Kiedy lider Pucharu Świata, triumfator Turnieju Czterech Skoczni, jeden z głównych faworytów do medali olimpijskich ląduje o prawie 30 metrów bliżej niż najlepsi, pada pytanie: co się stało? Takie pytanie zadał Kamilowi Stochowi reporter Telewizji Polskiej, Sebastian Szczęsny.
- Zepsułem ten skok. Był przede wszystkim spóźniony, a do tego doszły warunki. Nie miałem po prostu powietrza i spadłem - mówił niepocieszony lider polskiej kadry.
Stoch nie zrzucił jednak odpowiedzialności tylko na pogodę. Wziął odpowiedzialność na swoje barki. Jego zdaniem, była szansa na o wiele lepszy wynik. Zawiódł jednak on sam.
- Mój błąd - przyznał. - Bywa i tak. Przecież nikt nie jest doskonały. Ten skok można było wykonać lepiej.
Stoch przeprosił licznie zgromadzonych w Zakopanem kibiców. - Bardzo mi przykro - powiedział. - Uwielbiam skakać dla fanów, cieszę się, że aż tylu ich przybyło. Nie wyszło, przepraszam.
ZOBACZ WIDEO: Dziennikarze WP SportoweFakty: Dawid Kubacki będzie bardzo mocnym kandydatem do medalu w Pjongczangu