Zdobywał medale w Zakopanem. Niezwykła historia Nikołaja Kamienskiego

Materiały prasowe
Materiały prasowe

Przed kilkoma dniami w wieku 85 lat zmarł Nikołaj Kamienski. Historia radzieckiego skoczka jest warta przypomnienia, wszak to triumfator Turnieju Czterech Skoczni, a wielkie sukcesy święcił w Zakopanem.

Kamienski zmarł 21 lipca. Ostatnie pożegnanie wybitnego sportowca miało miejsce w Moskwie. Do stolicy Rosji aż z Australii przyleciała jego córka Elena. Nikołaj zostawił też syna, wnuki i jedynego prawnuka.

Według rodziny były radziecki skoczek mimo podeszłego wieku odszedł nagle, śmierci nie poprzedziła choroba. W grudniu udzielił wywiadu magazynowi life.ru, w czasie którego emanował radością i siłą witalną. Nikołaj nie miał jednak szczęśliwego dzieciństwa. Ojciec został zabity w latach 30., siostra zginęła w czasie bombardowania stolicy. Mały Kola szybko musiał wydorośleć i zaopiekować się załamaną po stracie najbliższych mamą. Z czasów wczesnej młodości pamiętał pracę w fabryce i wielki pokaz sztucznych ogni w dniu zakończenia II wojny światowej.

Kamieński zajął się sportem, a konkretnie skokami narciarskimi. Miał do tego talent, w drugiej połowie lat 50. XX wieku był jednym z najlepszych zawodników na świecie. W sezonie 1955/56 zwyciężył w Turnieju Czterech Skoczni (choć nie wygrał żadnego konkursu). Dwa miesiące później wygrał w Zakopanem złoto na Uniwersjadzie. Nie był to jego ostatni sukces w stolicy polskich Tatr.

Jego celem w tym okresie były igrzyska olimpijskie. W 1956 roku w Cortina d'Ampezzo upadł w pierwszym skoku, co zniweczyło jego nadzieje na sukces. Cztery lata później jechał do Squaw Valley jako jeden z faworytów. Prognozowano, że jeśli nie wygra to z pewnością znajdzie się na podium. Po pierwszej serii zajmował trzecie miejsce.

ZOBACZ WIDEO: Kamil Stoch pójdzie w ślady Adama Małysza? "Widziałbym go w tym sporcie" (WIDEO)

Olimpijski medal był na wyciągnięcie ręki. Tym razem na przeszkodzie stanęła aura. I nie, nie chodziło o silny wiatr, czy brak noszenia. Kamienski został... oślepiony przez słońce.

- Słońce świeciło tak jasno, promienie odbijały się od zeskoku, byłem zupełnie oślepiony. Wszyscy - Niemcy, Amerykanie, Francuzi - mieli okulary przeciwsłoneczne. Naszej delegacji nie udało się tego załatwić - wspomina po latach. Skok mu nie wyszedł, a konkurs zakończył na czwartym miejscu. Złoto wywalczył jego odwieczny rywal - reprezentant NRD Helmut Recknagel. Cztery lata później z igrzysk w Innsbrucku Kamienski znów wrócił bez medalu.

Za jego największe osiągnięcie uznano srebrny medal na mistrzostwach świata w Zakopanem w 1962 roku, choć radziecki skoczek nigdy nie uznał tego osiągnięcia za sukces.

- Oczywiście, z jednej strony był to dobry wynik, ale wiedziałem, że moje miejsce było na najwyższym stopniu podium - wspominał. Zawody na Wielkiej Krokwi wygrał nie kto inny jak... Recknagel.

Po zakończeniu kariery Kamienski zajął się trenerką. Pracował z dziećmi, pomagał w budowie skoczni treningowej. Do ostatnich dni prowadził aktywny tryb życia i interesował się sportem. Czekał na przyszłoroczne mistrzostwa świata w piłce nożnej, które zostaną rozegrane w Rosji. Lubił też biathlon. Ubolewał nad stanem rosyjskich skoków, o co winił nieprzygotowanych do pracy w zawodzie trenerów.

Obecnie na Wzgórzach Worobiowych w Moskwie powstaje nowe skocznia, czego Nikołaj Kamienski był wielkim zwolennikiem. Nowy obiekt prawdopodobnie zostanie nazwany imieniem tego skoczka.

Źródło artykułu: