz wizytacja ekspertów FIS: Josefa Slavika i Jacka Włodygi, którzy dokonali pomiarów skoczni i na tej podstawie mieli uaktualnić homologację Wielkiej Krokwi. Wizytacje te ujawniły wiele usterek, które należało usunąć w celu bezpiecznego użytkowania skoczni przez zawodników, nie tylko podczas zawodów, ale również podczas treningów. Prace adaptacyjne na obiekcie trwały około dwóch miesięcy i wykazane usterki zostały usunięte przez Centralny Ośrodek Sportu. Jednak podczas ostatnich treningów naszej Kadry A i B w skokach narciarskich okazało się, że elementy toru najazdowego, tak zwane porcelanowe guziki, po których sunie płoza narty oraz aluminiowe prowadnice utrzymujące nartę w torach najazdowych są bardzo zużyte. W temperaturach dodatnich powodowało to odczucie wyhamowywania u zawodników, co z kolei wymuszało zmianę pozycji dojazdowej. Stwarzało to także niebezpieczeństwo przepadnięcia skoczka w przód, czyli zagrożenie bezpieczeństwa użytkowania skoczni przez zawodników. Nie ma żadnych norm, na podstawie których można by ocenić stan zużycia tych elementów i decydujące znaczenie mają tu opinie trenerów i zawodników, którzy korzystają z obiektu. Zgadzam się z trenerami Łukaszem Kruczkiem i Maciejem Maciusiakiem, że w tej sytuacji sportowe użytkowanie Wielkiej Krokwi jest problematyczne, tym bardziej, że w Wiśle, Szczyrku oraz w bezpośredniej bliskości naszego kraju jest kilka nowoczesnych skoczni, z których zawodnicy mogą korzystać. Dlatego też stanowisko organizatora zawodów, czyli TZN o odwołaniu zawodów, wyrażone przez bardzo doświadczonego szefa Komitetu Organizacyjnego, Prezesa TZN Andrzeja Kozaka, przyjmuję do wiadomości i uważam za uzasadnione.
W chwili obecnej najważniejsze jest jak najszybsze przystąpienie do modernizacji Wielkiej Krokwi zgodnie z przygotowanymi założeniami. Polegają one na założeniu torów lodowych, obniżeniu kąta nachylenia progu skoczni z 10,5 stopnia do 11 stopni, a to z kolei zmieni tor lotu zawodnika i wymaga obniżenia buli zeskoku. Po tych zmianach skoki będą mogły być dłuższe niż dotychczas i bezpieczniejsze, a profil skoczni bardzo się unowocześni. Tory lodowe radykalnie poprawią przygotowanie wszystkich naszych zawodników do zimy bez poszukiwania tak zwanego pierwszego śniegu bezpośrednio przed sezonem, czyli w listopadzie. W FIS istnieje tendencja, żeby w przyszłości wszystkie skocznie, na których będą rozgrywane konkursy Pucharu Świata, posiadały tory lodowe, co umożliwi przeprowadzenie konkursów w każdych warunkach pogodowych. Prawdopodobnie w najbliższym czasie takie tory będzie musiała posiadać także skocznia w Wiśle Malince, na której również corocznie odbywa się Puchar Świata.
Absolutnie konieczna jest również modernizacja kompleksu Średniej Krokwi w Zakopanem (trzy skocznie wraz z kolejką linową). W tej chwili te obiekty są zamknięte i nie nadają się do użytku. Historycznie patrząc, ale również z każdego innego powodu, skocznie te są bezwzględnie niezbędne dla rozwoju skoków narciarskich w Polsce, a szczególnie na Podhalu. Brak tych obiektów stanowi zagrożenie dla tej dyscypliny sportu w Zakopanem. Myślę, że polskie skoki narciarskie zasłużyły na to, by kompleks Średniej Krokwi został jak najszybciej zmodernizowany zgodnie z istniejącymi planami. Jest dla mnie mało zrozumiałe, że inwestycja ta jest przez COS w Zakopanem odkładana. Obecnie zawodnicy klubowi oraz uczniowie szkoły mistrzostwa sportowego w Zakopanem dojeżdżają na treningi do Szczyrku i Wisły, co jest tylko półśrodkiem w szkoleniu skoczka. Nie do zaakceptowania jest sytuacja, by w Zakopanem, w miejscu z takimi tradycjami narciarskimi, nie było kompleksu skoczni odpowiadających warunkom określonym przez FIS, a przez to pozwalającym na szkolenie młodzieży na miejscu i organizację imprez najwyższej rangi światowej. Przypomnę, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat Zakopane czterokrotnie starało się o organizację Mistrzostw Świata w narciarstwie klasycznym, ale starania te były bezskuteczne. W Europie oraz azjatyckiej części świata przybywają nowe obiekty narciarskie, a w związku z tym przybywa też chętnych do organizacji największych imprez sportowych, w tym Pucharów Świata czy Mistrzostw Świata w narciarstwie klasycznym. Obyśmy nie odpadli w tej rywalizacji tylko z powodu braku nowoczesnej bazy sportowej w Zakopanem, w Polsce."
Źródło: PZN
Źródło artykułu: