Kamil Stoch czy Stefan Kraft? W Planicy już działy się cuda

PAP/EPA / TERJE BENDIKSBY
PAP/EPA / TERJE BENDIKSBY

Planica już nie raz była świadkiem dramatycznych rozstrzygnięć zawodów, które decydowały o losach Kryształowej Kuli. Dwa lata temu przebiegu ostatniego konkursu nie wyreżyserowałby nawet Hitchcock. Kolejny rozdział napiszą Kamil Stoch i Stefan Kraft.

32 - to kluczowa liczba przed finałem Pucharu Świata w Planicy. Kamil Stoch tyle punktów więcej musi zdobyć od Stefana Krafta w dwóch ostatnich konkursach sezonu, aby w niedzielę po raz drugi w karierze odebrać Kryształową Kulę. Austriak ma szansę na pierwszy triumf w PŚ. Letalnica, mamucia skocznia o rozmiarze 225 metrów po raz kolejny będzie areną decydujących rozstrzygnięć.

Rodak zabił marzenia Prevca

Marzec 2015 roku. Do Planicy ściągają dziesiątki tysięcy Słoweńców. Wszyscy liczą na to, że po 17 latach od sukcesu Primoza Peterki, Kryształowa Kula znów trafi w ręce ich rodaka. Największa gwiazda słoweńskich skoków Peter Prevc do lidera Severina Freunda traci 94 punkty, ale dwa ostatnie konkursy ma u siebie.

Po pierwszych zawodach Słowenia oszalała. Prevc znokautował rywali, pewnie wygrał i wobec czwartego miejsca Freunda, strata stopniała do zaledwie 44 punktów. Udana pogoń za Niemcem była coraz bardziej realna. "Dokończ to!" - pisał serwis delo.si przed ostatnim niedzielnym konkursem.

Po pierwszej serii, Prevc skacze 236,5 metra i jest nie tylko liderem zawodów, ale również wirtualnym liderem klasyfikacji generalnej. Siódmy Freund wydaje się bez szans. Przy zwycięstwie Prevca musi zająć miejsce na podium.

ZOBACZ WIDEO PSG nie odpuszcza liderowi. Zobacz skrót meczu z Olympique Lyon [ZDJĘCIA ELEVEN]

Po drugim skoku Niemca Planica szaleje. Tylko 226 metrów. Najwięcej mówiła mina zrezygnowanego skoczka, który najwyraźniej pogodził się z tym, że za chwilę Kryształowa Kula wymknie mu się z rąk. Wtedy czwarty po pierwszej serii Jurij Tepes, kolega Prevca z reprezentacji wystrzelił na 244 metrów. Prevc wylądował 11 metrów bliżej i zajął drugie miejsce ze stratą 2,8 pkt. do rodaka. Kibice zamarli, a najlepszym komentarzem do sytuacji był przepraszający wzrok Tepesa. Druga pozycja ich faworyta i siódma Freunda oznaczała, że obaj przez cały sezon uzyskali 1729 punktów. W takiej sytuacji o tym, do kogo trafi Kryształowa Kula decyduje większa ilość zwycięstw w konkursach, a tych więcej miał Niemiec.

- Moje serce ledwo wytrzymało. Byłem bliski zawału, to było niesamowite. Być może w przyszłości reguły się zmienią i będzie możliwe przyznanie dwóch Kryształowych Kul - mówił zaraz po konkursie rozemocjonowany Freund, pierwszy od 15 lat niemiecki skoczek, który wygrał PŚ.

Prevc po konkursie pokazał klasę. Nie miał pretensji do Tepesa, nie szukał winnych wśród sędziów, czy niekorzystnym wietrze. Przyjął sprawę po męsku. - Taki jest sport. Są w nim piękne momenty, ale też ciężkie. Wszystko się ze sobą miesza. Tym razem dla mnie okazał się okrutny. Nie mogę mieć żalu do Jurija o to, że wygrał konkurs. Miałem wiele okazji przez całą zimę, aby zdobyć choćby jeden punkt więcej. Severin miał więcej zwycięstw w całym sezonie, więc ja o Kryształową Kulę muszę walczyć w przyszłym sezonie - powiedział Słoweniec i tak też zrobił. W następnym sezonie zdominował PŚ i jeszcze na kilka tygodni przed zawodami w Planicy zapewnił sobie upragnioną Kryształową kulę.

Pogoń Martina Schmitta, perfekcyjny Małysz i 10 punktów Ahonena

W Planicy batalię o Kryształową Kulę stoczył też Adam Małysz. W sezonie 2006/07 polski skoczek wybierał się do Słowenii ze stratą 14 punktów do Andersa Jacobsena, ale to Małysz był w gazie. Końcówka sezonu należała do niego. Na mamuciej skoczni "Orzeł z Wisły" wygrał wszystkie trzy konkursu. Były to jednocześnie pierwsze zwycięstwa Małysza w Planicy. Po raz czwarty sięgnął po Kryształową Kulę, a drugiego Jacobsena zostawił za plecami o 134 punkty.

Osiem lat wcześniej skuteczną pogoń w Planicy za Kryształową Kulą przeprowadził Martin Schmitt. Przez znaczną część sezonu liderem klasyfikacji generalnej był Janne Ahonen, ale pod koniec przyszedł kryzys. Fin nie stanął na podium ani razu, a Schmitt złapał drugi oddech. W ostatnim weekendzie sezonu w Planicy, w każdym z trzech konkursów stawał na podium (raz wygrał) i ostatecznie wyprzedził Ahonena o 58 punktów, wydzierając mu w ostatniej chwili Kryształową Kulę.

W 2004 roku niewiele brakowało, a Ahonen znów przegrałby PŚ tuż przed metą. Wyjątkowo sezon nie kończył się w Planicy, tylko w Norwegii. Ahonen ponownie jak pięć lat temu po świetnej formie w pierwszej części, zupełnie przygasł w kluczowej fazie sezonu. Roar Ljokelsoy zaatakował pozycję lidera PŚ, wygrał zawody w Oslo i Lillehammer, ale tym razem Finowi udało się obronić przewagę. Norwegowi zabrakło zaledwie 10 punktów.

W najbliższy piątek i niedzielę kolejny rozdział o walce do ostatniego skoku napiszą Kamil Stoch i Stefan Kraft. Austriak ma 32 punkty przewagi, ale jak pokazuje historii, na mamuciej skoczni w Planicy taka przewaga niczego nie gwarantuje. Adam Małysz nie ma wątpliwości, że na Letalnicy czekają nas wielkie emocje. - Kamil nie myśli teraz o liczeniu punktów. Jednak w takiej dyspozycji, oddając skoki, na jakie go stać, jest w stanie wyprzedzić Krafta. Szczególnie że czekają nas zawody w Planicy. A jak widzieliśmy w Vikersund, na takim obiekcie dużo może się zdarzyć i błyskawicznie pozmieniać w klasyfikacjach - podkreśla Małysz.

Terminarz zawodów PŚ w Planicy 2017:

23.03.2017 (czwartek)

9:00 - oficjalny trening (II serie)
11:00 - kwalifikacje

24.03.2017 (piątek)
14:15 - seria próbna
15:15 - pierwsza seria konkursu indywidualnego

25.03.2017 (sobota)

9:00 - seria próbna
10:00 - pierwsza seria konkursu drużynowego
26.03.2017 (niedziela)
9:00 - seria próbna
10:00 - pierwsza seria konkursu indywidualnego

Komentarze (3)
avatar
AVE STAL
23.03.2017
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Nie ważne kto wygra ważne niech to sie juz skończy ileż można, 3 tydzien z rzędu skoki. Wiosna jest juz wiec koniec tego cyrku 
avatar
tomekBYDGOSZCZ
23.03.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Serce podpowiada Kamil ale rozum... jak będzie zobaczymy. 
avatar
yes
23.03.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Rodak zabił marzenia Prevca" - za to nie sadzają i chyba nie ścigają...