Sven Hannawald przed inauguracją PŚ: Wy Polacy potraficie niesamowicie przeżywać sport

- Wisła to dobre miejsce na inaugurację PŚ. Na pewno będzie tam świetna atmosfera - mówi Sven Hannawald. W rozmowie z WP SportoweFakty ekspert stacji Eurosport opowiedział również o kulisach rywalizacji z Adamem Małyszem.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Sven Hannawald East News / Reporter/Andrzej Hulimka / Na zdjęciu: Sven Hannawald

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Puchar Świata w skokach narciarskich zwykle zaczynał się w Kuusamo lub w Klingenthal. W tym roku po raz pierwszy zaczynamy w Wiśle. Pana zdaniem to dobre miejsce na inaugurację sezonu?

Sven Hannawald, były skoczek narciarski, ekspert stacji Eurosport: Według mnie tak. Wisła pod wieloma względami jest wyjątkowa. Po pierwsze jest tam wspaniały obiekt, po drugie świetna atmosfera, jak zawsze na zawodach w Polsce. Na pewno będzie ciekawie i emocjonująco. Nie mogę się doczekać tych konkursów. Trudno przewidzieć, którzy skoczkowie pokażą najlepszą formę, natomiast w świetnej dyspozycji na pewno będą kibice. Ja zawsze przywożę od was dobre wspomnienia. W nieprawdopodobny sposób potraficie się cieszyć, przeżywać sportowe emocje.

Jeszcze nigdy nie zaczynaliśmy Pucharu Świata tak wcześnie. W połowie listopada zwykle trudno o śnieg, często mocno wieje. Mając to na uwadze, czy pana zdaniem powinno się dążyć do przyspieszania początku sezonu?

Wydaje mi się, że to właściwy kierunek. Pogody nigdy nie da się zaplanować, mam jednak nadzieję, że uda się przeprowadzić oba konkursy w sposób bezpieczny dla skoczków. Z tego co wiem, póki co warunki w Wiśle są dobre.

Zaczynamy w Wiśle, a kilka lat temu był pomysł, by inauguracja odbywała się na Stadionie Narodowym w Warszawie. Słyszałem, że Walter Hofer nadal nie zarzucił pomysłu przeprowadzenia tam zawodów. Co pan o tym sądzi?

Chodzi o skocznię, którą trzeba byłoby zbudować na stadionie, tak? Pomysł nie jest zły, nie mam nic przeciwko takim przedsięwzięciom. Tyle tylko, że w takich warunkach nie da się stworzyć optymalnego środowiska dla skoków narciarskich. Osobiście uważam, że to trochę szalona idea. Można spróbować coś takiego przeprowadzić, ale trzeba to dobrze przemyśleć i przygotować. Jeśli mówimy natomiast o sposobach na promocję skoków, pomysł jest bardzo dobry. Ludzie na pewno chcieliby obejrzeć taki konkurs, byliby ciekawi, jak wygląda konkurs skoków na stadionie. Powtarzam jednak, że trzeba by to wszystko przygotować z głową.

ZOBACZ WIDEO: Polska sędzia: Byłam zszokowana, że ktoś może mnie tak bardzo wyzywać

Jak ocenia pan wprowadzoną przez FIS przełomową zmianę - czołowa dziesiątka Pucharu Świata nie będzie już miała zapewnionego miejsca w konkursie, wszyscy będą musieli skakać w kwalifikacjach.

Na pewno to dodatkowy stres dla tych zawodników, wcześniej po treningach mogli sobie odpuścić kwalifikacje. Teraz będą musieli walczyć. To może mieć znaczenie. Wyobraźmy sobie taką sytuację, że trafią na gorsze warunki, niż skoczkowie startujący przed nimi. Albo zacznie mocniej wiać i konkurs trzeba będzie wstrzymać. Dodatkowe minuty spędzone na skoczni mogą mieć realne przełożenie na wyniki osiągane przez czołową dziesiątkę.

Szkoda, że FIS podjął taką decyzję nie pytając zawodników o zdanie. Początek sezonu pokaże nam, czy to był krok w dobrym kierunku. Na pewno dzięki temu rywalizacja stanie się atrakcyjniejsza, ciekawsza dla kibiców, ale według mnie trzeba to było lepiej przemyśleć. Można było trochę odłożyć w czasie, poczekać do następnego sezonu.

Jest narzekanie na tę decyzję, ale nie po raz pierwszy ma miejsce taka sytuacja. Nie po raz pierwszy ważnej decyzji FIS nie poprzedza merytoryczna dyskusja. Szkoda, że tak się stało, ale jest jak jest i trzeba się dostosować.

Jak odnalazł się pan w roli telewizyjnego komentatora?

Mój terminarz działań z Eurosportem jest bardzo napięty, ale ja to lubię. Odnajduję się w tym bardzo dobrze i nie stresuję się przed kamerami. Przyzwyczaiłem się do trudnych warunków pracy i do tego, że trzeba trochę zmarznąć pod skocznią.

Choć minęło już kilkanaście lat, pewnie wciąż często musi pan odpowiadać na pytania o rywalizację z Adamem Małyszem. Nie mogę jednak o to nie zapytać, bo to kawał historii skoków. Jak z perspektywy czasu patrzy pan na walkę z bohaterem Polaków?

Nie mam i nigdy nie miałem z Adamem żadnego problemu. Owszem, były sytuacje, gdy pojawiało się pewne napięcie, nakręcane przez media i przez kibiców. Darzę Małysza ogromnym szacunkiem, był wspaniałym przeciwnikiem, teraz też radzi sobie bardzo dobrze jako członek sztabu polskiej ekipy i telewizyjny ekspert.

Teraz kiedy przyjeżdża pan do Polski, jest pan przyjmowany z dużą sympatią, każdy kibic chce sobie zrobić z panem zdjęcie. Kiedyś, kiedy był pan głównym przeciwnikiem Małysza, wyglądało to jednak inaczej - wystarczy wspomnieć choćby Harrachov, gdzie polscy fani rzucali w pana śnieżkami.

Staram się nie wspominać tych złych rzeczy. Tak działała na ludzi nasza rywalizacja. To pokazuje, jak kibice potrafią przeżywać sportowe emocje i jak poważnie traktują sport. Oczywiście, wtedy nie było mi łatwo przejść do porządku dziennego nad tym, jak nastawieni byli do mnie polscy kibice skoków. Teraz wszystko się jednak poukładało, normalnie z Adamem rozmawiamy, nie wracamy do tego co było. Małysz nie jest już moim konkurentem, a bardzo dobrym znajomym.

Z tego co wiem, teraz relacje polskich i niemieckich skoczków są więcej niż dobre. Obie ekipy bardzo się lubią.

Tak jest. Choćby dlatego, że trenerem waszej ekipy jest Stefan Horngacher, który przez wiele lat pracował właśnie z Niemcami. My w środowisku skoków narciarskich generalnie świetnie się znamy i wiemy o sobie naprawdę dużo. Często spotykamy się przed zawodami i wspominamy różne fajne sytuacje z przeszłości.

Transmisje ze wszystkich konkursów skoków narciarskich w sezonie 2017/2018 wraz z kwalifikacjami, w tym także w trakcie igrzysk olimpijskich w Pjongczang, tylko w Eurosporcie.

Czy polscy skoczkowie staną na podium zawodów Pucharu Świata w Wiśle?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×