Podczas styczniowych mistrzostw świata w lotach w Oberstdorfie na ławce rezerwowych wylądował Maciej Kot. Nie skakał on ani w konkursie indywidualnym, ani w drużynie. Polska kadra zajęła trzecie miejsce i potwierdziła swoją siłę. Z kolei w ostatnich zespołowych zawodach w Zakopanem Kot zastąpił w kadrze Piotra Żyłę. Biało-Czerwoni bez problemów wygrali konkurs.
Tak dobra forma pięciu zawodników jest "problemem" dla Stefana Horngachera. Oczywiście każdy trener chciałby mieć tylu równorzędnych zawodników prezentujących wysoki poziom, ale w konkursie drużynowym miejsca są tylko cztery.
- Rola rezerwowego nie jest łatwa. Nie każdy jest w stanie sobie z tym poradzić. Pracujesz miesiącami i dowiadujesz się, że nie będziesz miał nawet szansy powalczyć. Po drugie pojawia się przykrość i jednak zazdrość, bo samemu też chciałoby się rywalizować. Musiałem się z tym pogodzić i się udało. Nie chciałem się do tego przyzwyczajać i już w Zakopanem znowu byłem w drużynie - powiedział Kot w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Wszystko wskazuje na to, że Kot będzie wraz z Żyłą walczył o czwarte miejsce w drużynie. Pewniakami są Kamil Stoch, Stefan Hula i Dawid Kubacki. Horngachera czeka trudny wybór, gdyż Kot i Żyła prezentują podobną formę. Obaj mieszkają w jednym hotelowym pokoju, ale rywalizacja o miejsce w składzie nie przenosi się na ich przyjacielskie stosunki. Atmosfera w kadrze jest doskonała.
- W Oberstdorfie nie skakałem ja, w Zakopanem Piotrek, ale atmosfera w pokoju cały czas była bardzo dobra. Wiadomo, jeden jest w gorszym humorze, ale wspiera drugiego. To trudny wybór, szczególnie dla trenera, ale ktoś musi odpocząć. Walczymy na zasadach fair play. Do tego nie wchodzimy do ringu i nie musimy się bić. My dajemy z siebie wszystko na skoczni, a później trener decyduje o tym, kto będzie większym wzmocnieniem dla drużyny. To zespół jest najważniejszy - dodał Kot.
ZOBACZ WIDEO Znakomity skok Macieja Kota. "Daje dużo pewności siebie i wiary w swoje możliwości"