Od momentu gdy Stefan Horngacher objął pierwszą reprezentację Polski w skokach, jego podopieczni osiągają sukces za sukcesem. Staliśmy się światową potęgą, której obawiają się najmocniejsi w skokach jak Norwegia czy Niemcy.
Problem polega jednak na tym, że jest to potęga na glinianych nogach. Taki wniosek można wysnuć, patrząc na to, co dzieje się na zapleczu polskich skoków. Kadra B, prowadzona przez Radka Zidka, osiąga wyniki gorsze niż złe. Jedynie Aleksander Zniszczoł prezentuje przyzwoity poziom. Formę sportową pozostałych podopiecznych czeskiego szkoleniowca lepiej przemilczeć.
Dobitnie pokazały to zawody Pucharu Kontynentalnego w Zakopanem. W drugiej lidze skoków narciarskich honor Polaków musieli ratować juniorzy! Gdyby nie podopieczni Macieja Maciusiaka (zwłaszcza Paweł Wąsek - dwa razy dziesiąty), Biało-Czerwoni skompromitowaliby się całkowicie. W dwóch konkursach na Wielkiej Krokwi jeden punkt za 30. miejsce w sobotnich zawodach zdobył z kadry B tylko Aleksander Zniszczoł. Kompletnie bez formy jest natomiast Klemens Murańka. Cudowne dziecko polskich skoków popada w coraz większy marazm i dzisiaj trudno w to uwierzyć, by w przyszłości nawiązał do sukcesów Kamila Stocha czy Adama Małysza.
"Orzeł z Wisły" jako dyrektor Polskiego Związku Narciarskiego do spraw skoków i kombinacji nie ucieka od tematu tragicznej formy zaplecza. Głośno przyznaje, że jest dużym problem i zapowiada, że związek pochyli się nad tym tematem. Podobno są pomysły na uzdrowienie sytuacji w kadrze B, ale na razie nie zostały one ujawnione.
Możemy zatem tylko spekulować. Wydaje się, że Radek Zidek, podobnie jak wcześniej Robert Mateja, nie podołał swojej roli. Ciężko uwierzyć w scenariusz, by czeski szkoleniowiec nadal prowadził kadrę B. Całej sytuacji winny jest jednak nie tylko trener. Sami zawodnicy z pewnością również dołożyli swoje trzy grosze do takich a nie innych wyników.
Być może kadrą B szerzej powinien zająć się Stefan Horngacher. Skoro drugi sezon z rzędu zaplecze głównej reprezentacji prezentuje się bardzo słabo, może warto połączyć dwie kadry, tak by całościowo zajmował się nimi Austriak. Z pewnością byłoby to dla szkoleniowca dużym wyzwaniem, ale trener Horngacher już nie raz pokazał, że jest specjalistą od trudnych zadań.
Na łamach WP SportoweFakty pisaliśmy już to niejednokrotnie, ale powtórzmy raz jeszcze - mocna kadra B jest potrzebna głównej reprezentacji. Czym więcej zawodników na wysokim poziomie sportowym, tym większa pozytywna konkurencja w kadrze. W polskiej aktualnie takiej nie ma, bo skoro zaplecze nie punktuje w Pucharze Kontynentalnym, to w najwyższej lidze nie potrafiłoby nawet przejść kwalifikacji.
ZOBACZ WIDEO Stefan Hula. "Nie miał za co żyć. Z żoną zaczęli szyć stroje"