Lukas Mueller, który przed kilkoma tygodniami upadł na obiekcie w Bad Mitterndorf, wciąż przebywa w szpitalu. Skoczek miał zdecydowanie mniej szczęścia niż jego kolega, Thomas Morgenstern. Mueller jest częściowo sparaliżowany i porusza się na wózku inwalidzkim. Na szczęście może on jednak liczyć na pomoc i wsparcie osób ze świata skoków narciarskich. Niedawno w szpitalu w Graz odwiedził go popularny "Morgi", który o spotkaniu opowiedział dziennikarzowi portalu krone.at.
- Bardzo się cieszę, że mogłem go nawet na krótko odwiedzić, przejeżdżając przez Graz, i wywołać uśmiech na jego twarzy. Lukas jest naprawdę zmotywowany. Mówił, że chciałby pójść ze mną na narty, na skocznię, jak dawniej. Jego nastawienie i siła wewnętrzna są godne podziwu. Czapki z głów za taka postawę. Nie wiem, czy ja byłem tak silny psychicznie jak on, kiedy po moim upadku leżałem w szpitalu. Luki jest wzorem do naśladowania - przyznał szczerze Morgenstern.
Utytułowany skoczek dodał, że nie da się wyjaśnić, dlaczego w ostatnim czasie w skokach narciarskich zdarza się coraz więcej upadków, niosących ze sobą bardzo poważne konsekwencje. - Myślę, że nigdy nie uda się znaleźć wyjaśnienia dla takiej sytuacji. Skoki narciarskie to pewnego rodzaju sport ekstremalny. Lecimy w powietrzu z prędkością ponad 100 km/h. Jeżeli już coś się dzieje, to jest to trochę jak z katastrofą lotniczą lub wypadkiem helikoptera. Nie jest super. Osobiście uważam jednak, że skoki to bezpieczny sport, choć w ostatnich latach rzeczywiście zdarzyło się dość sporo, kilka bardzo groźnych upadków. Tak czy siak jestem pewien, że każdy robi co może, by ten sport był jak najbezpieczniejszy i żeby takie upadki się nie zdarzały - wyjaśnił "Morgi".
Zobacz wideo: Kojonkoski za Kruczka? "Szanuję Polaków"
{"id":"","title":""}
Czy w ostatnich latach skoki narciarskie stały się bardziej niebezpieczne? 
