Obaj skoczkowie wywrócili się jeszcze w strefie, gdzie sędziowie oceniają styl. Joachim Hauer uzyskał 124 metry i ostatecznie sklasyfikowany został na 50. lokacie. Z kolei Denis Korniłow doleciał do 129. metra i mimo bardzo niskich not, zdołał przebrnąć kwalifikacje (39. pozycja).
Upadki Norwega i Rosjanina nie pozwalają zapomnieć o piątkowych wydarzeniach na Rukatunturi (HS 142). Podczas jubileuszowego 900. konkursu PŚ w skokach narciarskich swoich prób nie ustało aż trzech zawodników, w tym dwóch Biało-Czerwonych. W pierwszej serii równowagi po wylądowaniu nie utrzymali Aleksander Zniszczoł i Kamil Stoch. O ile ten pierwszy upadł już za linią do której oceniany jest styl, o tyle dwukrotny mistrz olimpijski wywrócił się wcześniej, co uniemożliwiło mu walkę o czołową dziesiątkę (ostatecznie 26. pozycja).
W drugiej serii niegroźny, ale ważny w kontekście wyników całych zawodów, upadek po lądowaniu zaliczył także Peter Prevc. Gdyby nie to niepowodzenie dominator zeszłego sezonu walkę o obronę tytułu rozpocząłby od wiktorii. Ostatecznie Peter musiał zadowolić się trzecią pozycją, a zwycięstwo i tak pozostało w rodzinie Prevców. Na najwyższym stopniu podium stanął bowiem 17-letni brat triumfator 64. Turnieju Czterech Skoczni Domen.
Pięć upadków w dwa dni - to nie zdarza się zbyt często w Pucharze Świata. Jeśli jednak miały one występować w takiej liczbie, to właśnie na początku sezonu. Zawodnicy nie mają za sobą zbyt wielu skoków na śniegu przed inauguracją cyklu, a co za tym idzie nie posiadają jeszcze odpowiedniego czucia przy lądowaniu. Od zmagań w Klingenthal, które już w dniach 2-4 grudnia bieżącego roku, skoczkowie nie powinni mieć takich problemów z lądowaniem.
ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch: Plecy nie bolą tak bardzo jak duma (źródło: TVP SA)
Czy tak duża liczba upadków skoczków na początku sezonu 2016/2017 to niespodzianka? 
